Pamiętają czasy Napoleona! Trzymał na strychu... kości zabitych w bitwie pod Waterloo
W bitwie pod Waterloo zginęło co najmniej 10 tys. żołnierzy, ale do tej pory udało nam się znaleźć szczątki dosłownie dwóch - to zagadka, którą naukowcy próbują rozwikłać od lat. I niespodziewanie dostali nowe wskazówki, bo pewien mieszkający w okolicy mężczyzna przyznał, że ma trochę kości na swoim strychu.
Bitwa pod Waterloo, do której doszło 18 czerwca 1815 roku, była ostatnią bitwą Napoleona Bonaparte i jedną z najważniejszych bitew w dziejach świata - to właśnie ona legła u podstaw nowego porządku, który na podstawie postanowień kongresu wiedeńskiego panował w Europie przez całe następne stulecie. Cesarz Francuzów został w niej pokonany przez liczącą 68 tys. żołnierzy połączoną armię aliancką księcia Wellingtona, wspomaganą przez 45 tys. Prusów pod dowództwem Gebharda von Blüchera.
Zdaniem badaczy co najmniej 10 tys. żołnierzy poległo pod Waterloo (są też szacunki mówiące o nawet 20 tys.), więc okolica powinna być dosłownie usłana zwłokami, o czym wspominają nawet różne zapisy historyczne, tymczasem udało się znaleźć dosłownie dwa ciała - jak to możliwe? Całkiem niedawno naukowcy przedstawili teorię, że okoliczni rolnicy wykopywali ciała i sprzedawali je do wykorzystania przemysłowego - kości można wykorzystać choćby w procesie oczyszczania cukru, a mączka kostna potrzebna jest też do produkcji nawozów (brytyjskie gazety z 1820 roku wspominają nawet o imporcie znacznych ilości ludzkich kości z pól bitew na kontynencie).