USA szykują się na odwet. Jakimi kartami może zagrać Iran?
Atak amerykańskich wojsk na irańskie obiekty nuklearne postawił w stan najwyższej gotowości nie tylko Bliski Wschód, ale i cały świat. Decyzja Donalda Trumpa miała "wysłać mocny sygnał", ale w rzeczywistości może zapoczątkować kryzys, którego skalę trudno dziś przewidzieć. Eksperci nie mają wątpliwości, że Teheran odpowie, pytanie tylko, kiedy i z jaką mocą.

Przez ostatnie dekady zarówno Iran, jak i kolejne administracje w Waszyngtonie, grały w bardzo niebezpieczną grę - balansując na krawędzi wojny, ale starannie unikając otwartego starcia, aż do teraz. Prezydent Donald Trump, który jeszcze niedawno przedstawiał się jako gwarant pokoju i rozsądku, zdecydował się na bezpośrednie uderzenie w irańskie obiekty nuklearne. Jak zareaguje Iran? Analitycy przekonują, że 86-letni Najwyższy Przywódca Ali Chamenei staje dziś przed najtrudniejszym wyborem swojego politycznego życia, bo jeśli odpowie zbyt łagodnie, straci twarz i wpływy, a jeśli uderzy zbyt mocno, może zaryzykować wszystko.
Następne posunięcia Chameneiego będą miały największe konsekwencje nie tylko dla jego własnego przetrwania, ale także dla tego, jak zapisze się w historii
Uderzenie w amerykańskie bazy wojskowe
A jakie "możliwości" ma do dyspozycji? Jedną z bardziej prawdopodobnych jest uderzenie w amerykańskie bazy w Iraku i Syrii. Iran od lat utrzymuje sieć wpływów w regionie i wiele wskazuje na to, że właśnie tam może paść pierwszy odwetowy cios. W Iraku stacjonuje obecnie 2500 amerykańskich żołnierzy, a łączna liczba personelu USA w regionie sięga 40 tys. Jak przypomina CNN, w 2020 roku Iran już raz uderzył w amerykańską bazę - wówczas ponad 100 żołnierzy doznało urazowego uszkodzenia mózgu.
Terroryści zabierają głos
Eksperci ostrzegają, że podobny scenariusz jest znów realny, a do tego nie mają wątpliwości, że w grze są również sojusznicy Iranu, m.in. bojownicy Huti z Jemenu, którzy od miesięcy grożą atakami na amerykańskie okręty w regionie Morza Czerwonego. Zwłaszcza że ich wysoki przedstawiciel wprost pisał w mediach społecznościowych, że "Trump musi ponieść konsekwencje" za uderzenia w irańskie cele. Oznacza to, że zawarte w maju zawieszenie broni między USA a Huti może lada moment przestać obowiązywać.
A nie można też zapominać o Hezbollahu, aktywnie wspieranym przez Iran w ostatnich latach (amerykańskie szacunki mówią o co najmniej 700 mln USD rocznie od 2018 roku), który posiada tysiące bojowników i ogromny arsenał rakietowy w południowym Libanie, co czyni go jedną z najpotężniejszych sił zbrojnych niepaństwowych na świecie. Jak informował jesienią 2024 r. think tank Center for Strategic and International Studies, Hezbollah posiada od 120 do 200 tys. rakiet i pocisków.
Większość to wprawdzie małe niekierowane rakiety artyleryjskie typu ziemia-ziemia, ale organizacja dysponuje także pociskami przeciwlotniczymi, przeciwokrętowymi oraz kierowanymi zdolnymi do atakowania celów głęboko wewnątrz Izraela. Jeśli zaś chodzi o liczebność, niezależne szacunki wskazują na 20 do nawet 50 tys. doświadczonych bojowników, wyszkolonych i zahartowanych bojowo podczas wojny domowej w Syrii.
Iran może zablokować Cieśninę Ormuz
Drugim poważnym scenariuszem jest próba blokady cieśniny Ormuz, kluczowego szlaku eksportu ropy i gazu, którą codziennie przepływa aż 20 mln baryłek ropy - zakłócenie tego szlaku mogłoby więc wywołać globalny szok energetyczny. Do ataków i zamknięcia cieśniny wzywa m.in. Hossein Shariatmadari, doradca Najwyższego Przywódcy Iranu i redaktor konserwatywnego dziennika "Kayhan". Jak informuje Reuters, zamknięcie cieśniny Ormuz zatwierdził już nawet irański parlament, ale ostateczną decyzję w sprawie blokady podejmie Najwyższa Rada Bezpieczeństwa Narodowego Iranu.
Iran ma zdolność wywołania szoku na rynkach ropy, podniesienia cen ropy, napędzania inflacji i załamania programu gospodarczego Trumpa
Nie da się jednak ukryć, że obie te reakcje odwetowe byłyby dla Iranu mocno ryzykowne. Bezpośredni atak na jedną z około 20 baz amerykańskich na Bliskim Wschodzie prawdopodobnie wywołałby poważną reakcję ze strony Stanów Zjednoczonych. Zamknięcie Cieśniny Ormuz, strategicznej dla światowego ruchu ropy naftowej, mogłoby z kolei "zdenerwować" arabskich sojuszników w regionie, a także Chiny, głównego odbiorcy irańskiej ropy.
Iran odpowie symbolicznie i będzie czekał?
Eksperci nie mają też złudzeń, że po atakach USA Teheran może porzucić wszelkie pozory i oficjalnie ruszyć po broń nuklearną. Owszem, prawdopodobnie będzie miał trudności z naprawą lub odbudową swojego programu nuklearnego, ale uderzenia Izraela i Iranu raczej go spowolniły, a nie zniszczyły. Jednym z możliwych kroków Iranu będzie też opuszczenie Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT), co otworzy drogę do legalizacji programu atomowego w oczach własnych obywateli. Wystarczy tylko przypomnieć, że Korea Północna ogłosiła wycofanie się z tego traktatu w 2003 roku, a już trzy lata później testowała swoją broń jądrową.
Trump właśnie zagwarantował, że Iran będzie państwem posiadającym broń jądrową w ciągu 5-10 lat
Do tego czasu, zamiast bezpośredniego starcia z USA, Iran może skupić się na dłuższej kampanii w Izraelu, a także sięgnąć po asymetryczne środki, cyberataki, zamachy lub operacje specjalne poza Bliskim Wschodem.