Częste pożary w okolicy? Uwaga na zwiększone ryzyko raka

Naukowcy McGill University poinformowali o wynikach swoich badań, których celem była analiza potencjalnego związku między ekspozycją na pożary obszarów naturalnych a ryzykiem zachorowania na różne rodzaje nowotworów.

Naukowcy McGill University poinformowali o wynikach swoich badań, których celem była analiza potencjalnego związku między ekspozycją na pożary obszarów naturalnych a ryzykiem zachorowania na różne rodzaje nowotworów.
Zanieczyszczenie obecne w dymie może powodować nowotwory płuc i mózgu /123RF/PICSEL

To pierwsze tego rodzaju badania, skupiające się na związku między pewnymi rodzajami nowotworów i ludźmi mieszkającymi w okolicy narażonej na pożary obszarów naturalnych. Wynika z nich, że populacje mieszkające w odległości do 50 km od obszarów objętych choć jednym takim pożarem w ciągu ostatnich 10 lat, mają wyższy współczynnik zachorowania na nowotwory mózgu i płuc.

Ekspozycja na pożary może zwiększać ryzyko zachorowania na raka

Natychmiastowe efekty ekspozycji na pożar są dobrze znane i należą do nich choćby astma czy choroby układu sercowo-naczyniowego, a często pojawiają się również nieprawidłowości ciążowe. Do tej pory nie wiedzieliśmy jednak zbyt wiele o długoterminowych efektach takiej ekspozycji i to właśnie tę lukę chcieli uzupełnić autorzy badań, analizując dane zdrowotne z 20 lat należące do ok. 2 mln osób mieszkających w Kanadzie.

Reklama

Autorzy skupiali się na populacjach mieszkających w odległości 20 i 50 km od pożarów obszarów naturalnych oraz przypadkach różnych rodzajów nowotworów pojawiających się na tych obszarach w 10 latach następujących po pożarach. Po porównaniu danych z grupą kontrolną, czyli osobami bez ekspozycji na pożary, okazało się, że ryzyko zapadalności na nowotwory płuc było tu wyższe o 4.9%, a w przypadku nowotworów mózgu mówimy aż o 10%. Wskaźniki podwyższonej zachorowalności były bardzo zbliżone w grupach zamieszkujących 20 i 50 km od pożaru.

Autorzy podkreślają, że ich badanie jest obserwacyjne i nie wskazuje na żadne konkretne związki, a jedynie wzrost zachorowań, a do tego jest pierwszym tego rodzaju, więc należy podchodzić do niego z dużą ostrożnością i przeprowadzić kolejne celem ustalenia związku przyczynowo-skutkowego. 

Naukowcy wskazują jednak, że przyczyn takiego stanu rzeczy można upatrywać w kilku elementach, jak ekspozycja na sam dym w czasie pożaru, który może trwać dniami, a nawet tygodniami czy kontaminacja wody oraz gleby (z wcześniejszych badań wiadomo, że skażenie metalami ciężkimi może utrzymywać się miesiącami czy latami po pożarze).

Co więcej, do rozwikłania jest też zagadka, dlaczego ryzyko zachorowania rośnie w taki sam sposób dla populacji mieszkających 20 i 50 km od pożaru, a także dlaczego nie zmienia się w zależności od poziomu ekspozycji, chociaż na niektórych obszarach pożary występują corocznie. Trzeba też sprawdzić, czy takie same skutki mają jeden duży pożar oraz kilka mniejszych - mówiąc krótko, pytań jest wiele i wymagają dalszych analiz.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pożar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy