Niezapomniane podróże po biegunie północnym największym sterowcem świata [FILM]

Airlander X to świetny dowód na to, że sterowce, które miały po II wojnie światowej być głównym środkiem transportu powietrznego, powracają do łask i niebawem staną się popularną formą luksusowych podróży.

Przynajmniej takie plany ma firma Hybrid Air Vehicles, z siedzibą w Wielkiej Brytanii. Przez ostatnie lata prowadziła ona testy powietrzne swojej maszyny o nazwie Airlander 10. W tej chwili jest to największy latający statek powietrzny świata. Jego długość wynosi aż 91 metrów (Airbus A380 ma 73 metry).

Brytyjczycy wierzą, że następca Airlander 10 zrewolucjonizuje lotnictwo. Maszyna ma oferować niezwykle luksusowe podróże, podobnie jak miało to miejsce przy okazji słynnego niemieckiego sterowca o nazwie Hindenburg. Jednak w odróżnieniu od niego, mają być one w pełni bezpieczne.

Reklama

Jakiś czas temu, DesignQ, czyli startup odpowiedzialny za projekt i urządzenie kabiny sterowca, zaprezentował najnowsze wizualizacje. Trzeba przyznać, że kabina ocieka luksusem, a 19 pasażerów maszyny będzie mogło podziwiać powierzchnię Ziemi w sposób spektakularny i niedostępny nigdzie indziej.

Szwedzka firma OpenSky rozpoczęła pierwszą rezerwację biletów na dziewiczy lot tą niezwykłą maszyną. Podniebna wycieczka ma trwać 30 godzin, a w trakcie nich Airlander X, wraz z pasażerami, wystartuje z jednego z norweskich miast, przeleci nad obszarami polarnymi i ostatecznie wyląduje na biegunie północnym. Pasażerowie będą mogli wyjść ze sterowca na morską pokrywę lodową.

Maszyna wypełniona będzie helem, a za napęd będą odpowiadały cztery 8-cylindrowe silniki o pojemności 4 litrów i mocy 325 KM każdy. Airlander X będzie mógł rozpędzić się do 150 km/h i utrzymać w powietrzu przez nawet 5 dni. Wato tutaj podkreślić, że będzie to maszyna bardzo ekologiczna.

Przedstawiciele firmy chwalą się, że Airlander X emituje do atmosfery o aż 75 procent mniej zanieczyszczeń od maszyn porównywalnych wielkością. Ale to nie wszystko. W ciągu najbliższych 5 lat ten gigant ma stać się w pełni bezemisyjny, a to za sprawą wyposażenia go w silniki elektryczne.

Hybrid Air Vehicles planuje zbudować całą flotę takich sterowców i rozpocząć nimi komercyjne loty już za 2 lata. Na razie ceny biletów nie są znane, udostępniono jedynie rezerwację, ale możemy być pewni, że nie będą tanie, ale na bank rozejdą się jak świeże bułeczki.

Oprócz Brytyjczyków, sterowcami żywo zainteresowany jest też jeden z współzałożycieli Google, Sergey Brin. Maszyna powstaje w Hangarze nr 2 w placówce należącej do NASA Ames Research Center. Placówkę kontroluje Planetary Ventures, spółka zależna Alphabetu.

Źródło: GeekWeek.pl/OpenSky / Fot. DesignQ/Hybrid Air Vehicles

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy