Ardi mogła nie być przodkiem człowieka
Odkrycie skamieniałości ardipiteków, w świecie naukowym pieszczotliwie nazywanych Ardi, w ostatnich latach wywołało wśród antropologów spore poruszenie. Jak twierdzą amerykańscy badacze, nie musiały one być bezpośrednim przodkiem człowieka.
Przypadek: wróg numer jeden
Znaleziska skamieniałości dawnych przodków dzisiejszych stworzeń są wprawdzie doskonałym dowodem na ewolucję i nieocenioną pomocą w konstruowaniu różnych hipotez, mają też jednak szereg wad.
Pierwszą z nich jest niewątpliwie ich niekompletność. O tym, na jaką i jak dobrze zachowaną skamieniałość natrafią naukowcy, w dużej mierze decyduje przypadek. Tworzenie filogenetycznych hipotez, czyli teorii o tym, kto i w jakim stopniu jest z kimś spokrewniony, może się wprawdzie opierać na bardzo precyzyjnych metodach naukowych, ale i tak zawsze przypomina to trochę wróżenie ze szklanej kuli. Istnieje jednak jeszcze jeden, dodajmy - bardzo przekonujący, powód do zachowania ostrożności w kwestii przyjmowania twierdzeń naukowców o pokrewieństwie wymarłych już stworzeń.
Kości, skrzydła i pokrewieństwo
Przykład? Skrzydło ptaków i skrzydło nietoperzy pozwala obu tym stworzeniom latać, jednak twierdzenie, że ptaki i nietoperze są bliskimi krewnymi posiadającymi bezpośredniego wspólnego przodka byłoby wyraźnym nadużyciem.
Na podstawie skamieniałości naukowcy ocenili, że jednoznaczną cechą pokrewieństwa ardipiteków i ludzi są właśnie ich skrócone kły, a także pozycja otworu na rdzeń kręgowy w tylnej stronie czaszki, która wyznacza wyprostowany chód. Według Wooda i Harrisona obie te cechy mogły być wynikiem konwergencji rozwoju. Gdyby okazało się to prawdą, Ardi należałoby przenieść z kategorii "przodek" do kategorii "dalszy krewny".
Rafał Zaranek