Asystent Google przemówił po polsku. To wydarzenie zmieni sposób w jaki korzystamy ze smartfonów

Asystent Google oficjalnie trafia do Polski /materiały prasowe
Reklama

Nadeszła chwila, na którą czekało wielu użytkowników - Google Assistant zaczął rozumieć język polski. Dlaczego to z pozoru błahe wydarzenie może zmienić sposób, w jaki korzystamy z współczesnej technologii?

16 stycznia 2019 roku jest ważną datą, która zapewne od wielu miesięcy była zaznaczona grubą, czerwoną kreską w kalendarzu znajdującym się w polskim biurze Google. Dokładnie w tym dniu rozpoczęto bowiem oficjalne wdrażanie nowej odsłony Asystenta Google, który nauczył się naszego, polskiego języka. Sztuczna inteligencja stojąca za tą technologią jest więc już w stanie nie tylko zrozumieć nas bez wysiłku, ale również zaserwować nam odpowiedzi na pytania, które mniej lub bardziej spontanicznie skierujemy w jej kierunku.

Zaledwie kilkanaście godzin przed oficjalnym startem polskiej wersji Asystenta miałem okazję spędzić chwilę z Michałem Długoszem, Product Marketing Managerem odpowiedzialnym za wprowadzenie asystenta na polski rynek. W warszawskiej siedzibie amerykańskiego giganta zadałem kilka pytań i próbowałem zrozumieć, dlaczego cała wspomniana operacja jest tak ważna dla posiadaczy urządzeń mobilnych oraz akcesoriów wspierających komunikację z Asystentem Google.

Reklama

Kto będzie mógł skorzystać z polskiej wersji Asystenta Google?

Według oficjalnych zapewnień ze strony przedstawicieli Google, Asystent Google posługujący się polskim językiem będzie dostępny na urządzeniach mobilnych wyposażonych w system Android (od wersji Lollipop w górę), smartfonach Apple z iOS (wymagana dodatkowa aplikacja) oraz akcesoriach firm trzecich, takich jak chociażby słuchawki. Niestety na ten moment amerykańska firma nie ma zamiaru sprzedawać w Polsce swoich głośników Google Home, a posiadacze tychże sprzętów będą póki co musieli obejść się smakiem w kwestii komunikacji z polską wersją Asystenta. Już teraz na rynku znajdują się produkty, które wspierają możliwość komunikacji z Asystentem Google, jednak wraz z czasem zaczną pojawiać się kolejne z nich posiadające stosowne oznaczenie “Assistant Ready". 

Gdzie tkwi różnica? Sprzęty “Assistant Ready" będą oferowały nieco większą funkcjonalność względem urządzeń dostępnych już na rynku - chodzi tu konkretniej chociażby o możliwość swobodnej interakcji użytkownika z powiadomieniami, zarówno w kwestii ich odsłuchiwania, jak i bezpośredniego, głosowego odpowiadania na dane komunikaty.

To jeszcze jednak nie koniec.

Dowiedziałem się także, iż firmy oraz przedsiębiorstwa będą mogły zintegrować Asystenta Google ze swoimi usługami pozwalając użytkownikom na usprawnienie komunikacji na linii marka - konsument. Od momentu premiery polskiej wersji Asystenta na naszym rynku znajdują się już dwie marki, które umożliwiają tego typu kontakt: jest to operator sieci komórkowej Play oraz firma eSky pozwalająca na wyszukiwanie połączeń lotniczych. W jaki sposób użytkownik będzie mógł na tym skorzystać? Bardzo prosto. Najlepiej pokazać to na przykładzie sieci Play: po zapytaniu Asystenta o obecne saldo na rachunku lub wysokość ostatniej faktury otrzymamy odpowiedź zwrotną zawierającą w sobie konkretną informację, która nas interesuje. Tego typu zabieg może pozwolić w przyszłości na przyspieszenie wymiany informacji oraz zmniejszyć frustrację wynikającą z konieczności przebijania się przez kolejkę na infolinii. Z kolei w przypadku usługi eSky, użytkownicy będą mogli szybko znaleźć interesujące, tanie połączenia lotnicze.

Zastosowań jest oczywiście więcej, a ich liczba cały czas rośnie.

Słowa kluczowe to już przeszłość

Rozmowa na temat Asystenta w warszawskim biurze Google przełożyła się na ciekawą konkluzję - opisywana technologia zacznie bowiem sprawiać, iż my jako użytkownicy zmienimy nieco sposób postrzegania danych oraz samego funkcjonowania w sieci. Słowa kluczowe, których do tej pory używaliśmy w celu znalezienia odpowiednich informacji zostaną zastąpione przez naturalną komunikację mimo wszystko dalej gwarantującą uzyskanie przez nas satysfakcjonującej odpowiedzi.

Inżynierowie i programiści odpowiedzialni za rozwój polskiej wersji Asystenta musieli zmierzyć się nie tylko z problemami wynikającymi z samej technologii stojącej za działaniem mechanizmów sztucznej inteligencji, ale również skupić się na szkopułach tkwiących po lingwistycznej stronie związanej z językiem polskim. Aby komunikacja z Asystentem stała się naturalna, musiał on nauczyć się rozpoznawać kontekst wypowiedzi użytkownika nie bazując tylko i wyłącznie na pojedynczych hasłach uruchamiających swój wirtualny mózg przetwarzający dane.

Przekształcenie wypowiadanych komend z takich, jak “pogoda, Warszawa, dzisiaj" na “jaka będzie dziś pogoda?" ma sprawić, iż korzystanie z wirtualnego Asystenta Google będzie nie tylko prostsze, ale również nie będzie aż tak angażujące. Amerykański gigant dąży do tego, abyśmy w końcu przestali zastanawiać się nad tym, w jaki sposób mamy rozmawiać z Asystentem, aby zrozumiał o co nam chodzi. Jako użytkownicy mamy po prostu zacząć się z nim porozumiewać tak, jak robimy to każdego dnia z innymi ludźmi.

Nie można jednak dopuścić w tym wszystkim do jednej sytuacji.

Cienka granica

Przedstawiciele Google jasno zaznaczają, iż nie chcą, aby Asystent był jednoznacznie personifikowany oraz upodabniany do żywego człowieka. Owszem, użytkownicy wraz z czasem zapewne przywiążą się bardziej do swojego pomocnika i będą chcieli traktować go, jak dobrego kumpla, a nie kawałek technologii, jednak Google jasno i klarownie zaznacza,, iż zdaje sobie z tego sprawę. Firma wie, gdzie dokładnie postawi granicę, która nie pozwoli nam zapomnieć, że mamy do czynienia jedynie z kawałkiem dobrze napisanego kodu wykonującego dla nas zleconą pracę.

Postanowiłem zapytać więc także o to czy Asystent Google doczeka się w bliższej lub dalszej przyszłości własnej maskotki lub jakiegokolwiek graficznego odzwierciedlenia, które zamieniłoby trzy pulsujące kropki w postać jaką użytkownicy mogliby łatwo skojarzyć oraz zidentyfikować. Obyło się bez zaskoczenia: producent takich planów nie ma i raczej mieć ich nie będzie.

Google chce także zwrócić uwagę na to, czego oczekują użytkownicy w kontekście wyszukiwania i czy przypadkiem wśród konkretnych haseł nie znajdują się treści, które mogłyby nam zaszkodzić. Asystent Google pozwoli przejrzeć historię rozmowy oraz wyszukiwań w specjalnej zakładce ‘Moja aktywność" dostępnej na koncie Google każdego użytkownika, który przypisze swoje dane do urządzenia pozwalającego na integrację z Asystentem.

Zainteresowało mnie także, jak dokładnie będzie radziła sobie polska wersja Asystenta w przypadku, kiedy będą chciały skorzystać z niej dzieci lub osoby narażone na mniej lub bardziej celowe przyswojenie treści nieodpowiednich lub nieadekwatnych. Odpowiedź jest prosta: Google obecnie nie wykorzystuje żadnych technologicznych rozwiązań, które miałyby pozwolić firmie na rozpoznawanie lub “zgadywanie" wieku użytkownika mówiącego do smartfona, słuchawek czy innych akcesoriów. Producent posiada listę haseł, które uważane są za nieodpowiednie i nie będzie w ich przypadku zwracał pytającemu żadnych odpowiedzi. Jest jednak małe “ale". W niektórych sytuacjach Asystent nie da jednoznacznego wyniku, ale mimo wszystko zapyta o to czy wyszukać dane hasło w sieci przerzucając niejako odpowiedzialność na samego użytkownika.

Według przedstawicieli Google, działanie Asystenta ma być przejrzyste, transparentne i przede wszystkim bezpieczne dla zainteresowanych - niezależnie od ich wieku. Zapewne w przyszłości, kiedy technologia ta doczeka się rozwoju będziemy mogli zobaczyć bardziej konkretne oraz sprecyzowane działania w opisywanym wyżej temacie.

Nowe wyzwania i przyszłość

Wejście Asystenta Google na polski rynek to spory krok nie tylko dla amerykańskiego producenta, ale również dla wszystkich osób, które noszą swojego smartfona w kieszeni każdego dnia. Firma z Mountain View posadziła w Polsce solidne drzewo, z którego wraz z czasem zaczną wyrastać nowe gałęzie pozwalające nie tylko na lepszą integrację Asystenta z większą ilością sprzętów, ale również na spójne scalenie do tej pory dostępnych usług z logiem Google.

Michał Długosz z Google mimo sporej dozy entuzjazmu wie, że firmę czeka jeszcze sporo pracy - przede wszystkim nad tym, aby przekonać tych bardziej opornych użytkowników do tego by zaczęli nie tylko korzystać z Asystenta, ale również zobaczyli, że można na nim polegać. W tym celu sztuczna inteligencja niejako stała się naszym rodakiem - jest w stanie odnieść się do kultury, ważnych wydarzeń i zna historię oraz ciekawostki, które przełożą się na lepszej jakości odpowiedzi oraz poczucie, iż jako Polacy nie otrzymujemy wybrakowanego produktu względem reszty świata. Dojrzałość Asystenta w Polsce pokazują jednak zabawne odniesienia do kultury czy filmów uważanych już za kultowe. Ukrytych smaczków i “easter eggów" jest mnóstwo, a Google samo zachęca, aby szukać ich na własną rękę.

Asystent Google potrafi już włączyć muzykę w aplikacji Spotify, jest w stanie pomóc nam tworzyć listę zakupów czy przypomni o zadaniu jakie zaplanowaliśmy na wybraną datę. Ustawienie budzika na rano za pomocą głosu, to również żaden problem. I to wszystko bez konieczności dotykania urządzenia czy wyjęcia go z kieszeni lub uchwytu znajdującego się na desce rozdzielczej samochodu.

Jedno jest pewne: po odrzuceniu strachu i przy odrobinie zaufania Asystent Google może na dobre zmienić sposób, w jaki Polacy do tej pory korzystali ze smartfonów.

-----

Raz jeszcze przypominamy - Asystent w wersji dla smartfonów będzie wprowadzany w Polsce stopniowo. Pozostaje regularnie sprawdzać, czy nasz model współpracuje już z Asystentem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Google | asystent google | Sztuczna inteligencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy