Google tymczasowo wycofuje się z transkrypcji rozmów przez Asystenta

Google wstrzymało transkrypcję nagrań od Asystenta na terenie Unii Europejskiej. Sprawa związana jest z wyciekiem ponad tysiąca prywatnych rozmów zarejestrowanych przez produkty korzystające z inteligentnego asystenta.

W wyniki wycieku około 1000 rozmów użytkowników, Google postanowiło zawiesić transkrypcje audio dokonywane przez Asystenta na różnych produktach. Serwis CNBC informuje, iż gigant technologiczny podjął tego typu decyzję w pełni świadomie i rozważa nowe opcje w kontekście recenzowania nagrań audio.

Rzecznik Google’a w rozmowie ze wspomnianym wyżej serwisem poinformował, iż wstrzymał transkrypcję Asystenta jeszcze w lipcu 2019 roku - chwilę po wycieku nagrań. Firma ma być także w stałym kontakcie z urzędnikami z Hamburga odpowiedzialnymi za ochronę danych osobowych. Google pracuje również nad poprawą przetwarzania danych oraz ich wykorzystywania. Do czego służyły więc transkrypcje? Dzięki nim, specjaliści od języków byli w stanie usprawnić działanie Asystenta oraz poprawić jego rozumienie wypowiadanych kwestii podczas rozmowy z samym użytkownikiem. Według Google’a ilość transkrybowanych danych oscyluje w granicach 0,2 procenta wszystkich zebranych materiałów. Co ciekawe, analitycy odkryli, iż Asystent aktywował się około 153 razy w przypadku, w którym powinien posiadać wyłączony mikrofon.

Reklama

Niektórzy urzędnicy twierdzą, iż praktyki Google solidnie naruszają wprowadzone w ubiegłym roku przepisy RODO. Nie tylko Google jest na celowniku. Amazon całkiem niedawno przyznał, iż przechowuje nagrania z rozmów z asystentem Alexa, co według przepisów również powinno być niedozwolone.

Associated Press twierdzi, iż Google będzie wstrzymywało transkrypcje Asystenta przez około trzy miesiące. Europejskie organy od ochrony danych osobowych nie wydały w tej sprawie żadnego, oficjalnego komentarza. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Google | Sztuczna inteligencja | asystent google
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama