Próbujesz rzucić palenie? Z e-papierosami będzie dużo trudniej

Z nowych badań wynika, że palacze próbujący walczyć z nałogiem za pomocą e-papierosów mają większy problem z rzuceniem palenia niż osoby decydujące się definitywnie odciąć od tytoniu.

Z nowych badań wynika, że palacze próbujący walczyć z nałogiem za pomocą e-papierosów mają większy problem z rzuceniem palenia niż osoby decydujące się definitywnie odciąć od tytoniu.
E-papierosy nie są dobrą drogą do rzucenia palenia /123RF/PICSEL

Obecne rekomendacje amerykańskiego Centers for Disease Control and Prevention (CDC), do którego zadań - oprócz zapobiegania chorobom i walki z nimi - należy dbanie o profilaktykę i poprawę zdrowia społeczeństwa, sugerują, że e-papierosy mogą być dobrym sposobem na rzucenie palenia. Co prawda agencja podkreśla, że dowody nie są wystarczające, ale sugestywne, co może być dla niektórych palaczy sposobem na łatwiejszą walkę z nałogiem. 

Tyle że ostatnie badania University of California San Diego sugerują, że już niebawem porada ta może trafić do śmieci. Dowiadujemy się z nich, że mamy dużo mniejsze szanse na życie bez papierosów w nadchodzących latach, jeśli zmienimy klasyczne papierosy na e-papierosy, zamiast po prostu odstawić wszystko. - Rzucenie palenia to najważniejsza rzecz, jaką palacz może zrobić, żeby poprawić swoje zdrowie, ale dowody wskazują, że przesiadka na e-papierosy może sprawić, że stanie się to mniej, a nie bardziej prawdopodobne tłumaczy jeden zajmujący się nowotworami John P. Pierce.

Reklama

Warto o tym mówić, bo chociaż tradycyjne papierosy są w ostatnich latach w odwrocie, to branża e-papierosów przeżywa prawdziwy rozkwit. Przynajmniej część z tej popularności jest napędzana palaczami chcącymi rzucić palenie, którym ktoś wmówił, że e-papierosy to bezpieczniejsza alternatywa i pozwala na łagodniejsze przejście do życia bez nikotyny. I choć początkowo wydawało się, że ma to sens, to coraz częściej słyszymy o poważnych zagrożeniach związanych z e-papierosami.

Ostatnio głośno było też o badaniach Johns Hopkins University, w ramach których naukowcy znaleźli we wkładach i liquidach do elektronicznych papierosów ślady nieznanych i trudnych do zidentyfikowania chemikaliów, a także znaczną ilość znanych i potencjalnie szkodliwych składników - w sumie jakieś 2000 substancji, których lepiej nie wdychać i spożywać. 

Messer i jej zespół zebrali grupę 13 604 osób, które uważały się za palaczy w latach 2013-2015, a następnie przez kilka lat śledzili jej spożycie wyrobów tytoniowych i zbierali takie informacje, jak kto palił tradycyjne papierosy, kto używał e-papierosów i kto rzucił palenie całkowicie. Co ważne, były to też informacje o osobach, które paliły, rzuciły, a następnie wróciły do nałogu. 

Po roku okazało się, że palenie rzuciła mniej niż jedna na 10 osób, a ponad jedna trzecia z tych byłych palaczy przerzuciła się na inne wyroby tytoniowe - w 22,8% przypadków były to e-papierosy i to właśnie te osoby częściej wracały do nałogu w ciągu następnych 12 miesięcy. Jeśli palacze decydowali się całkowicie odciąć od palenia, to po roku połowa z nich wciąż była wolna od nałogu, podczas gdy u osób korzystających z e-papierosów było to 41,5%. Różnica jest widoczna i choć badacze podkreślają, że ich badanie ma swoje wady (opierało się o dobrowolnie wypełniane ankiety, w których można wpisać dosłownie wszystko), to zalecają całkowite zerwanie z nałogiem zamiast sięgania po e-papierosy, jeśli naprawdę zależy nam na własnym zdrowiu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama