Statek wikingów to tylko jedno ze znalezisk. Nawet nie musieli kopać!
Miejsca kultu, sala biesiadna i... sporych rozmiarów statek wikingów znaleziono w norweskim Gjellestad. Co najlepsze, nie mówimy tu o tradycyjnych wykopaliskach. W pracy archeologów pomógł specjalny radar. Łopaty? Te okazały się zupełnie niepotrzebne.
O Gjellestad po raz pierwszy zrobiło się głośno w 2017 r., kiedy to naukowcy natknęli się na ślad statku sprzed setek lat. Było to o tyle intrygujące, że miejsce, w którym spoczął nie znajduje się blisko bezpośrednio przy brzegu morza. Coś musiało być na rzeczy, stąd kolejne miesiące badań przy użyciu georadaru. Przypuszczenia archeologów się potwierdziły!
W listopadzie bieżącego roku zespół ekspertów Norweskiego Instytutu Badań nad Dziedzictwem Kulturowym może już z całą pewnością potwierdzić, że dzisiejsze Gjellestad było niezwykle ważnym ośrodkiem dla zamieszkujących te ziemie plemion. Poza wspomnianym statkiem, o imponującej długości aż 19 metrów, na miejscu znaleziono także ślady po obiekcie będącym miejsce kultu, pozostałości sali biesiadnej oraz aż 13 kopców o charakterze pochówkowym. Kompleks cmentarny był naprawdę ogromny!
Naukowcy są zdania, że Gjellestad, znajdujące się na samym południu Norwegii, przez wieki musiało być miejscem, w którym polegli wikingowie udawali się na wędrówkę w zaświatach ku wrotom Walhalli.
"Wiedzieliśmy, że natkniemy się tutaj na coś naprawdę wspaniałego. Nie sądziliśmy jednak, że na radarze zobaczymy statek, który sam w sobie posłużył za miejsce pochówku wikingów" - mówi Lars Gustavsen, jeden z badaczy w rozmowie z CNN.
Należy w tym miejscu zaznaczyć, że statek jest jedynym znaleziskiem, które na 100 proc. pochodzi z epoki wikingów. Gustavsen jest jednak zdania, że reszta obiektów również była wykorzystywana przez wojowników z północy, ale tylko tych o bardzo wysokim statusie społecznym.
Aby hipotezy badaczy stały się faktami konieczne są dalsze badania.
"Dopiero dzięki nim uzyskamy pełny obraz Gjellestad. Wreszcie wyjaśnimy, co naprawdę stało się z tym miejscem" - mówi z wyraźną ekscytacją Gustavsen.
Archeolodzy planują już faktyczne wykopaliska. I to takie z użyciem łopat. Tym, co dało się wysnuć na podstawie wskazań georadaru naukowcy już podzielili się ze światem. Teraz czas na to, aby pobrudzili sobie ręce...
***Zobacz także***