Bez igieł i bólu. To małe urządzenie wykrywa malarię w 10 sekund... światłem

Śledzenie infekcji i społeczności szczególnie zagrożonych malarią jest niezbędne, aby utrzymać tę chorobę zakaźną w ryzach, ale jednocześnie najczęściej mamy z nią do czynienia w regionach, gdzie pobranie i przeanalizowanie próbek krwi jest problematyczne - to innowacyjne urządzenie ma szansę to zmienić. 

Śledzenie infekcji i społeczności szczególnie zagrożonych malarią jest niezbędne, aby utrzymać tę chorobę zakaźną w ryzach, ale jednocześnie najczęściej mamy z nią do czynienia w regionach, gdzie pobranie i przeanalizowanie próbek krwi jest problematyczne - to innowacyjne urządzenie ma szansę to zmienić. 
To małe urządzenie w kilka sekund wykrywa malarię za pomocą światła. Bez igieł i bólu! /University of Queensland /domena publiczna

Malaria to najczęstsza na świecie choroba zakaźna, na którą każdego roku zapada ponad 220 mln osób, z czego 1 do 3 mln umiera - niestety statystyki wskazują, że chorych przybywa z każdym rokiem, dlatego tak ważne jest opracowanie skutecznych metod jej zapobiegania i leczenia. W październiku ubiegłego roku mieliśmy do czynienia z przełomem w tym zakresie, bo Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) po 100 latach prac i kolejnych prób zatwierdziła pierwszą szczepionkę przeciw malarii o nazwie Mosquirix (ta nie jest przypadkowa, bo chorobę przenoszą samice komarów z rodzaju Anopheles).

Reklama

Ten test wykrywa malarię światłem

Nie mniej ważne jest jednak wykrywanie przypadków zachorowania zimnicy, której objawy łatwo pomylić z innymi chorobami przebiegającymi ze stanem gorączkowym - najskuteczniejsze są oczywiście testy z krwi, jednak ich przeprowadzenie jest na części terenów typowych dla malarii problematyczne (nawet jeśli pobranie krwi i jej analiza są możliwe, to często zajmują za dużo czasu). I to właśnie tu pomóc ma nowe urządzenie podłączane do smartfona, opracowane przez naukowców University of Queensland, które za pomocą światła wykrywa chorobę dosłownie w ciągu kilku sekund. Przypomina się słynna już Elizabeth Holmes, o której pisaliśmy w listopadzie.

Jak tłumaczy dr Maggy Lord, nadzorująca prace nad projektem, mamy tu do czynienia z miniaturowym spektroskopem, służącym do prowadzenia analizy na podstawie widma odpowiadającego określonemu rodzajowi promieniowania, w tym przypadku świetlnego.

Wystarczy docisnąć przyrząd do małżowiny usznej lub opuszka palca, a następnie wcisnąć przycisk - urządzenie odpowiada wysyłając impulsy światła podczerwonego przez 5 do 10 sekund. Gdy urządzenie przetworzy sygnaturę światła odbitego, bezprzewodowo przesyła dane do sparowanego smartfona, a aplikacja wyświetla wyniki w czasie rzeczywistym, informując o tym, czy pacjent jest zarażony pasożytem malarii.

I choć miniaturowy spektroskop to spory wydatek, bo jego skonstruowanie kosztuje ok. 2500 USD, to naukowcy przekonują, że zwróci się błyskawicznie. Działa szybko, nie wymaga żadnych badań laboratoryjnych i odczynników, więc każdego dnia może testować nawet 1000 osób.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: malaria
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy