Steki z probówki i drukarki 3D, czyli nieodległa przyszłość mięsożerców

To już trzeci raz w tym roku, kiedy jakaś grupa naukowców informuje o przełomie w zakresie hodowli mięsa w laboratorium i drukowania go za pomocą drukarek 3D.

To już trzeci raz w tym roku, kiedy jakaś grupa naukowców informuje o przełomie w zakresie hodowli mięsa w laboratorium i drukowania go za pomocą drukarek 3D.
Wydrukowany stek z laboratorium wygląda naprawdę zachęcająco /MeaTech/Shlomi Arbiv/Amit Farber /materiały prasowe

Najpierw były rib-eye i słynna wołowina Wagyu, a teraz dołącza stek od startupu MeaTech 3D.  Naukowcy nie mają wątpliwości, że w pewnym momencie swojej przyszłości będziemy musieli zrezygnować z klasycznej hodowli bydła mięsnego, bo nie tylko mocno przyczynia się ona do zanieczyszczania środowiska, ale i pozbawia nas cennego miejsca oraz zasobów, np. wody. W związku z tym lepiej od razu szukać alternatyw, a jedną z prężnie rozwijających się jest mięso hodowane w laboratorium.

Mięso z laboratorium może rozwiązać wiele problemów

Od jakiegoś czasu można go nawet spróbować w restauracjach w Singapurze, gdzie do karty trafił panierowany filet z kurczaka wyhodowany w ten sposób. Mięso z laboratorium nie tylko przypomina wyglądem i smakiem klasyczne, ale i umożliwia modyfikację zawartości makroskładników, choćby tłuszczu, co ma duże znaczenie w kontekście rosnących problemów z nadwagą i otyłością. 

Reklama

Teraz zaś MeaTech 3D pochwaliło się swoim laboratoryjnym stekiem, który waży 104 gramy i jest podobno największym, jaki udało się komukolwiek dotąd wyhodować. Proces przebiegał tu podobnie jak w przypadku wołowiny Wagyu od naukowców Osaka University, czyli zaczął się od wyizolowania komórek macierzystych z naturalnej tkanki wołowej, a następnie ich rozmnożenia. 

Kiedy było ich już wystarczająco dużo, zostały przekształcone w biotusz, który wykorzystano do wydrukowania mięsa za pomocą drukarki 3D, za wzór przyjmując strukturę komórkową naturalnej wołowiny.

To umieszczono później w inkubatorze, gdzie dojrzewało, tzn. komórki macierzyste zmieniały się we włókna mięśniowe i tłuszczowe, formując dwa typy tkanki wołowej. 

Niestety startup nie zdradził, jaka jest struktura takiego mięsa i jaki byłby koszt jego komercyjnej produkcji, a to dwie największe przeszkody na drodze do popularyzacji mięsa z laboratorium.

Może to oznaczać, że na ten moment stek z probówki jest jedynie ciekawostką, na rynkowy debiut której poczekamy długie lata, ale MeaTech 3D zapewnia, że ciągle ulepsza swoje rozwiązanie i pracuje też nad mięsem wieprzowym i kurczakiem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mięso z probówki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy