Z nieba spadło coś dziwnego. Na polu znaleźli obiekt wielkości samochodu
Czasem wystarczy spojrzeć w niebo, by dostrzec coś naprawdę niezwykłego - rzadkie zjawisko optyczne albo nawet niezidentyfikowany obiekt. Tak właśnie było w przypadku pewnej kobiety, która niedawno zaobserwowała coś, co wprawiło ją w zdumienie - sunący po niebie punkt, który wkrótce opadł na pole i okazał się urządzeniem wielkości samochodu.

To miał być zwykły dzień. Spojrzała w niebo i się zdziwiła
Czasem wystarczy zwykły spacer, praca w polu czy przypadkowe spojrzenie w niebo, by stać się świadkiem zaskakujących zjawisk. Na łamach Geekweeka pisaliśmy już o przypadkowej obserwacji tajemniczej kuli światła, które mogło być piorunem kulistym, czy o rolniku, który natrafił na dziwny, "włochaty" obiekt.
Teraz do tej listy niecodziennych odkryć dołącza kolejna zagadkowa historia - tym razem chodzi o obiekt wielkości samochodu, który niespodziewanie opadł z nieba wprost na pole. Niecodzienne zdarzenie okazało się mieć dość proste - choć wciąż zaskakujące - wyjaśnienie.
Obiekt wielkości samochodu opadł na pole. Urządzenie NASA
W spokojnym miasteczku Edmonson w zachodnim Teksasie w Stanach Zjednoczonych, Ann Walter przeżyła spore zaskoczenie, gdy nagle zauważyła coś dziwnego - po niebie sunął jakiś wyposażony w spory spadochron obiekt, by po chwili opaść na pole sąsiada. Gdy kobieta poszła na miejsce, zobaczyła "maszynę wielkości samochodu". Walter skontaktowała się z lokalnym biurem szeryfa.
Jak się okazało, był to sprzęt badawczy NASA - część eksperymentu z balonem stratosferycznym, podaje AP. Urządzenie miało zostać odzyskane w kontrolowany sposób - trafiło na pole w Teksasie.
- To szaleństwo, ponieważ kiedy stoisz na ziemi i widzisz coś w powietrzu, nie zdajesz sobie sprawy, jak duże to jest - mówiła Ann Walter przytaczana przez AP.
Bezzałogowy sprzęt NASA. Zbierał ważne dane naukowe
NASA skontaktowała się z Walter i na miejsce wysłano zespół, który odebrał urządzenie. Oklejona naklejkami z logo NASA konstrukcja pochodziła z Columbia Scientific Balloon Facility, które wysyła bezzałogowe balony badawcze na wysokość ponad 30 km w celu prowadzenia eksperymentów naukowych. Odzyskanie takiego urządzenia po lądowaniu jest kluczowe - nie tylko ze względu na koszty, ale także na wartość danych naukowych. Ten konkretny sprzęt był według doniesień medialnych wspólnym projektem UMass Lowell i NASA o nazwie Picture-D.
- Po zakończeniu misji kontrolerzy NASA na Ziemi zwolnili linę łączącą balon z teleskopem, umożliwiając bezpieczne lądowanie na spadochronie. Kontrolerzy przebili również balon, aby mógł on opaść oddzielnie i zapewnić miękkie lądowanie - pisało UMass Lowell w komunikacie na temat projektu.
Urządzenie "do zbierania informacji o gwiazdach, galaktykach i czarnych", które miało pozyskać "obrazy układów planetarnych poza Układem Słonecznym, a konkretnie dużych pierścieni pyłu, skał i lodu wypełniających przestrzeń między planetami", zostało wypuszczone dzień wcześniej z Fort Sumner w Nowym Meksyku, około 225 km od miejsca lądowania.