Wojna domowa w Korei: Samsung vs. LG
Technologiczni giganci za sobą nie przepadają, jednak w walce o rynek nie zawsze postępują uczciwie. LG i Samsung wywodzące się z tego samego kraju, dobrze pokazują, jak mały konflikt może się przerodzić w prawdziwą wojnę.
Zaczęło się niewinnie, gdy Samsung oskarżył LG o bezprawne wykorzystywanie niektórych technologii związanych z panelami OLED dla telewizorów. Następnie LG domagało się blokady sprzedaży na niektórych rynkach tabletu Galaxy Note 10.1, oczywiście również bazując na niejasnościach patentowych. To jednak dopiero początek.
Choć w lutym firmy przyznały, że problemy patentowe warto rozwiązywać “krok po kroku", szybko znalazły się kolejne powody do sprzeczek. Samsungowi nie spodobało się na przykład, że LG zapewniało w swoich reklamach o tym, że zbudowało lodówkę o największej pojemności. Producent urządzeń Galaxy oczywiście nie zgadza się z tego typu stwierdzeniami, wskazując na swoje urządzenia, jako te o najlepszych parametrach.
Samsung domaga się od LG około 45 milionów dolarów odszkodowania za “nadszarpnięcie wizerunku", a o tym, które lodówki faktycznie mają największą pojemność, zadecyduje ostatecznie sąd. Dla fanów nowoczesnych gadżetów najistotniejsze jest jednak, że tego typu przepychanki bez wątpienia będą miały wpływ również na rynek urządzeń przenośnych.
Samsung jest zdecydowanym liderem jeśli chodzi o liczbę sprzedawanych smartfonów na świecie, a lokalny konkurent ledwo zamknął ubiegły rok nad kreską. W 2012 LG zdołało uzyskać marżę zaledwie na poziomie 1 proc., łącznie generując 47 milionów dolarów zysku ze sprzedaży nowoczesnych telefonów. Próba podstawienia nogi konkurentowi jest więc zrozumiała, jednak w tym pojedynku to LG startuje z przegranej pozycji.
Ostatnio mówiło się nieoficjalnie, że LG pracuje już nad własnym zegarkiem i okularami na wzór Google Glass. Biorąc jednak pod uwagę, że zdecydowana większość zysku (i to nie tylko z rynku mobilnego) trafia do lokalnego konkurenta, LG w przyszłości bez wątpienia będzie próbowało walczyć tam, gdzie zbyt duży wkład nie jest wymagany - w sądach i na krzykliwych materiałach reklamowych.
Adrian Nowak