UOKiK nie chce karać Ery
Kilka tygodni temu głośno było o listach z groźbami, jakie sieć Era kieruje do swoich abonentów, którzy zgodnie z prawem telekomunikacyjnym rozwiązali umowę z operatorem. Sprawa trafiła do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który - jak się okazuje - za bardzo nie chce walczyć o interesy abonentów sieci. Klientom pozostaje policja.
UKE uważa, że operator naruszył interesy konsumentów więc sprawę przekazał do UOKiK, który nie chce karać operatora. Jak czytamy w "Gazecie Pomorskiej", urząd do ochrony spraw konsumentów stoi na stanowisku, że "nie jest zasadnym z punktu widzenia ekonomiki postępowania i zasady praworządności prowadzenie równocześnie, przez dwa organy administracji publicznej, dwóch postępowań w tej samej sprawie". Według UOKiK "dwukrotne karanie z tego samego tytułu, nie jest właściwe".
Rzecznik Urzędu Komunikacji Elektronicznej abonentom, którzy otrzymali pisma Ery z groźbą, podpowiada zgłosić sprawę na policję. Jak przyznaje "Gazecie Pomorskiej" sam by tak postąpił, gdyby otrzymał list o podobnej treści. Według niego żadna firma windykacyjna nie może, bez ważnego wyroku sądowego, zająć naszych dóbr, tym samym - jak twierdzi - w liście padają groźby, które nie mają podstaw prawnych.
Przypomnijmy, że spór między Erą a jej klientami trwa od kilku miesięcy, gdy Era wprowadziła zmiany w regulaminie, które nazywa "uzupełnieniem" i stoi na stanowisku, że abonent nie ma prawa rozwiązania umowy bez ponoszenia kar umownych w przypadku braku ich akceptacji. Innego zdania jest UKE, który - zgodnie z prawem telekomunikacyjnym - twierdzi, że każda zmiana w regulaminie daje klientowi prawo wypowiedzenia umowy bez ponoszenia kar. Urząd na operatora nałożył 2 miliony złotych kary od której operator się odwołał.