Jak uniknąć uzależnienia od technologii?
Managerowie internetowych potentatów skupiony w Dolinie Krzemowej pilnują, by podwładni nie spędzali zbyt wiele czasu... korzystając z elektronicznych gadżetów. Jak donosi The New York Times, właśnie firmy zarabiające na tym, że zamiast pracować przesiadujemy na serwisach społecznościowych, dbają o to, by ich kadra nie popadła w e-uzależnienie.
Zarządzający spółkami budującymi internetowe potęgi zrozumieli, że wszechobecność technologii rodzi zagrożenie.
- Obietnica nieustającej stymulacji - otaczające nas dzwonki, aktualizacje i powiadomienia - rodzi wręcz fizyczny głód, szkodliwy dla produktywności w pracy i jakości interakcji międzyludzkich. (...) Ludzie powinni zacząć dostrzegać, jak czas spędzany online wpływa na ich relacje z bliskimi - powiedział członek kadry zarządzającej Facebooka, Stuart Crabb.
Zalicza się on do managerów, którzy radzą pracownikom: od czasu do czasu wyloguj się i odłóż wszystkie urządzenia elektroniczne.
Zapytany, czy nie ma sprzeczności w tym, że chce, by ludzie prowadzili "zrównoważone" życie, a jednocześnie pracuje dla firmy, która zachęca użytkowników do spędzania coraz więcej czasu w Internecie, Crabb przyznaje: "Jest w tym pewien paradoks".
Niejaki Soren Gordhamer organizuje doroczną konferencję Wisdom 2.0, której tematem jest "dążenie do równowagi w erze cyfrowej". Właśnie osoby na co dzień pracujące z interaktywnymi serwisami internetowymi pierwsze zaczęły dostrzegać, że nawyk korzystania z technologii łatwo przeradza się w nałóg, a przymus staje się tak silny, że ma wręcz niszczycielską moc.
- Nasz miesiąc miodowy z nowymi technologiami już się skończył. Jesteśmy na etapie, na którym warto się zapytać: "Chwila, cóż uczyniliśmy?". Nie oznacza to, że popełniliśmy błąd. Nie chodzi o szukanie winnych. Jednak już czas otworzyć nowy rozdział - ostrzegał Gordhamer.
Na lutowej konferencji Wisdom 2.0 stawili się założyciele Facebooka, Twittera, eBaya, Zyngi i PayPala oraz przedstawiciele Google'a, Microsoftu, Cisco i innych znanych marek ze świata nowoczesnych technologii. Jeden z paneli dyskusyjnych dotyczył odpowiedzialności technologii za zachęcanie użytkowników do czynności, które są... stratą czasu.
Naukowcy nie spieszą się z zaklasyfikowaniem uzależnienia od technologii jako nowej jednostki chorobowej. Jednak w najnowszym wydaniu almanachu amerykańskich psychiatrów, czyli "Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders", ma się pojawić "zaburzenie związane z korzystaniem z Internetu".
Choć sprzedają usługi zachęcające do bycia online, firmy podejmują konkretne działania, by ich pracownicy odpoczywali od technologii. Padmasree Warrior z Cisco mówi, że swoim 22 tysiącom podwładnym często powtarzała, że należy regularnie pobyć "odłączonym" i sama stosowała tę zasadę. Ma sobotni rytuał polegający na niezaglądaniu do skrzynki mailowej przez część dnia. Nazywa to "detoksem".
Michelle Gale pracowała w dziale szkoleń Twittera i często przypominała inżynierom, że elektroniczne gadżety mają właściwości uzależniające. Odpowiadali "O! Nie miałem o tym pojęcia" albo: "Chyba wiedziałem o tym, ale nie wiem, co z tym zrobić".
W Google propagowany jest znany z praktyk coachingu nawyk "smakowania chwili", skupiania się na tu i teraz. Chodzi o to, by pracownicy lepiej poznawali samych siebie i byli bardziej zaangażowani. Pracujący dla Google Richard Fernandez przestrzega przed zagrożeniami płynącymi z uzależnienia od gadżetów. Zachęca: "Jeśli znajdziemy czas, by odłączyć się od gadżetów, będziemy mieli szansę nawiązać bliższy i bardziej prawdziwy związek z samym sobą oraz osobami, które kochamy".
Pamiętajmy, że Google jest właścicielem YouTube, więc zachęcanie użytkowników do krótszych seansów przez komputerem nie jest dobre dla przychodów firmy. Fernandez podkreśla jednak, że model biznesowy firmy nie polega na tym, by zachęcać ludzi do autodestrukcyjnych zachowań.
Czy to nie zabawne, że właśnie managerowie z Doliny Krzemowej uczęszczają na sympozja poświęcone uzależnieniu od technologii? Nie zmienia to faktu, że powinno nam to dać do myślenia.