Jeśli nie śmierdzi, można jeść. Producenci zaczynają usuwać daty przydatności do spożycia

Firma Marks & Spencer dołącza do grona producentów i sprzedawców żywności, którzy zaczynają usuwać daty przydatności do spożycia - jeszcze w tym tygodniu ponad 300 owoców i warzyw w ofercie firmy trafi do sklepów bez charakterystycznych oznaczeń.

Firma Marks & Spencer dołącza do grona producentów i sprzedawców żywności, którzy zaczynają usuwać daty przydatności do spożycia - jeszcze w tym tygodniu ponad 300 owoców i warzyw w ofercie firmy trafi do sklepów bez charakterystycznych oznaczeń.
Wystarczy powąchać - nos lepszy niż daty przydatności? /123RF/PICSEL

Jak wynika z raportów Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa, co roku na świecie marnowanych jest 1 mld 300 mln ton żywności nadającej się do spożycia, czyli aż jedna trzecia już wyprodukowanej! Z informacji podawanych przez lokalne instytucje, jak choćby nasza Najwyższa Izba Kontroli, dowiadujemy się zaś, że w naszym kraju marnowanych jest rocznie niemal 5 mln ton żywności, z czego ponad połowa (60 proc.)... w naszych domach. 

Marnujemy żywność na potęgę. Jak z tym skończyć?

Nic więc dziwnego, że pojawiają się kolejne pomysły rozwiązania tego problemu, a jednym z nich jest usuwanie dat przydatności do spożycia z produktów spożywczych. Z Wielkiej Brytanii napływają optymistyczne informacje o tego typu programach, a grono sklepów, które decydują się na takie rozwiązanie, systematycznie rośnie. Właśnie dołączyła do niego sieć Marks & Spencer, która zadeklarowała, że do 2030 roku chce obniżyć o połowę ilość marnowanej u siebie żywności, właśnie przez usunięcie dat przydatności do spożycia oraz przetwarzanie niesprzedanej żywności, np. bagietek i pieczarek do produkcji mrożonych zapiekanek. 

Reklama

W jaki sposób klienci mają więc ocenić, czy żywność nadaje się do spożycia (w sklepie oczywiście kupować będą świeżą, bo pracownicy za pomocą kodów sprawdzają terminy towarów na półkach)? W najbardziej naturalny ze sposobów, a mianowicie polegając na swoim wzroku i węchu - mówiąc krótko, mamy obejrzeć i powąchać jedzenie, żeby ocenić, czy jest zepsute.

Bo jak przekonują eksperci, żywność pozostaje nie tylko zdatna, ale i bezpieczna do spożycia - w zależności od rodzaju - wiele dni, tygodni, miesięcy, a nawet lat po terminie podanym na opakowaniu. Tymczasem za sprawą dat przydatności konsumenci mają dylemat, czy na pewno mogą ją jeść po terminie i często, zamiast spróbować, dla bezpieczeństwa wyrzucają do śmieci.

Czy pomysł przyjmie się także w innych krajach? Trudno powiedzieć, bo choć marnowanie żywności to poważny globalny problem, to szybko mogą pojawić się argumenty, że usuwanie dat przydatności może doprowadzić do poważnych zatruć pokarmowych, np. kiedy ktoś źle oceni na oko i nos przydatność żywności. Tak czy inaczej, warto pamiętać, że część produktów naprawdę można w suchym i zacienionym miejscu, jak np. szafka w kuchni czy spiżarnia, przechowywać latami, a należą do nich choćby makarony, sól i cukier, mąka, orzechy, suszone owoce i warzywa, miód, ryż czy kasza.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: żywność | marnowanie jedzenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama