Wielka rosyjska ofensywa? Tylko z nazwy, bo zajęła 0,039 proc. terytorium Ukrainy

Wygląda na to, że wielka rosyjska ofensywa zapowiadana z okazji pierwszej rocznicy inwazji na Ukrainę jest "wielka" tylko z nazwy, bo analizy amerykańskiego think tanku The Institute for the Study of War pokazują, że Kreml od jej początku powiększył zajęte terytorium o 0,039 proc.

Wygląda na to, że wielka rosyjska ofensywa zapowiadana z okazji pierwszej rocznicy inwazji na Ukrainę jest "wielka" tylko z nazwy, bo analizy amerykańskiego think tanku The Institute for the Study of War pokazują, że Kreml od jej początku powiększył zajęte terytorium o 0,039 proc.
Wielka rosyjska ofensywa? Chyba tylko z nazwy, bo postęp trudno dostrzec na mapach /Nur Photo i The Institute for the Study of War (mapa) /East News

The Institute for the Study of War, czyli amerykański think tank zajmujący się obronnością i sprawami zagranicznymi, który na bieżąco śledzi konflikty zbrojne na całym świecie, poinformował, że według jego analiz wielka rosyjska ofensywa z początku tego roku pozwoliła Kremlowi zyskać zaledwie 0,039% więcej terytorium Ukrainy. Oznacza to, że w terminie 31 stycznia - 28 lutego br. rosyjska armia zajęła dosłownie 234 kilometry kwadratowe, ponosząc przy tym ogromne starty w ludziach i sprzęcie.

Kolejne źródło mówi o porażce Rosji. Ofensywa przyniosła śladowy postęp

O podobnych wartościach mówiła jakiś czas temu grupa War Mapper, która twierdziła, że Rosji udało się w lutym zwiększyć kontrolowane przez siebie terytorium o ok. 0,01 proc., co przekłada się na jakieś 85 kilometrów kwadratowych. Co więcej, jej analitycy przekonują, że Moskwa poniosła przy tym jedne z największych start do początku konfliktu, zarówno jeśli chodzi o żołnierzy, jak i ciężkie wyposażenie - pola wschodniej Ukrainy są zasłane wrakami rosyjskich czołgów, wozów bojowych czy transporterów, a najlepszym symbolem tych strat jest Wuhłedar, gdzie doszło do największej bitwy pancernej w Europie od czasów II wojny światowej.

Reklama

Jak tłumaczy The Institute for the Study of War w wypowiedzi dla Insidera, chociaż te wyliczenia nieco się od siebie różnią, to "obie liczby są na tyle małe, że może chodzić o drobny błąd w wyliczeniach", co idealnie oddaje skalę zdobyczy Moskwy. Podobnego zdania jest zresztą brytyjski wywiad, który kilka dni temu wprost mówił, że postępy Rosji w Ukrainie należy mierzyć "w metrach, a nie kilometrach".

Eksperci dodają też, że Kreml od początku marca nie dopisał na swoje konto żadnych znaczących zdobyczy terytorialnych i choć rosyjska armia poczyniła postępy podczas walk w Bachmucie, to wciąż nie zajęła miasta i trudno nawet wyobrazić sobie skalę strat, jakie przy tym ponosi.

Pod koniec lutego Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA, Mark Milley twierdził, że w ciągu jednego dnia walk w Bachmucie ginie nawet 1200 żołnierzy rosyjskich, Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych szacuje, że Rosja straciła już ponad połowę czołgów, a Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii jest przekonane, że Kreml musi już racjonować pocisków artyleryjskich z powodu pogłębiających się braków

Jego zdaniem to właśnie ten problem wymusił na Rosji zmianę strategii, stąd ograniczenie postępów terytorialnych - brytyjscy eksperci twierdzą, że zamiast posuwać się naprzód, Moskwa będzie próbowała długoterminowego wyniszczenia i wyczerpywania sił ukraińskich, licząc na to, że pokona Kijów liczebnością, a Zachodowi znudzi się dostarczenie Ukrainie wsparcia, zmuszając ją tym samym do zawarcia układu pokojowego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojna Ukraina-Rosja | Bachmut
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy