Wybuchy bomb i świst pocisków w cenie. Ukrainę odwiedzają "wojenni turyści"
Wśród atrakcji niezapomniany widok przelatujących nad głowami rosyjskich rakiet i zdjęcie selfie na tle zburzonych budynków. Turystyka wojenna na terenie Ukrainy kwitnie w najlepsze. Przed wyjazdem warto wykupić ubezpieczenie na życie, bo organizatorzy nie dają żadnych gwarancji przeżycia. Chętnych nie brakuje.
Wraki spalonych czołgów, zniszczone budynki i drogi, a także regularne ataki Rosjan za pomocą dronów i rakiet - tak od lutego 2022 wygląda rzeczywistość na terenie Ukrainy. Okazuje się, że na świecie nie brakuje chętnych, aby na własne oczy przekonać się, jak wygląda prawdziwa wojna.
W ukraińskich mediach społecznościowych regularnie pojawiają się oferty dla tzw. turystów wojennych, którzy za odpowiednią opłatą będą mogli przejechać się drogą regularnie ostrzeliwaną przez Rosjan. Niektóre biura podróży jak np. słowacka firma XTours w swojej ofercie ekstremalnych wycieczek mają przejazdy po tak mrocznych miejscach jak Bucza, Irpień czy Hostomel, gdzie Rosjanie dokonali zbrodni wojennych.
Odwiedź "odważne miasta"
Ukraińska strona internetowa Visit Ukraine Today wręcz zachęca do tego, aby na własne oczy zobaczyć, jak wygląda kraj w stanie wojny z atomowym mocarstwem. Jedna z ofert wycieczek zachęca do odwiedzenia Irpienia i Buczy, które po ciężkich walkach zostały odbite z rąk Rosjan.
Program wycieczki jest bardzo precyzyjny i obejmuje odwiedzenie miejsc, gdzie Rosjanie dokonali masowych zbrodni. Na stronie internetowej jest co prawda adnotacja, że oferta skierowana jest do "dziennikarzy i liderów opinii", ale w rzeczywistości skorzystać z niej mogą wszyscy. Ceny - zależnie od wariantu "trasy" wycieczki - wahają się od 50 do 200 euro za dzień. W koszcie wycieczki jest przeszkolenie z zakresu bezpieczeństwa, w tym nalotu i alarmu bombowego.
Bucza. Wjeżdżamy do miasta i przecinamy ulicę Jabłońską. To ta sama ulica, z której słyszano przerażające strzały rozstrzeliwanych cywilów. Jedziemy wzdłuż ul. Do stacji, na której rozbita została kolumna złożona z około 30 sztuk rosyjskich pojazdów pancernych. Kolejnym punktem jest odwiedzenie świątyni Świętego Apostoła. To właśnie tam zorganizowano masową mogiłę obywateli Ukrainy rozstrzelanych przez żołnierzy rosyjskich.
Dla wszystkich chętnych do wycieczki po walczącej Ukrainie serwis ma kilka ważnych wskazówek. Jedną z nich jest stanowcze żądanie wykupienia "ubezpieczenia od ryzyka militarnego" na cały okres pobytu. Podczas jazdy po drogach zagrożonych ostrzałem Rosjan warto także pomyśleć o zamówieniu dodatkowej eskorty. Do wyboru są dwie opcje: eskorta prywatnym samochodem (100 USD/godzinę) lub o wiele droższa eskorta odpowiednio przygotowanym do warunków wojennych SUV-em. W serwisie Visit Ukraine Today znajdziemy także informację bardzo przydatną dla wszystkich "wojennych turystów".
Cudzoziemiec decydujący się na wizytę na Ukrainie musi bezwzględnie przestrzegać dwóch głównych zasad bezpieczeństwa:
- Dowiedz się, jak długo obowiązuje godzina policyjna w regionie, który planujesz odwiedzić
- Alarm przeciwlotniczy - zalecamy zainstalowanie na smartfonie aplikacji o tej samej nazwie i natychmiastowe udanie się do najbliższego schronu po otrzymaniu sygnału. Powinieneś zrobić to samo, jeśli usłyszysz odpowiedni sygnał na ulicy
Na "pomocnika dziennikarza"
Bardzo popularne stały się także wyjazdy organizowane przez tzw. fixerów ("załatwiaczy"), czyli ludzi pracujących dla dziennikarzy relacjonujących wojnę na terenie Ukrainy. Oferują oni możliwość "zobaczenia wojny z bliska" oczywiście za odpowiednią cenę.
Okazuje się, że wielu spragnionych adrenaliny turystów (zwłaszcza z USA) jest gotowych sporo zapłacić, aby tylko móc przejechać samochodem jedną z dróg, która jest stale narażona na ostrzał Rosjan. Zdjęcie "selfie" przy wraku czołgu czy bojowego wozu piechoty może okazać się cennym trofeum, jeśli po powrocie będzie można je zamieścić w mediach społecznościowych. Jest tylko jeden warunek - z takiej eskapady trzeba wrócić żywym.