Szokujące odkrycie na Sycylii. Pilot wraca po 80 latach

Aż 80 lat zajęło odnalezienie zaginionego pilota ze Stanów Zjednoczonych, który brał udział w operacjach II Wojny Światowej. Gilbert Haldeen Myers był pilotem bombowca B-25 Mitchell i dzięki pracy naukowców wreszcie udało się go odnaleźć.

Bombowiec B-25.
Bombowiec B-25.East NewsEast News

Niesamowite odkrycie na Sycylii

Czy można odnaleźć człowieka po 80 latach od zaginięcia? Choć wydaje się to mało prawdopodobne, to wcale nie jest niemożliwym. Przekonali nas o tym naukowcy i badacze, którzy prowadzili prace na włoskiej Sycylii. To właśnie tam wespół z wieloma towarzyszami zaginął Gilbert Haldeen Myers, jeden z amerykańskich pilotów z II Wojny Światowej.

Myers wspólnie z pięcioma towarzyszami rozbił się bombowcem B-25 w lipcu 1943 roku około kilometra od lotniska Sciacca. Już wtedy pewne było, że żaden z żołnierzy nie przetrwał katastrofy. Mimo tego ciała poszkodowanych przez lata nie pozostawały odnalezione. To się jednak zmieniło za sprawą amerykańskiej agencji księgowej ds. jeńców wojennych i osób zaginionych w akcji (DPAA) i zespołowi ds. odzyskiwania i identyfikacji ofiar konfliktów (CRICC) Uniwersytetu Cranfield.

Na skutek prac badaczy udało się odnaleźć i zidentyfikować szczątki, które należały do Myersa - po 80 latach od jego śmierci.

Prace wykopaliskowe i ludzkie szczątki

Celem pracy badaczy było odnalezienie szczątków należących do poległych i zaginionych. Wszystko po to, aby móc niejako zamknąć ostatnie rozdziały ich historii, a także zabrać je do domu, gdzie czekał na nich oficjalny pochówek z udziałem rodziny. Prace tego rodzaju są jednak niezwykle trudną sztuką. Jedną z przeciwności losu jest czas, mowa w końcu o całych dekadach zachodzenia procesów glebowych czy degradacji środowiska.

Podczas naszych działań systematycznie przekopywaliśmy ziemię, skrupulatnie badając każdy jej fragment. Mógł tam się znaleźć choćby fragment kości lub inny dowód.
David Errickson, starszy wykładowca archeologii i antropologii w Cranfield Forensic Institute

Aby skuteczne poszukiwania były w ogóle możliwe, konieczne okazało się zastosowanie tzw. przesiewania na morko. Polega to na przepuszczaniu urobku przez wodę, celem oddzielenia i analizy szczątków od brudu i piasku. W ten sposób udało się odnaleźć sporo szczątków ludzkich, jak i fragmenty wraku samolotu.

Po oddzieleniu interesujących materiałów zespołowi pozostało "łączenie kropek", ale też zaawansowana analiza genetyczna. W tym celu materiał pochodzenia ludzkiego został wysłany do analizy w laboratorium DPAA. Miejsce to jest uznawane za największy zbiór informacji niezbędnych do identyfikacji szkieletów na świecie. Okazało się wreszcie, że odkryte szczątki należą do Myersa.

Odzyskanie szczątków podporucznika Myersa nie tylko ułatwia godny pochówek z wojskowymi honorami, ale także umożliwia rodzinie otrzymanie wszelkich znalezionych rzeczy osobistych.
David Errickson

W ten sposób historia amerykańskiego pilota dobiegła końca. Został pochowany 10 listopada 2023 roku na cmentarzu w St. Petersburgu na Florydzie. Choć jego sprawa znalazła swój koniec, to wciąż w ziemi Sycylii (i nie tylko) pozostaje wiele szczątków innych żołnierzy poległych w konflikcie.

Jak odnaleźć zaginionych przed laty?

Mówi się, że poległych po stronie amerykańskiej było tam wówczas ponad 70 tysięcy. O ile w wielu przypadkach odnalezienie szczątków jest niemożliwe, to istnieją szanse na identyfikację 39 tysięcy. Są to przybliżone szacunki badaczy, którzy jednocześnie ostrzegają przed optymizmem. Poszukiwania tego rodzaju to niezwykle trudne zajęcie.

Czasami takie wykopaliska nie dają żadnych wyników lub pozostają niejednoznaczne. Dodatkowo na okoliczności ma wpływ sposób użytkowania gruntów po incydencie. Na obszarach, na których przeprowadzono orkę lub zmienił się teren, odkrycia często ograniczają się do maleńkich fragmentów.
Nicholas Márquez-Grant, antropolog sądowy w Cranfield Forensic Institute

Przykład Myersa pokazuje jednak, że granice niemożliwego da się przesuwać. Nawet po 80 latach poległy może wrócić do ojczyzny i liczyć na godny pochówek.

Artysta z Kambodży zbudował King Konga ze starych oponAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas