Za zimną zimę odpowiada gorące lato

Wyjątkowo mroźne i śnieżne zimy, takie jak ta, która sparaliżowała Polskę w zeszłym roku są bezpośrednim wynikiem globalnego ocieplenia. Gorące lata powodują topnienie lodu w Arktyce, a to skutkuje większymi opadami białego puchu - dowodzi zespół pod kierunkiem Judaha Cohena z Atmospheric and Environmental Research.

W trakcie badań naukowcy przeanalizowali obserwowane w ciągu ostatnich 20 lat trendy w pogodzie. Zauważyli, że na półkuli północnej ciepłym, wręcz upalnym latom towarzyszą najczęściej zimne i bardzo śnieżne zimy. Ta było na przykład w 2010 roku, kiedy potężne śnieżyce sparaliżowały Polskę już w drugiej połowie listopada. Po tym pierwszym ataku zimy, białego puchu wciąż przybywało a niskie temperatury, poniżej -10 stopni Celsjusza, utrzymywały się całymi tygodniami.

Więcej wilgoci

Podobne zdarzenia miały miejsce w całej północnej Eurazji, południowej Kanadzie oraz wschodniej części Stanów Zjednoczonych. Nawet na Florydzie zima dała się we znaki: wymarły tam tysiące ciepłolubnych zwierząt.

Bezpośrednią przyczyną tego zjawiska jest - według zespołu Cohena - globalne ocieplenie, a przede wszystkim wyjątkowo ciepłe lata. Naukowcy odkryli, że im goręcej jest w lipcu, sierpniu i wrześniu na obszarze Arktyki, tym więcej topnieje tam lodu.

Reklama

A topniejący lód w połączeniu z cieplejszym powietrzem sprawia, że w atmosferze unosi się więcej niż zazwyczaj wilgoci. To z kolei zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia opadów na terenach położonych bardziej na południu. Teorię tą potwierdzają obserwacje. W ciągu ostatnich 20 zim, średnia pokrywa śnieżna północnej półkuli stała się grubsza niż bywała wcześniej.

Strugi deszczu

W jaki jednak sposób coraz gorętsze lata powodują coraz mroźniejsze zimy? Uczeni sądzą, że większa niż wcześniej pokrywa śnieżna ma złożony wpływ na tzw. oscylację arktyczną - określony układ ciśnienia atmosferycznego spotykany na wysokich i średnich szerokościach geograficznych.

W efekcie, nad Arktyką tworzą się układy wysokiego ciśnienia, które spychają zimne powietrze na południe, czego konsekwencją są mroźne zimy w Europie, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych.

- Nie ulega wątpliwości, że na Ziemi robi się coraz cieplej - mówi Cohen - zwiększanie się pokrywy śnieżnej prowadzi jednak do coraz większego ochładzania się niektórych regionów i nie widzę powodu by miało być inaczej w przyszłości.

Potem jednak opady białego zamienią się w strugi deszczu, co wyeliminuje zimowe ochłodzenie - podsumowuje wyniki swych badań amerykański uczony.

© EurekNews.pl
Dowiedz się więcej na temat: zima | lato | klimat | lodowce | ocieplanie klimatu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy