Słyszysz je w obcym języku i wiesz, że to przekleństwo. Jak to możliwe?
Mieliście kiedyś wrażenie, że ktoś was obraża w obcym języku, chociaż nie zrozumieliście nawet słowa? Jak wynika z nowych badań University of London, coś może być na rzeczy - naukowcy odkryli, że przekleństwa są spójne w różnych językach i mogą reprezentować uniwersalny wzorzec fonetyczny.
Jak tłumaczą psychologowie University of London, Shiri Lev-Ari i Ryan McKay, przekleństwom na całym świecie zazwyczaj brakuje aproksymantów, czyli dźwięków wydawanych przez zbliżenie naszych ust, zębów, podniebienia twardego lub języka bez całkowitego kontaktu (coś pomiędzy spółgłoskami szczelinowymi i samogłoskami, gdzie powietrze swobodnie przepływa przez aparat mowy), jak "l", "w" czy "r". Spółgłoski w słowach zawierających aproksymanty rzadziej zagłuszają sąsiednie samogłoski, tworząc bardziej miękki dźwięk podczas wymawiania niż te, które używają "wybuchowych" liter, takich jak "p", "t" i "k".
Dlaczego przekleństwa w różnych językach brzmią podobnie?
Niemal powszechny brak aproksymantów w przekleństwach sprawia, że niezależnie od języka brzmią one szorstko i nieprzyjemnie. Odkrycie to sugeruje, że mogły zostać wyrzeźbione przez wspólne uprzedzenia w ludzkim mózgu, ujednolicające postrzeganie pewnych dźwięków. Wystarczy tu przytoczyć badania prowadzone na ponad 20 różnych językach, z których wynika, że większość ich użytkowników ma tendencję do kojarzenia nieistniejącego słowa "bouba" z okrągłym kształtem, a "kiki" z ostrym (działa, prawda?).
To wskazuje, że niektóre spółgłoski brzmią bardziej dokuczliwie dla ludzkich uszu i dotyczy to również przekleństw. Żeby zweryfikować tę koncepcję, naukowcy zaprosili do badania 20 użytkowników pięciu bardzo odległych od siebie języków, tj. hebrajskiego, hindi, węgierskiego, koreańskiego i rosyjskiego.
Analizując dźwięki przekleństwa w tych językach, badacze doszli do wniosku, że nie zawierają one więcej spółgłosek wybuchowych niż inne, ale zauważyli wyraźny brak aproksymantów, w tym dźwięków "l", "r", "w" i "y". Uczestnicy badania rzadziej uznawali słowa zawierające aproksymanty za przekleństwa niż słowa, które nie zawierały żadnych wymienionych przed chwilą dźwięków. Czyżby jedno z popularniejszych polskich przekleństw było potwierdzającym regułę wyjątkiem?
I jeśli autorzy badania mają rację, to symbolika dźwiękowa może być bardziej wszechobecna w naszych językach, niż się dotąd wydawało i wykraczać poza rozmiar lub kształt obiektu, zmieniając sposób, w jaki postrzegamy postawę, emocje lub pobudzenie. Zresztą nie bez przyczyny lingwiści od dawna spierają się o to, czy ludzki język jest nabyty kulturowo, czy też jest cechą biologii naszego mózgu.