Chcesz się wspinać na Mont Blanc? Proszę bardzo, ale najpierw zapłać za swój pogrzeb!
Wygląda na to, że już niebawem wszyscy zainteresowani zdobyciem najwyższego szczytu Europy będą musieli przygotować dodatkowe 15 tysięcy euro, żeby zapłacić lokalny depozyt pogrzebowy, na okoliczność... nieszczęśliwych wypadków podczas wspinaczki.
Jean-Marc Peillex, burmistrz Saint-Gervais-les-Bains, postanowił walczyć z nieodpowiedzialnością fanów wspinaczki decydujących się na próby zdobycia najwyższego szczytu Europy, czyli Mont Blanc oraz wynikającymi z tego kosztami dla francuskich podatników. O jakich kosztach mowa? Nakładach finansowych przeznaczanych na akcje ratunkowe i pochówki osób, których górska przygoda nie idzie zgodnie z planem - jego zdaniem nie powinny one leżeć po stronie Francji, ale osób wyruszających w góry.
Wszyscy chcą zdobyć szczyt Mont Blanc
Jego zdaniem zbyt wielu niewykwalifikowanych wspinaczy ryzykuje życiem, próbując zdobyć górę, a ostatnio stało się to szczególnie niebezpieczne - niedawne fale upałów sprawiły, że warunki na Mont Blanc są jeszcze bardziej zdradzieckie niż zazwyczaj i każdy, kto podejmuje próbę wspina się dosłownie "ze śmiercią w plecaku". W związku z tym Peillex proponuje depozyt w wysokości 15 tys. euro dla każdego, kto wybiera się na najwyższy szczyt Europy - 10 tys. to podobno średni koszt akcji ratunkowej, a 5 tys. ma pokryć koszty pochówku.
Gmina Saint-Gervais planuje podjąć środki dostosowane do nieodpowiedzialności niektórych osób i ryzyka, jakie stwarzają dla ratowników. (...) To niedopuszczalne, że to francuski podatnik ponosi te koszty
I choć brzmi to nieco kontrowersyjnie, to nietrudno zrozumieć irytację lokalnych władz, które nie bez przyczyny wydają przecież ostrzeżenia, w których informują, że wspinaczka na Mont Blanc stała się bardziej ryzykowna z powodu dużych osuwisk oraz okresu suszy i fal upałów.
Można było w nich przeczytać, że próby zdobycia szczytu przez popularną Drogę Królewską są surowo odradzane, głównie przez niezwykle niebezpieczne warunki wzdłuż wymagającego odcinka Grand Couloir, czyli tzw. Żlebu Śmierci.
Już sama nazwa tego ostatniego powinna odstraszać, ale dzieje się zupełnie inaczej, bo jak informuje burmistrz Saint-Gervais-les-Bains w lipcu nie brakowało ok. 50 chętnych na "grę w rosyjską ruletkę na koszt francuskiego podatnika". Jego zdaniem muszą posuwać się do takich sytuacji, jak wysyłanie helikopterów z żandarmami, aby przez megafon zmuszać grupy wspinaczy do zawrócenia.
Jak się jednak okazuje, nie wszyscy zgadzają się z francuskim pomysłem, bo włoska strona, a konkretniej burmistrz kurortu narciarskiego Courmayeur, Roberto Rota, określa ją jako "surrealistyczną" i wskazuje, że góra nie jest niczyją własnością:
My, jako administratorzy, możemy ograniczyć się do zgłaszania nieoptymalnych warunków na trasach, ale proszenie o depozyt, aby wspiąć się na szczyt, jest surrealistyczne