Magazyn "Nature" opublikował niedawno raport, z którego wynika jasno, że naukowcy podczas pandemii otrzymują więcej gróźb niż kiedykolwiek wcześniej. Komentarze w sieci, telefony, maile, listy - fala nienawiści przyjmuje różne formy. Sprawozdanie dotyczyło co prawda państw anglojęzycznych, ale jak się okazuje, to samo zjawisko dotyka także naukowców z Polski.
Nie milkną echa zamachu na sir Davida Amessa, posła Partii Konserwatywnej, który został zaatakowany przez nożownika na spotkaniu z wyborcami. To tylko jeden z wielu przypadków agresji i przemocy, jakie widzimy w czasie pandemii. Dotyczą one nie tylko polityków.
27 czerwca 2021, St. James’s Park w Londynie. Do przechadzającego się parkową alejką profesora Chrisa Witty’ego, głównego doradcy ds. zdrowia w rządzie Borisa Johnsona, podbiega dwóch młodych mężczyzn. Szarpią go i krzyczą, nagrywając dodatkowo całe zajście.
Incydent komentowano szeroko w brytyjskich mediach. Wielu obserwatorów jako źródło tego i podobnych zachowań wskazało atmosferę nienawiści, jaka roztaczana jest przez niektóre grupy wokół kryzysu związanego z koronawirusem.
Pandemia wyzwoliła w niektórych z nas postawy, które wcześniej uchodziły za marginalne. Pokazała także, jak potężnym narzędziem jest internet, szczególnie w rękach osób, które poprzez sianie dezinformacji i hejtu chcą osiągnąć konkretne korzyści. Finansowe, polityczne czy społeczne.
Zespół zorganizowany przez prestiżowe czasopismo "Nature" przeprowadził badania wśród 321 naukowców, pytając ich o to, z jakimi reakcjami spotykają się, kiedy mówią bądź piszą za pośrednictwem mediów o koronawirusie. Wyniki są zatrważające.
Dwie trzecie badanych ujawniło, że ich działalność - wystąpienie w mediach bądź post w internecie traktujący o pandemii - spotkała się z negatywnymi reakcjami. Jedna czwarta naukowców na pytanie o to, jak często czyta pod swoimi wpisami o COVID-19 komentarze nacechowane nienawiścią, odpowiedziała "zawsze".