Tsunami na Bałtyku. Ślady znajdowały się kilometr od brzegu

Czy na polskim wybrzeżu Bałtyku mogło dojść do uderzenia fal tsunami? /123RF/PICSEL
Reklama

Widok gigantycznych fal przetaczających się przez wybrzeże i niszczących wszystko na swojej drodze kojarzymy najczęściej z obszarami o wysokiej aktywności sejsmicznej. Japonia czy Indonezja w ostatnich dekadach doświadczyły takich kataklizmów. Jak się okazuje, także na polskim wybrzeżu znajdują się ślady po tsunami, którego fale mogły wtargnąć na ponad kilometr w głąb lądu.

Więcej o tsunami dowiesz się, oglądając program "Tsunami. Globalne zagrożenie" w sobotę 20 listopada o godzinie 22:00 na kanale Polsat Doku.

Do 2014 roku trwały badania polskich naukowców z Gdańska, Szczecina i Poznania nad niewyjaśnionymi warstwami piasku, które mogły sugerować, że powstały wskutek uderzenia fal tsunami przed kilkuset laty. Miejscem badań były okolice Darłowa, Kołobrzegu i Mrzeżyna.

Według badaczy warstwy piasku miały odmienną strukturę od otaczających osadów. Wykazywały cechy materiału piaszczystego nagromadzonego podczas silnego epizodu sztormowego lub uderzenia fali tsunami.

Reklama

Odkrycie naukowców sprzed kilku lat mogło mieć potwierdzenie także w kronikach historycznych. Tsunami jest w nich nazywane "morskim niedźwiedziem" z uwagi na niewiarygodny ryk, jaki najpewniej wydawały fale wlewające się na ląd.

Kroniki wspominają o trzech wielkich zalewach polskiego wybrzeża: w 1497 roku w okolicach Darłowa i Darłówka, w 1757 roku w Mrzeżynie i Kołobrzegu oraz 1779 roku w Łebie i Trzebiatowie.

Podczas badań osadów odkryto, że najdalsze ślady potencjalnego tsunami znajdowały się aż 1,4 kilometra od brzegu. Sugeruje to, że fale mogły mieć wówczas aż trzy metry wysokości.

Więcej o tsunami dowiesz się, oglądając program "Tsunami. Globalne zagrożenie" w sobotę 20 listopada o godzinie 22:00 na kanale Polsat Doku.

Co wywołało tsunami na Bałtyku?

O tym, czy ślady w nadmorskich piaskach są faktycznie pozostałością dawnego tsunami, specjaliści spekulują od kilku lat. Tsunami wywoływane jest przede wszystkim przez podmorskie trzęsienia ziemi, a do tych na terenie Morza Bałtyckiego nie dochodzi, ponieważ jest to obszar asejsmiczny.

Potencjalną przyczyną tsunami sprzed setek lat mogła być podmorska eksplozja metanu lub uderzenie meteorytu. Podaje się również możliwość wystąpienia meteotsunami wywołanego przejściem przez ten obszar wyjątkowo głębokiego niżu barycznego.

Jeśli natomiast upierano by się przy teorii o podmorskim trzęsieniu ziemi, to mogłoby to być jedynie trzęsienie związane z izostatycznym podnoszeniem się obszaru Skandynawii po ustąpieniu lodowca. Do dzisiaj co kilka lat dochodzi do niewielkich, lekkich wstrząsów na tym obszarze. Przed wiekami mógł to być o wiele większy kataklizm.

Tsunami na Bałtyku wywołuje sporo emocji, ale jest to kwestia nadal niewyjaśniona i pozostawiająca wiele niewiadomych. Czy morski niedźwiedź sprzed setek lat faktycznie był prawdziwą falą tsunami? Może kolejne odkrycia w przyszłości przyniosą więcej konkretnych odpowiedzi na to pytanie.

Więcej o tsunami dowiesz się, oglądając program "Tsunami. Globalne zagrożenie" w sobotę 20 listopada o godzinie 22:00 na kanale Polsat Doku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tsunami | Morze Bałtyckie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama