Jak Brytyjczycy inwigilują dzwoniących

Brytyjskie agencje bezpieczeństwa wewnętrznego w minionym roku przeprowadziły 504 073 kontroli danych o połączeniach lub o lokalizacji na mocy ustawy Regulation of Investigatory Powers Act (RIPA).

Kto patrzy nam "na ręce", kiedy dzwonimy?
Kto patrzy nam "na ręce", kiedy dzwonimy?AFP

Kennedy, pełniący funkcję Interception of Communications Commissioner, uważa kontrolę danych telekomunikacyjnych za nieocenioną broń w walce z przestępczością. W ramach kontroli zgłoszono 595 błędów i naruszeń bezpieczeństwa. W pierwszej chwili ta liczba może się wydawać wysoka, ale w porównaniu z ogromną liczbą zaprotokołowanych danych o tym, "kiedy, kto, jak i gdzie" dotyczących przeprowadzonych połączeń telekomunikacyjnych jest ona stosunkowo niska. Niezależnie od tego niektóre z pomyłek były wyjątkowo poważne. I tak np. zdarzyło się, że przy poszukiwaniach osoby podejrzewanej o molestowanie seksualne dzieci numer IP został skojarzony z niewinną osobą. Do jej mieszkania wtargnęła policja, a ona sama trafiła do aresztu. W związku z tym cała praktyka przeszukiwania zgromadzonych danych, która może dostarczyć informacji o użytkowniku danego adresu IP ma zostać zmodyfikowana.

Poza tym raport z lekką nutą krytycyzmu zauważa, że dane telekomunikacyjne są wykorzystywane przez tajne służby w sposób ekstensywny. Ze względu na charakterystykę zadań służb wywiadowczych nieuniknione mogą być przy tym tzw. wzajemne straty powstałe w wyniku ingerowania w prywatność osób, z którymi nawiązywany jest kontakt. Agenci uwzględniają jednak takie problemy zawczasu. Przeprowadzone kontrole pokazały, że liczba błędów w tej materii jest również bardzo ograniczona w stosunku do znacznej ilości przetwarzanych danych o połączeniach i lokalizacji.

Sir Paul odrzuca także wyobrażenia funkcjonujące w opinii publicznej, że każdy dzielnicowy ma nieograniczony dostęp do danych telekomunikacyjnych, które także w Wielkiej Brytanii są rejestrowane i przechowywane przez pewien czas. Najpierw spełnione muszą zostać kryteria konieczności zastosowania takich metod i proporcjonalności środków wymagających zatwierdzenia przez jednego z pracowników organów ścigania na stanowisku kierowniczym. Przeprowadzenie kontroli danych telekomunikacyjnych w Zjednoczonym Królestwie nie wymaga decyzji sądu.

Z kolei dla Chrisa Huhne, zajmującego w opozycyjnej partii liberalnej stanowisko rzecznika ds. polityki wewnętrznej, zaprezentowane dane są oznaką tego, że Brytyjczycy zostali ostatecznie wmanewrowani w społeczeństwo policyjne. Nawet jeśli wiele ze środków inwigilacyjnych zastosowanych przez policję i służby śledcze było niezbędnych, to ich liczba sama w sobie jest wg niego przerażająca. Nie można mówić o uzasadnionej odpowiedzi na problemy kraju, "jeśli państwo każdego roku szpieguje pół miliona ludzi". "Kontrola nadzorujących prowadzona przez ministerstwo spraw wewnętrznych jest niewystarczająca" - krytykował dalej Huhne. "Rząd najwyraźniej traktuje powieść George'a Orwella "1984" nie jako przestrogę, ale jako wzór do naśladowania".

Jak wylicza dalej raport, brytyjski wymiar sprawiedliwości na wniosek ministerstwa spraw wewnętrznych w 2008 roku zatwierdził 1508 nowych decyzji w sprawie podsłuchiwania treści przekazów telekomunikacyjnych i utrzymał w mocy 844 wcześniejsze decyzje. W poprzednim roku liczby te wynosiły odpowiednio 1881 i 929. W porównaniu z 2008 rokiem znacznie więcej pozwoleń na inwigilację trafiło do szkockich organów ścigania. W tym przypadku ogólna liczba decyzji zwiększyła się ze 173 do 247. Według raportu liczba zgłoszonych błędów w przeprowadzanych akcjach podsłuchowych wynosi 216. W 2007 roku ujawniono zaledwie 24 błędy. Zdaniem sir Paula liczba niesłusznych decyzji o inwigilacji jest za duża, bo nawet jeden taki godzący w wolność i prywatność obywatela incydent to już dużo.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas