Skandal w NASA? Możliwy wyciek zastrzeżonych informacji

Amerykańska agencja kosmiczna NASA mogła przekazać zastrzeżone dane dotyczące technologii chronionych przez prawo. W tej chwili trwa dochodzenie FBI w tej sprawie.

Ósmego lutego tego roku pojawiła się informacja, że w 2009 roku NASA mogła przekazać informacje dotyczące technologii chronionych przez amerykańskie prawo ITAR. Jeśli rzeczywiście tak się stało, to doszło do nielegalnego transferu lub wycieku tajnych informacji, które mogą opuścić USA jedynie po serii oficjalnych zgód i tylko do wybranych odbiorców (np. w Europie, Japonii czy Australii) po ściśle kontrolowanych zasadach.

Prawo ITAR zabrania transferu technologii i przekazywania informacji na ich temat w sposób nieautoryzowany. Choć w ostatnich miesiącach doszło do pewnego "poluzowania" prawa ITAR, nadal wiele z jego zapisów jest restrykcyjnych, w szczególności w przypadku technologii o potencjalnym wojskowym znaczeniu.

Całe zamieszanie dotyczy jednego z centrów NASA o nazwie Ames Research Center, znajdującego się w Kalifornii w "Dolinie Krzemowej". To centrum realizuje obecnie księżycową misję bezzałogową LADEE (Lunar Atmosphere and Dust Environment Explorer), której start powinien nastąpić jeszcze w tym roku. Przy misji LADEE uczestniczą pracownicy, którzy nie są Amerykanami. W budowie tej sondy wykorzystano zastrzeżone technologie, w tym pochodzące z sektora wojskowego. To właśnie w związku z możliwym wyciekiem zastrzeżonych technologii amerykańskie biuro śledcze FBI rozpoczęło dochodzenie.

Do wycieku informacji miało dojść podczas oficjalnych konferencji, podczas których przedstawiono szczegóły techniczne misji LADEE.  Na tych wydarzeniach byli obecni przedstawiciele różnych państw, w tym i tych, do których zabroniony jest transfer zastrzeżonych technologii (np. Chin). Ponadto, mogło dojść do nieautoryzowanego dostępu do informacji w samym Ames, przy projekcie LADEE. W tej jednostce NASA pracują inżynierowie i naukowcy spoza USA i nie posiadający uprawnień do korzystania z utajnionych (regulowanych prawnie m.in. przez ITAR) technologii.

Reklama

Z dostępnych informacji wynika, że mogło dość do wycieku danych na temat systemu napędowego misji LADEE, który ma bazować na amerykańskiej broni antysatelitarnej. Miały także wyciec dane dotyczące systemu nawigacji i mapowania terenu z pocisków Tomahawk i wysokościomierz radarowy z myśliwca F-35. Te wszystkie technologie mają duże znaczenie dla amerykańskiego wojska i czasem mogą być też użyte w cywilnych / naukowych projektach, takich jak misja LADEE.

Według niektórych źródeł w Ames panuje atmosfera "ograniczająca biurokrację", która ma w założeniu stymulować wymianę pomysłów i myśli technicznej, także dla i od osób nie będących obywatelami USA. Jest możliwe, że to właśnie ta atmosfera doprowadziła to wycieku szczegółów tajnych technologii, regulowanych przez ITAR. W tej chwili trwa dochodzenie FBI, które określi zakres tego wycieku informacji. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na "celowniku" śledztwa jest także dyrektor Ames - Simon P. Worden, który od 2006 roku kieruje tą jednostką i w międzyczasie próbował poluzować zasady biurokratyczne.  

W tej chwili trudno określić, jaki będzie wynik śledztwa i jego wynik dla NASA - można się spodziewać kilku zmian w tej agencji. Jest możliwe, że zasady pracy w Ames ulegną zmianie na bardziej "konserwatywne". Może to doprowadzić do mniejszej ilości nowych pomysłów i koncepcji. Jest także możliwe, że wojsko amerykańskie przestanie się dzielić swoimi zdobyczami technologicznymi z cywilną agencją, jaką jest NASA. To z kolei może także mieć negatywny wynik dla misji kosmicznych, gdyż NASA będzie zmuszona skorzystać z innych technologii, które mogą mieć gorsze parametry pracy.

Źródło informacji

Kosmonauta
Dowiedz się więcej na temat: NASA | wyciek danych
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy