Największy statek powietrzny świata leci na emeryturę. „Powstanie nowy i większy”

Czy oznacza to, że zupełnie się nie sprawdził? Nic bardziej mylnego, zdaniem Hybrid Air Vehicles spełnił już swoje zadanie i przyszedł czas, żeby zrobił miejsce kolejnym projektom, bo teraz nadszedł czas na loty komercyjne.

Przypominamy, że Airlander 10 to w tej chwili największy latający statek powietrzny na świecie, którego długość wynosi 91 metrów, dla porównania Airbus A380 mierzy 73 metry. Maszyna wypełniona jest helem, a za napęd odpowiadają cztery 8-cylindrowe silniki o pojemności 4 litrów i mocy 325 KM. Airlander 10 może rozpędzić się do 150 km/h i utrzymać w powietrzu przez nawet 3 dni.

Co więcej, wnętrze sterowca jest bardzo luksusowe i mieści jednocześnie do 19 pasażerów, którzy będą mogli zakosztować doznań niedostępnych dla innych środków transportu, dlatego zdaniem Hybrid Air Vehicles mamy do czynienia z przyszłością lotnictwa. I w sumie coś w tym chyba jest, bo szwedzka firma OpenSky rozpoczęła rezerwację biletów na dziewiczy lot, który potrwa 30 godzin, a jego celem jest… biegun północny!

Reklama

Teraz zaś okazuje się, że najprawdopodobniej odbędzie się on w nowej wersji sterowca, bo twórcy projektu poinformowali właśnie, że nie będą przebudowywać swojego prototypowego Airlandera 10 i zamiast tego wykorzystają jego elementy do stworzenia pierwszej partii Airlanderów 10s klasy produkcyjnej. Jak twierdzi CEO firmy, Stephen McGlennan, eksperymentalny model spełnił swoje zadanie, dostarczył dane niezbędne do dalszego rozwoju projektu i nie ma potrzeby, by wracał w przestworza.

Hybrid Air Vehicles jest właśnie w trakcie poszukiwań kluczowych dostawców, finalizowania certyfikatów i przygotowywania elementów, które stanowić będą różnicę między prototypem i rzeczywistym produktem. Tak czy inaczej, żywot Airlandera 10 był krótki, ale dość intensywny, bo choć odbył tylko 6 lotów, to zdążył w czasie nich nieco namieszać - został uszkodzony podczas lądowania w trakcie drugiego lotu, a w czasie innego zranił kobietę, kiedy w złym momencie samodzielnie spuścił powietrze z kadłuba.

Źródło: GeekWeek.pl/engadget

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama