Jest sposób na seryjnych przestępców! Sprzęt od Apple pomógł złapać jednego z nich

Sprzęt Apple może zdziałać cuda, nie tylko opróżniając naszą kieszeń. Czyni cuda również ratując życie, czego wielokrotnym już dowodem jest działanie zegarka Apple Watch, który alarmował o niebezpiecznych upadkach, czy innych zdarzeniach jednocześnie wzywając pomoc. Sprzęt Apple świadczy także inne „usługi”, nawet rozwiązując zagadki… kryminalne.

Tym razem bohaterskim sprzętem z logo nadgryzionego jabłuszka okazał się lokalizator Apple AirTag. Wcześniej mogliśmy słyszeć o jego ciemniejszej stronie, kiedy pozwalał złodziejom samochodów śledzić upatrzone auta. Lokalizator postanowił przejść na jaśniejszą stronę mocy i tym razem pomógł policji złapać seryjnego złodzieja.

19-latek specjalizował się w kradzieży bagażu, a na swoim koncie ma m.in. przejęcie walizki z biżuterią o łącznej wartości ponad 15 tysięcy dolarów. Tym razem trafił jednak na dość przezornego podróżnego, który z obawy o to, że jego bagaż może gdzieś zaginąć na lotnisku, w trakcie tego typu podróży umieszcza w walizce lokalizator Apple AirTag. Jest to dość prosty i w zasadzie nie aż tak drogi (porównując z potencjalnymi stratami) sposób na zabezpieczenie naszego dobytku, z którym przemieszczamy się po świecie.

Reklama

O sprawie poinformowało biuro szeryfa hrabstwa Okaloosa na Florydzie. Udało się aresztować 19-letniego złodzieja, Giovanniego De Luca. Kradzieży dopuścił się na lotnisku Destin-Fort Walton Beach. Jego sposobem na dotarcie do takiego bagażu była jego praca. Zatrudnił się w porcie lotniczym w okresie wakacyjnym. Sprawę kradzieży zgłosił mężczyzna, który oprócz AirTaga miał w walizce przedmioty o wartości 1600 dolarów. Co ciekawe w ogłoszonym komunikacie możemy przeczytać, że we wspomnianej wcześniej walizce z biżuterią również był AirTag. Jednak tutaj wychodzi ta ciemniejsza strona lokalizatora, który pozwala znalazcy na... wyłączenie go, automatycznie dezaktywując nadawanie sygnału.

Apple AirTag bohaterem w USA

Druga ofiara lepiej schowała AirTag, dzięki czemu policja mogła trafić do domu De Luci 10 sierpnia tego roku. Użytkownicy od dawna zarzucają Apple, że dało taką możliwość, jednak producent pozostaje nieugięty. Rozwiązaniem byłoby oczywiście wprowadzenie autoryzacji na innym urządzeniu Apple powiązanym z tym kontem, kiedy osoba próbuje wyłączyć lokalizator. Analogicznie firma Tima Cooka mogłaby tak samo zrobić z iPhone’ami, pozwalając na jego wyłączenie przy zablokowanym ekranie.

Jednak w przypadku Apple wiele razy przekonaliśmy się już, że logiki nie warto się doszukiwać w niektórych przypadkach, a użytkownikom pozostaje być cierpliwym, albo zmienić dostawcę urządzeń. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Apple AirTag
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama