Żołnierze jednorazowego użytku. Rosjanie mają zakaz pomocy rannym
Jak wynika z raportu ukraińskich służb pozyskanego przez CNN, najemnicy z grupy Wagnera mają zakaz udzielania pomocy swoim rannym i zmuszeni są zostawiać ich na polu bitwy - zdaniem brytyjskiego wywiadu Kreml od początku "przeznaczył ich na stracenie".
Od samego początku inwazji na Ukrainę nieustannie oglądamy dowody bestialstwa Rosji, ale najczęściej skierowane było ono w stronę ludności cywilnej i obrońców Kijowa. Niemniej rosyjscy żołnierze też nie mogą liczyć na najlepsze traktowanie - kiepskie wyposażenie, karmienie zepsutymi racjami żywnościowymi i pozostawianie ciał zmarłych na pastwę losu dobrze pokazują podejście Putina, a najnowsze informacje dostarczają kolejnych dowodów.
Wagnerowcy zostawiają swoich rannych na polu walki
A mowa o grudniowym raporcie ukraińskiego wywiadu, do którego dotarła redakcja CNN. Wynika z niego, że ranni najemnicy z grupy Wagnera są pozostawiani na polu bitwy przez wiele godzin bez pomocy, a towarzysze broni mają zakaz udzielania im pomocy. Dokument wprost sugeruje, że siły najemne, które są zasilane ostatnio rekrutami z więzień, traktowane są jako "żołnierze jednorazowego użytku", których stratą nikt się nie przejmuje.
Śmierć tysięcy żołnierzy Wagnera nie ma znaczenia dla rosyjskiego społeczeństwa. (...) Piechota szturmowa nie może sama znosić rannych z pola walki, ponieważ jej głównym zadaniem jest kontynuowanie natarcia do osiągnięcia celu. Jeśli atak się nie powiedzie, odwrót jest również dozwolony tylko w nocy
Jakby tego było mało, dokument opisuje też, że najemnicy grupy Wagnera są zabijani, jeśli wycofają się bez pozwolenia, bo nieautoryzowane wycofanie się drużyny lub bez odniesienia obrażeń podlega karze egzekucji na miejscu. O podobnych sytuacjach mówić mają sami rosyjscy więźniowie, którzy zostali wcieleni do walki w grupie Wagnera - w przechwyconych rozmowach telefonicznych można usłyszeć, że widzieli egzekucje swoich kolegów, którzy zdezerterowali lub nie wykonywali rozkazów.
Wagnerowcy złapali go i odcięli mu p******** jaja - mówił w rozmowie telefonicznej jeden z żołnierzy.
I chociaż tysiące najemników grupy Wagnera zostało już zabitych, bo wspomagają rosyjską armię w walce na terenach intensywnych działań wojennych, ukraińskie służby wciąż widzą w tej organizacji paramilitarnej ogromne zagrożenie. Większe niż ze strony rosyjskiej armii, bo rozmieściła ona w Ukrainie ok. 10 tys. najemników oraz 40 tys. więźniów, którzy są zdecydowanie lepiej wyposażeni i stosują lepsze taktyki.
Grupa Wagnera rozmieszcza swoje wojska w niedużych mobilnych grupach i choć na pierwszy ogień idą zazwyczaj słabiej wyposażeni i wyszkoleni więźniowie, to bardziej doświadczeni najemnicy mają do dyspozycji sprzęt termowizyjny i noktowizyjny, granatniki przeciwpancerne i drony (a jak wiemy z poprzednich doniesień także osobiste detektory laserowe). Ewidentnie mają też łatwość pozyskania broni i wyposażenia z różnych źródeł, bo jak informowali ostatnio amerykańscy urzędnicy, posiadają sprzęt choćby z Korei Północnej.