Groźny wirus zbiera śmiertelne żniwo. Umiera nawet 88 proc. zakażonych
Marburg to groźny wirus, który nie daje o sobie zapomnieć. Doszło do wybuchu kolejnej epidemii na szczeblu lokalnym, która doprowadziła do kolejnych zgonów. Śmiertelność wirusa ocenia się na nawet 88 proc. W ostatnim czasie po zakażeniu zmarło sześciu chorych. Na infekcję na razie nie ma szczepionki.
Wirus Marburg doprowadził do ogłoszenia stanu epidemii w 2023 r., który to wprowadziła wtedy Tanzania. Teraz choroba ponownie daje o sobie znać i nawiedziła sąsiednią Rwandę. Zagrożenie jest traktowane przez lokalne władze bardzo poważnie, bo doszło już do zgonów, które wywołały zachorowania.
Wirus Marburg ma wysoki współczynnik umieralności
WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) zwraca uwagę na wysoki wskaźnik zgonów spowodowanych zakażeniem wirusem Marburg. Szacuje się, że śmiertelność w tym przypadku wynosi aż 88 proc. Dla porównania w przypadku początkowej fazy pandemii Covid-19 mówiło się o umieralności na poziomie kilku procent.
Do lokalnej epidemii wirusa Marburg nastąpiło w Rwandzie, gdzie dotychczas zmarło sześć osób. Głownie byli to pracownicy systemu ochrony zdrowia, którzy mieli kontakt z chorymi. Natomiast u kilkunastu kolejnych osób stwierdzono zakażenie. Tamtejsze władze monitorują sytuację i zwracają uwagę na czynności, które ograniczają rozprzestrzeniania się wirusa, w tym dezynfekcję oraz częste mycie rąk. Poza tym zaleca się zgłaszanie wszystkich podejrzanych przypadków, które mogą być związane z chorobą marburską.
Wirus wywołuje chorobę marburską
Patogen jest bardzo niebezpieczny i przenosi się poprzez kontakt z krwią zakażonego lub inne płyny ustrojowe. Wirus wywołuje chorobę marburską, a jej nazwa pochodzi od Marburga we Frankfurcie nad Menem, gdzie odnotowano pierwsze oficjalnie potwierdzone przypadki zachorowania.
Choroba marburska powoduje u chorych wymioty, gorączkę, bóle mięśni oraz biegunkę. Objawy są bardzo podobne do gorączki krwotocznej Eboli i rozróżnić je można dopiero podczas wykonania badań klinicznych. Ludzie umierają zazwyczaj z powodu zbyt dużej utraty krwi.
Wirus Marburg bez szczepionki
WHO wyjaśnia, że na razie nie opracowano specjalnej szczepionki, która mogłaby chronić przed chorobą marburską. Chorych leczy się obecnie objawowo. W przygotowaniu są leki, które mają na celu zwiększyć skuteczność doprowadzania zakażanych do zdrowia.
Warto dodać, że wirus marburski najsilniej zakaża w trakcie wystąpienia pełnych objawów choroby. Dlatego szybko dochodzi do zamykania ognisk. Patogen zalicza się do tej samej rodziny co Ebola i do transmisji na ludzi doszło z nietoperzy owocowych.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!