Ukraiński "Yanosik" pomaga w walce z Rosjanami
Każdy Ukrainiec może walczyć z rosyjskim okupantem. Z pomocą przychodzą specjalne aplikacje, które pozwalają im zaznaczać ruchy wojsk wroga. Ich działanie przypomina wręcz… aplikacje poszukiwania fotoradarów.
Nie tylko karabiny, czołgi czy samoloty. Ukraińcy do walki z Rosjanami używają specjalnych aplikacji na telefon, które pozwalają zbierać cenne informacje wywiadowcze. Powstałe "z potrzeby chwili" pozwalają zwykłym mieszkańcom donieść o ruchach wroga, ujawniając jego pozycje.
Szczególnie popularny єВорог, czyli po polsku eWróg, który od marca 2022 roku została wykorzystana ponad 500 tysięcy razy. To specjalny czatbot, który działa na popularnej darmowej platformie Telegram. Wchodząc na niego ze smartfona, pojawia się okno z prośbą o informacje w sprawie wrogich wojsk. W odpowiednie miejsca wpisuje się liczbę rosyjskich żołnierzy i pojazdów, a także rodzaj uzbrojenia. Bardzo wskazane jest dołączenie wykonanych przez siebie zdjęć, na których widać wrogi oddział wojska. Na koniec wystarczy zaznaczyć na mapie miejsce stacjonowania wrogich żołnierzy i gotowe.
Jeżeli często jeździcie samochodem, to możecie kojarzyć ten model działania z popularną aplikacją "Yanosik", gdzie też kierowcy sami zaznaczają dla innych członków ruchu np. miejsce fotoradarów. I nie będzie to skojarzenie bezpodstawne, bo eWróg działa praktycznie tak samo. Z tą różnicą, że zamiast uniknięcia mandatu, Ukraińcy liczą bardziej na specjalną "dostawę" dla wykrytych Rosjan.
eWróg został stworzony przez ukraińskie ministerstwo cyfryzacji. Posiada specjalne zabezpieczenie na wypadek, gdyby jakiś Rosjanin chciałby za jego pomocą rozpowszechnić fałszywe dane. Aby do tego nie dopuścić, aplikacja korzysta z systemu Dia (odpowiednik naszego ePUAP). Jeśli ktoś chce przekazać informację o wrogich wojskach, musi potwierdzić swoją tożsamość czymś w rodzaju cyfrowego podpisu. Potem wystarczy przesłać informacje o wrogu i w ukryciu czekać na przybycie ukraińskich żołnierzy.
Mimo że takie rozwiązanie jak eWróg nie jest w 100 procentach idealne, pozwala przynajmniej w jakimś stopniu umożliwić walkę z okupantem większej liczbie ludzi. Nic więc dziwnego, że tego typu "wojenne aplikacje" są często tworzone przez Ukraińców z własnej inicjatywy. Mają pomóc nie tylko wojsku, ale w dużej mierze samym mieszkańcom.
Przykładem może być niezwykle popularna aplikacja Air Alert, która powiadamia o nadciągających ostrzałach rakietowych czy nalotach lotniczych i atakach dronów. Inną jest MineFree, której użytkownicy mogą zaznaczać miejsca pozostawionych min, które są ogromnym zagrożeniem na wyzwolonych terenach.