W takich warunkach żyli rosyjscy żołnierze w Czarnobylu
Szef kijowskiej policji regionalnej pokazał, jak wygląda jeden z dużych rosyjskich obozów w Czarnobylu. Żołnierze żyli tam w tragicznych warunkach rodem z II wojny światowej.
Obóz powstał na obszarze Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia, na której panuje podwyższony poziom promieniowania po katastrofie w elektrowni jądrowej w 1986 roku. Rosyjski przybytek powstał w pierwszych dniach rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Andrij Nebitow, szef kijowskiej policji regionalnej, pokazał na materiale filmowym, w jakich spartańskich i prowizorycznych warunkach żyli żołnierze drugiej armii świata w tak niebezpiecznym miejscu dla istot żywych, jakim jest Czarnobyl.
Obóz znajduje się kilkadziesiąt kilometrów od stolicy Ukrainy, blisko granicy z Białorusią. Żołnierze go zamieszkujący mieli bezpośrednio atakować Hostomel, Buczę i sam Kijów. Jednak losy wojny potoczyły się inaczej, niż pierwotnie planował sobie to Kreml. Obóz ostatecznie został porzucony przez agresorów.
W sosnowym lesie zbudowano bunkry i całą infrastrukturę, która miała pozwolić tam żyć żołnierzom przez kilka tygodni. To właśnie tam podejmowali decyzję o przeprowadzeniu dalszych działań, o kierunkach ofensywy i taktyce działania. Wykorzystali stare zabudowania, które "wzbogacili" o szałasy zbudowane z desek. Tymczasem okopy i ziemianki osłonili deskami i krzakami, by zapewnić sobie ochronę przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi oraz przed obserwującymi obszar ukraińskimi dronami.
Obóz wygląda tak, jakby na świecie panowały lata 30. ubiegłego wieku i toczyła się II wojna światowa. Komentatorzy z NATO przyznali, że przeraża ich tak tragiczne przygotowanie do wojny po stronie rosyjskiej. Z drugiej strony świetnie zdają sobie sprawę z faktu, że żołnierze dla Putina są tylko mięsem armatnim i materiałem eksploatacyjnym.
Ukraińcy znaleźli w leśnych obozach masę przedmiotów codziennego użytku. Duża ich część została ukradziona z okolicznych domów. Gdyby nie szabrowali ukraińskich wsi i miasteczek, polegliby z kretesem, ponieważ Kreml nie zapewnił im żadnych zapasów i wsparcia logistycznego.
— Rosjanie walczą nie jakością, ale ilością. Nie uważają żołnierzy za ludzi, dla nich są oni mięsem armatnim i materiałem eksploatacyjnym — powiedział ukraiński oficer. Eksploracja takich rosyjskich obozów w Czarnobylu i w okolicach Kijowa daje ukraińskiej armii sporo cennych wskazówek o sposobie działania oddziałów agresora.