Apple nie chce współpracować z FBI
Firma Apple nie udostępni narzędzia do pozyskiwania naszych prywatnych danych - ani FBI, ani innej instytucji rządowej, nawet jeżeli jesteśmy terrorystami. Echa sprawy Tashfeena Malika, jednego ze sprawców strzelaniny w San Bernardino, podzieliły cały technologiczny świat.
Tim Cook opublikował otwarty list do klientów Apple, w którym sprzeciwia się żądaniom FBI i nie zastosuje się do nakazu sądowego wydanego na podstawie prawa z 1789 r. Jest to kolejny dowód na to, że firma z Cupertino przykłada ogromną uwagę do bezpieczeństwa danych użytkowników, niezależnie od tego, kim oni są.
Tym razem sprawa jest jedna poważna, bo sędzia federalny wydał nakaz o wsparcie FBI w próbie pozyskania danych, do których firma Apple nie ma dostępu, ale znajdują się one na iPhonie 5c islamskiego terrorysty, sprawcy masakry w San Bernardino. Nie chodzi tu bynajmniej o ściągnięcie danych z iPhone'a 5c przez Apple, a o udostępnienia FBI narzędzia, które pozwoliłoby to zrobić.
To narzędzie dawałoby możliwość obejścia funkcji kasującej zawartość iPhone'a po 10 nieudanych próbach podania kodu PIN, a także usuwającej wymuszone opóźnienie, po którym można dokonać kolejnej próby wprowadzenia kodu. Dzięki temu agenci FBI mogliby zastosować algorytm siłowy (tzw. brutal force), czyli metodę prób i błędów. Powyższe zmiany miałyby zostać dostarczone FBI w postaci pliku IPSW lub innego, pozwalającego na wgranie do telefonu. W ten sposób, FBI zyskałoby bezcenne narzędzie do wydobywania danych z telefonów na przyszłość.
Firma Apple dostała 5 dni na odpowiedź na nakaz, jednak bardzo szybko podjęła stanowczą decyzję - nie będzie współpracować z FBI. Nie stworzy backdoora, który mógłby stać się kłopotliwym precedensem i służyć do wyciągania niezbędnych amerykańskim władzom danych za każdym razem, gdy tego chcą. Jan Koum, CEO WhatsApp, oraz Sundar Pichai, szef Google, poparli stanowisko Tima Cooka. Microsoft i Facebook jeszcze nie ustosunkowały się co całej sprawy.