Tajwan - wyspa technologii

Dzielnica IT - tutaj wielbiciele elektroniki i gadżetów znajdą dziesiątki sklepów "ze wszystkim" /INTERIA.PL
Reklama

Tajwan stał się potęgą świata komputerów i elektroniki. Co wpłynęło na sukces tego kraju i jak się tam pracuje? - szczegóły w specjalnym materiale INTERIA.PL

"Rosyjskie komputery, amerykańskie komputery - i tak wszystko robią na Tajwanie" - powiedział rosyjski kosmonauta w filmie "Armageddon", restartując wiecznie psujący się sprzęt na rosyjskiej stacji kosmicznej. W dniu premiery tego filmu (rok 1997) było w tym naprawdę wiele prawdy.

Dzisiaj jednak nawet Tajwańczycy przenieśli produkcję elektroniki ze swojego kraju w głąb terytorium Chin. Mieliśmy okazję zwiedzić ostatnią wielką fabrykę elektroniki znajdującą się na Tajwanie, a także przyjrzeć się z bliska życiu jednej z technologicznych stolic świata - Tajpej.

Reklama

Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że prawie dwie trzecie przychodów tego kraju pochodzi ze sprzedaży elektroniki. Tajwan stał się znany na całym świecie dzięki takim firmom, jak Asus, Gigabyte, Acer, HTC, BenQ, Foxconn, MSI oraz dziesiątkom innych, równie potężnych, ale mniej rozpoznawanych przez konsumentów marek.

Jak to możliwe, że mieszkańcom wyspy o powierzchni 35 tys. km kwadratowych udało osiągnąć się tak wiele w tak krótkim czasie?

Made in Taiwan

- Za sukcesem Tajwanu na rynku międzynarodowym stoi ciężka praca jego obywateli oraz duża pomoc państwa - powiedział INTERIA.PL prezes i założyciel tajwańskiej firmy komputerowej Gigabyte, Dandy Yeh. Jednak nie tylko to doprowadziło ten kraj do sukcesu. Historia Tajwanu jest o wiele bardziej skomplikowana.

Wyspa Formoza - bo taka była wcześniejsza nazwa Tajwanu - została w 1895 roku odebrana Chińczykom, stając się kolonią Cesarstwa Japonii. Imperium Wschodzącego Słońca chciało uczynić z Formozy forpocztę swoich kolonii. Rozpoczęto tu inwestycje, mające poprawić infrastrukturę.

Do zakończenia II wojny światowej Tajwan posiadał już zaawansowany system kolei, nowoczesną architekturę, a samo Tajpej było drugim miastem w Azji, które zostało zelektryfikowane. Wszystko to miało się przydać się w drugiej połowie XX wieku.

Po przejęciu władzy na terenie Chin kontynentalnych przez komunistów pod wodzą Mao Tse Tunga, prawowity rząd Czang Kai-szeka uciekł na Tajwan, powołując do życia Republikę Chińską (druga obowiązująca nazwa Tajwanu). Aż do lat 70. to właśnie Tajwan był uznawany przez społeczność międzynarodową za prawowitą reprezentację Chin na forum międzynarodowym.

Uległo to jednak zmianie po przyjęciu Chińskiej Republiki Ludowej do ONZ, kiedy praktycznie wszystkie państwa zerwały stosunki dyplomatyczne z Tajwanem. Także USA. Nie oznacza to jednak, że nie utrzymywano z nim regularnych i bardzo owocnych stosunków handlowych i turystycznych.

Japonia na bis

Mając tak dobrą infrastrukturę, wygodny szlak transportowy z resztą świata i kontakty handlowe z Azją oraz USA, postanowiono uczynić z Tajwanu "tańszą wersję Japonii". W latach 80., kiedy Japonia stała się gospodarczą potęgą, w Tajpej zaczęli rodzić się dzisiejsi giganci elektroniki.

Ktoś musiał produkować komponenty dla wielkich firm komputerowych tego świata. Tą fabryką stał się Tajwan. Z czasem, kiedy Japonia dostała ekonomicznej zadyszki, tajwańscy potentaci branży IT wykorzystali zdobyte w składaniu komputerów doświadczenie, wprowadzając na rynek własne produkty. Miało się to okazać strzałem w dziesiątkę.

W tym roku po raz 30. Tajpej gościło międzynarodowe targi komputerowe Computex - największe targi komputerowe w Azji i drugie co do wielkości takie targi na świecie. Jest to sytuacja dość absurdalna, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jedynym krajem w Europie, uznającym podmiotowość międzynarodową Tajwanu, jest Watykan. Z drugiej strony tajwańskie firmy mają swoje przedstawicielstwa na całym świecie, także w Polsce.

Zamiast konsulatów i ambasad Tajwanu, na całym świecie istnieją biura kulturalno-gospodarcze tego kraju. W 2002 roku Tajwan został przyjęty do WTO (World Trade Organisation) jako Oddzielny Obszar Celny Tajwanu, Penghu, Kinmen i Matsu. Waluta tego kraju - nowy dolar tajwański (10 NDT to około 1,07 zł) - jest niewymienialna na naszym kontynencie, ale i tak cały świat robi interesy z Tajwanem.

Średnia krajowa

Chociaż mentalność Tajwańczyków nie różni się tak bardzo od mentalności Chińczyków, to znacznie lepiej rozumieją oni zasady wolnego rynku. - Chińczycy chcą po prostu sprzedać to, co mają, i zapomnieć o towarze. Z Tajwańczykami jest lepiej - tłumaczy właściciel polskiego dystrybutora sprzętu, którego spotkaliśmy na targach. - Jeśli jakiś Tajwańczyk obieca mi coś przez telefon, nie potrzebuję papierowej umowy, aby to potwierdzić - dodaje.

Średnia pensja na Tajwanie wynosi ok. 800 euro, zatem nie odbiega od standardów, chociażby polskich. Ceny nieruchomości na wyspie są ogromne, ale za codzienne życie płaci się już podobnie jak w naszej części Europy. Co ciekawe, chociaż na Tajwanie powstaje tyle światowej elektroniki, ceny komputerów i konsol nie odbiegają aż tak bardzo od znanych z Europy.

Nie oznacza to jednak, że w Tajpej nie znajdziemy interesujących okazji, a niektóre produkty potrafią zaskoczyć ceną. Przykładowo, za nowego iPoda touch 8GB zapłacimy 1750 NDT, czyli mniej niż 200 zł. W Polsce multimedialny odtwarzacz Apple kosztuje przynajmniej 600 zł, a w Europie - 149 euro w promocji. Co jeszcze kryją tajwańskie sklepy z elektroniką można zobaczyć w naszej galerii.

Ostatnia taka fabryka

Najciekawsze okazuje się jednak podejście Tajwańczyków do pracy. Ci, którzy wiedzą jak pracuje się w Europie oraz Ameryce, nie chcą pracować więcej niż 8 godzin dziennie. - To przecież pracoholizm! - mówi zatrudniona w jednej z największych firm IT na Tajwanie 25-letnia dziewczyna. Wiele osób, także na niższych szczeblach potwierdza jej opinie.

8 godzin dziennie pracuje się także w fabryce Gigabyte w Nan-Ping na Tajwanie. Ta powstała w 2000 roku fabryka, której dyrektorem jest Kevin Meng, jest ostatnim tego typu kompleksem na Tajwanie - inne firmy, w tym Gigabyte, przeniosły produkcję do Chin.

W Nan-Ping składane są płyty główne, karty graficzne, smartfony oraz notebooki. Jest to jedna z niewielu fabryk elektroniki na świecie, która zajmuje się składaniem i produkcją od samego początku do końca. Od pomysłu, projektu i prototypu, przez testy, montowanie, testy jakościowe, po zapakowanie i wysłanie w świat z metką "Made in Taiwan".

Fabryka ma 70 departamentów i pracuje w niej 1100 osób. Niektóre działy pracują na trzy zmiany (na przykład dział składania płyt głównych), inne tylko na jedną zmianę (pakowanie i wysyłanie). Jak twierdzi kadra kierownicza fabryki, wszystkie zmiany mają po 8 godzin, wszędzie przestrzegane są zasady bezpieczeństwa, a pracownicy są zadowoleni. Tak przynajmniej nas zapewniano.

O warunkach pracy w tajwańskich fabrykach działających w Chinach zrobiło się głośno w mediach, kiedy z 400 tys. zatrudnionych w kompleksie fabryk firmy Foxconn w chińskim Shenzhen samobójstwo popełniło 12 osób.

Foxconn jest podwykonawcą sprzętu dla takich firm jak Apple, Microsoft, Motorola, Nintendo, Sony oraz Dell, od którego niedawno odkupił łódzką fabrykę. Pracownicom podwyższono pensje, ale jednocześnie zablokowano odszkodowania na wypadek zgonu (taki był domniemany powód niektórych samobójstw). Co najważniejsze jednak, Foxconn po problemach w Chinach planuje wrócić ze swoimi fabrykami na Tajwan. Czyżby zatem fabryki znowu miały wrócić na wyspę? Dla jej mieszkańców to bardzo dobra wiadomość.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: fabryka | targi | Japonia | firmy | Tajpej | wyspa | Tajwan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama