Domaining - niepoprawne domeny

Domenowy biznes przynosi coraz większe dochody, a jednak wśród laików dominuje pogląd, że zarabianie na adresach www to internetowy odpowiednik gry w totka. Na domenowy zysk trzeba jednak bowiem mieć sposób. Jednym z nich jest inwestowanie w tzw. literówki.

Domaining nie jest już dziedziną "wizjonerów", którzy dostrzegli niszę nieznaną większej części biznesowej społeczności. To prężnie rozwijający się segment e-gospodarki, który pozostawia coraz mniej miejsca wolnym strzelcom bez kapitału początkowego i podstawowego know how na temat inwestowania w adresy www. Rynek nazw będzie nieuchronnie rósł - to efekt kierunku rozwoju polskiego biznesu. Z raportu na temat polskiej gospodarki przygotowanego przez amerykański think tank The Boston Consulting Group wynika, że w ciągu najbliższych pięciu lat nasza gospodarka internetowa będzie rosła w tempie dwukrotnie szybszym niż PKB.

Trudno sobie wyobrazić, by ekspansja polskich firm w cyberprzestrzeni nie przełożyła się na rozwój branży domenowej. Rosnąca liczba podmiotów internetowych i malejąca ilość adresów dostępnych do rejestracji wróży zysk nie tylko inwestorom lokującym kapitał w domenach opartych na keywordach (słowa kluczowe, takie jak "drukarki", "materiały budowlane" itp.) czy nazwach mogących posłużyć za brand. W cenie są również literówki, czyli domeny "podszywające się" pod znane adresy internetowe.

Dochodowa pomyłka

Literówka to domena z błędem. Niekoniecznie literowym. Oprócz nazw z przestawionymi czy brakującymi literkami, np. www.goolge.pl lub www.googe.pl, popularne są domeny z prefiksem www, imitujące adres z przeoczoną kropką. Przykladowo: wwwgoogle.pl, gdzie wwwgoogle jest de facto nazwą domeny, a pełny adres ma formę www.wwwgoogle.pl. Literówki to również błędy ortograficzne oparte na fonetycznym zapisie wyrazów, często anglojęzycznych, np. www.gugl.pl.

Reklama

- Błąd w literówce oczywiście jest zamierzony, a niepoprawna nazwa stanowi próbę zdyskontowania sukcesu adresu internetowego, na podobieństwo którego została zarejestrowana. Mechanizm literówki wykorzystuje bowiem ludzką omylność - na szczęście w sposób, który wydaje się raczej kreatywny niż nieetyczny.

- Jak to działa? Wielu internautów wskutek pośpiechu, słabej znajomości języka (obcego lub rodzimego) lub kiepskiej pamięci wpisuje w pasek przeglądarki błędny adres serwisu, który chce odwiedzić. Jednak pomyłka zwykle nie skutkuje przekierowaniem pod właściwe parametry ani informacją o niemożliwości znalezienia strony, tylko prowadzi do zupełnie innej witryny.

- Niekiedy jest to strona konkurencji, czasem serwis o zupełnie odmiennej tematyce od pożądanego, a najczęściej - zaparkowana domena. W tym ostatnim przypadku pod "literówkowym" adresem wyświetlają się linki reklamowe.

- Gdy internauta klika na jeden z nich, zapewnia zarobek abonentowi literówki. Najwięcej niestety zarabia Google i firma parkingowa, jeśli jednak liczba odsłon strony i kliknięć w linki jest wysoka, również domainer może liczyć na satysfakcjonujące profity.

W pogoni za literówką

O dobrą literówkę nie jest łatwo. Polują na nie doświadczeni domainerzy za pomocą wyspecjalizowanego oprogramowania - z taką konkurencją trudno wygrać. Dlatego nie warto tracić czasu na wyszukiwanie błędnych wariantów nazw znanych serwisów. Lepiej skupić się na analizie potencjału początkujących projektów i tu szukać okazji do inwestycji.

Gdy witryna zdobędzie popularność, z pewnością odczujemy to w literówkowych statystykach - a to z kolei przełoży się na korzyści finansowe. Istnieje również prawdopodobieństwo, że właściciel serwisu zechce odkupić od nas literówkę i prekierować ją na swoją stronę (jeśli tego nie zrobi, może to zrobić konkurencja!) - tym samym uniknie ryzyka utraty potencjalnych klientów, którzy nie zdołali trafić do celu za pierwszym razem.

Jak znaleźć dobrą literówkę?

"Większość literówek możemy sprawdzić za pomocą specjalnych wyszukiwarek, ale wybór najlepszej domeny wymaga już pewnego doświadczenia. Trzeba znać techniki pisania na klawiaturze grupy odbiorców danego serwisu, wiedzieć, czy są to ludzie biegle czy słabo posługujący się klawiaturą, czy w nazwie adresu są słowa polskie czy angielskie, a jeśli angielskie, to jakie błędy najczęściej popełniają Polacy" - wyjaśnia Dariusz Litawiński z serwisu AfterMarket.pl.

- Znalezienie dobrej literówki wymaga indywidualnej analizy, by jednak poszukiwania przebiegały sprawniej, warto posłużyć się odpowiednimi narzędziami. Serwis AfterMarket.pl oferuje kilka udogodnień pozwalających skrócić drogę do celu. Przede wszystkim - generator literówek, który umożliwia wyszukanie możliwych błędów dla danej nazwy i sprawdzenie dostępności takich modyfikacji w różnych rozszerzeniach domenowych.

Ponadto literówkę można przetestować pod kątem liczby wejść na stronę dzięki usłudze Domain Name Tasting - umożliwia ona zarejestrowanie domeny na 14-dniowy okres próbny za 1,2 zł. AfterMarket.pl udostępnił też listę 500 najpopularniejszych polskich domen z przybliżoną liczbie wejść na każdą z nich. Dzięki generatorowi, możemy sprawdzić, czy pierwsza pięćsetka polskiej domenosfery oferuje szanse na "literówkowy zarobek".

Przemysław Ćwik

Źródło informacji

Komputer w Firmie
Dowiedz się więcej na temat: domena | domeny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy