Chcieli mieć zdjęcia na słynnym wulkanie. Doszło do tragedii

Wspiąć się na aktywny wulkan i porobić efektowne zdjęcia - taki pomysł mieli turyści, których skusił krajobraz tego miejsca. Piękny widok na kwasowe jezioro kraterowe z turkusową wodą i unoszącymi się nad nią oparami, oraz osadzonym na skraju krateru charakterystycznym drzewem, miał być niezwykłą pamiątką z podróży. Skończyło się to tragicznie.

Przewodnik oprowadzający grupy po geoparku we wschodniej części Jawy informuje zwiedzających, gdzie można bezpiecznie się przemieszczać.
Przewodnik oprowadzający grupy po geoparku we wschodniej części Jawy informuje zwiedzających, gdzie można bezpiecznie się przemieszczać.Ivuvisual, CC BY-SA 4.0 DEEDWikimedia

Słynny kompleks Ijen w Indonezji przyciąga podróżników ze względu na zapierające dech w piersiach widoki na czynny wulkan. Najwyższy wierzchołek kompleksu ma wysokość 2769 m n.p.m., a w jednym z kraterów istnieje malowniczo wyglądające kwaśne jezioro wulkaniczne.

To miejsce jest niezwykle fotogeniczne, co sprawia, że wiele osób wybiera się tam, aby zrobić zdjęcia. Tak samo było w przypadku pary z Chin. Tym razem jednak eskapada na czynny wulkan skończyła się tragicznie.

Słynny wulkan w Indonezji przyciąga tłumy

Ijen stał się znanym celem wycieczek, bardzo często wzmiankowanym w mediach społecznościowych. Szczególnie popularny stał się od zeszłego roku, kiedy dowiedziało się o nim więcej osób za sprawą filmu dokumentalnego "Fire of Love", opowiadającego o francuskiej parze podróżującej do wulkanów na całym świecie.

Indonezyjski wulkan stał się też jednym z punktów wycieczki małżeństwa z Chin. Para wybrała się na górę, aby podziwiać wschód słońca oraz porobić zdjęcia słynnego "niebieskiego ognia", czyli osnutego oparami krateru wypełnionego siarkowym jeziorem w odcieniach turkusu.

Aktywny wulkan w Indonezji przyciąga turystów ze względu na wyjątkowe widoki.
Aktywny wulkan w Indonezji przyciąga turystów ze względu na wyjątkowe widoki.Tampatra123RF/PICSEL

Chciała mieć piękne zdjęcie, stało się jej ostatnim w życiu

Kobieta podczas pozowania do zdjęć podeszła bardzo blisko osadzonego na skraju krateru drzewa, które jest jednym z najchętniej fotografowanych i filmowanych miejsc w tym wulkanicznym geoparku. Niestety skracanie dystansu na potrzeby atrakcyjnego zdjęcia skończyło się dla turystki z Chin tragicznie.

Według doniesień funkcjonariuszy badających sprawę kobieta zignorowała ostrzeżenia przewodnika, który prowadził grupę turystów do parku, aby nie podchodzić tak blisko drzewa, zaznaczając, że to miejsce jest "bardzo niebezpieczne". Mimo wszystko turystka poszła na sam skraj i podczas pozowania zaplątała się w swoje ubrania, potknęła i spadła z klifu.

Ofiara spadła z wysokości 75 metrów po ześlizgnięciu się z krawędzi krateru. Odniosła poważne obrażenia po uderzeniu w skały i zmarła w wyniku uszkodzeń głowy i ciała - powiedział cytowany przez "South China Morning Post" funkcjonariusz, który brał udział w akcji poszukiwawczej Chinki.

Śmiercionośne selfie zbiera żniwo. Władze reagują zakazami

To kolejna ofiara trendu, który rozwinął się wraz z nastaniem ery mediów społecznościowych. Co rusz ktoś ginie ze względu na chęć zrobienia jak najbardziej efektownego zdjęcia do wstawienia do internetu. W "Journal of Travel Medicine" opublikowano w 2022 roku badanie, które wykazało aż 379 zgonów związanych z robieniem selfie, które miały miejsce w ciągu ostatnich 13 lat. Z raportu wynikało, że większość zmarłych to turyści, a nie miejscowi.

W tym samym okresie śmierć w wyniku ataków rekinów poniosło natomiast 90 osób, co wskazuje na fakt, że moda na dobre zdjęcia do internetu jest bardziej zabójcza, niż przerażające wiele osób ataki wspomnianych drapieżników. Często fotografie tego typu robione są w niebezpiecznych miejscach, a ludzie ryzykują życie dla wyjątkowego ujęcia. Przykładowo, w 2019 roku studentka z Chin zmarła w wyniku upadku z góry Huashan w północno-zachodniej części kraju, odchylając się za bardzo do tyłu, aby zrobić sobie efektowne selfie.

Władze wielu krajów ze względu na sporo podobnych wydarzeń coraz częściej decydują się na wprowadzanie zakazów robienia zdjęć w wybranych miejscach. Niekiedy, jak we włoskim Portofino, są to zakazy tymczasowe na czas szczególnego natężenia wizyt turystów. W innych przypadkach zakaz obowiązuje przez cały czas, tak jak niedawno ogłoszony ban na fotografowanie Sagrady Familii podczas przebywania na ruchomych schodach przy metrze.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

***

Legenda o potworze z Loch Ness wciąż żywaDeutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas