Pyrkon 2019: Potężna relacja z największego w Polsce festiwalu fantastyki

Pyrkon 2019 - w tym miejscu po prostu trzeba się było pojawić! /INTERIA.PL
Reklama

50 tysięcy gości, setki kostiumów, dziesiątki stoisk i jedna pasja: fantastyka. Poznań na trzy dni stał się stolicą dla wielu fikcyjnych światów. Wiedzieliśmy, że nie może nas tam zabraknąć. Pojechaliśmy, zobaczyliśmy i absolutnie nie żałujemy, bo Pyrkon 2019 był, mówiąc krótko, świetny! Bawiliśmy się tak dobrze, że musieliśmy podzielić się z wami wrażeniami...

Pyrkon 2019 odbył się w dniach 26 - 28 kwietnia na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Jak zawsze impreza przyciągnęła dziesiątki tysięcy fanów fantastyki, a w tym roku dodatkowo ekipę Menway. Bartek i Michał pojawili się na największym polskim zjeździe geeków w roli reporterów.

Oto króciutka, luźna rozmowa redakcyjna o tym, co zobaczyli:

Miejsce

Bartek: Pierwsze wrażenia z Pyrkonu zapewnia już na dzień dobry miejsce, w którym ów się odbywa. Bywałem na, w i w pobliżu wielu obiektów przeznaczonych do organizacji wydarzeń: hale, centra kongresowe, stadiony, pałace, zamki, fortece, twierdze, cytadele - żadne z nich rozmiarem i rozmachem nie dorównywało centrum Międzynarodowych Targów Poznańskich.

Reklama

Dlatego jeśli ktoś się jeszcze zastanawia: dlaczego Poznań jest gospodarzem największej geekowskiej imprezy w kraju, odpowiadam: przejdź się z jednego końca MTP na drugi. 

Ogromne hale i mnóstwo większych czy mniejszych pomieszczeń dają możliwość upchnięcia potężnej gawiedzi, która zjeżdża co roku na Pyrkon. Choć ta powierzchnia powoli staje się za mała dla takiego tłumu...

Michał: 52 tysiące osób. Dokładnie tylu miłośników mangi, anime, fantasy, sci-fi, rpg, gier wideo, komiksów, filmów i seriali przewinęło się przez tegoroczną, 19. już edycję poznańskiego festiwalu fantastyki. 

Poznańskiego już tylko z nazwy, gdyż w zabawie bierze udział cała Polska, o czym przekonaliśmy się już na dworcu kolejowym w Krakowie. Jeszcze nie wsiedliśmy do pociągu, a już wiedzieliśmy, że cały zawalony ludźmi peron jedzie w jedno miejsce.

Bartek: Taka rzesza ludzi gwarantowała dwie rzeczy. Po pierwsze: nie można było narzekać na nudę. Po drugie: kolejki.

Ludzie

Michał: Pyrkon może pochwalić się bardzo bogatym programem. W tym roku zrealizowano aż 938 prelekcji, warsztatów, występów i podobnych atrakcji. To naprawdę godne podziwu. 

Udając się do Poznania trzeba jednak mieć na uwadze wspomniane 50 tysięcy osób o bardzo podobnych zainteresowaniach. W efekcie może zdarzyć się tak, że chcąc wziąć udział w konkretnym punkcie programu... po prostu zabraknie dla nas miejsca. 

Boleśnie przekonaliśmy się o tym już pierwszego dnia, kiedy to wieczorową porą próbowaliśmy dostać się na salę, gdzie prowadzona była prelekcja o okultyzmie w III Rzeszy. 

Nie było szans - i to nie tylko dlatego, że wykład okazał się jedną z najpopularniejszych atrakcji imprezy. Próba “wbicia się" na kilka innych prelekcji kończyła się jeszcze przed pocałowaniem klamki. 

Na spotkanie z gościem specjalnym tegorocznej edycji Christopherem Judgem, głosem Kratosa z gry God of War, już nawet nie staraliśmy się dostać - i to mimo posiadania supermocy w postaci legitymacji prasowych.

Dla niektórych Pyrkon to paradowanie w stroju ulubionej postaci, dla innych spotkania z przyjaciółmi, których kręci ten sam film czy serial. Dla wielu impreza ta będzie kojarzyć się z długim czekaniem pod zamkniętymi drzwiami. Pod tym względem górą zdecydowanie są mniejsze konwenty.

Bartek: Wydaje mi się, że ta liczba wzięła się ze sprzedanych biletów, bo ja odniosłem wrażenie, że ludzi było co najmniej dwa razy tyle. Jak przystało na największe święto ludzi, którzy na co dzień mają przekichane w szkole i w pracy ze względu na nieprzyjemne docinki kolegów, Pyrkon tętni życiem, które wręcz wylewa się z każdej strony, nie tylko na terenie imprezy. 

Zarówno przebierańcy, jak i nerdy w cywilu opanowują także centrum miasta. Będąc tam ma się wrażenie, że oto właśnie, na te kilka dni, to tutaj jest centrum świata.

Ale ciężko się nie zgodzić - zwyczajowa nazwa “Kolejkon" nie wzięła się znikąd. Niestety, ściany nie są gumy, jak część kostiumów niskokosztowych cosplayerów. Rosnąca liczba uczestników imprezy generuje długie, liczące często kilkaset osób kolejki. 

Nie jest to zależne od organizatorów, ale przez to jeśli ktoś chce wziąć udział w jakiejkolwiek prelekcji czy spotkaniu, musi przybyć na miejsce przynajmniej godzinę wcześniej. 

Owszem, pyrkonowicze mają możliwość zapisania się na wybrane wydarzenia wcześniej, ale nie niweluje to jakoś kolejek długich jak niemieckie linie zaopatrzeniowe na froncie wschodnim.

Gry

Bartek: - Szkoda, że inne grube ryby nie pojawiły się razem z nami. Fajnie byłoby pogadać z nimi i pokazać użytkownikom różnice pomiędzy naszymi produktami - powiedział nam Lukas, sympatyczny Czech, głównodowodzący stoiska Nintendo.

Na tak poważnym spędzie mogłyby pokazać się Sony czy Microsoft. Niemniej strefa z grami elektronicznymi była bardzo fajna: Nintendo dało czadu udostępniając dziesiątki Switchy, a Alsen zaopatrzył imprezę w inne sprzęty, na których można było pograć za friko. Imponowała też część z gierkami retro.

Michał: Masz rację, że dało się odczuć brak “niebieskich" i “zielonych", ale Nintendo dzielnie dawało sobie radę z “ograniem" pyrkonowych tłumów. 

Jako fan firmy od włoskiego hydraulika nie mógłbym pominąć faktu, że na ich stoisku coś dla siebie znaleźli zarówno hardcore’owi gracze (turniej Super Smash Bros. Ultimate), jak i rodzice wraz z kilkuletnimi pociechami, którzy mogli samemu złożyć i wprawić w cyfrowe życie konstrukcje Nintendo Labo. 

Nie obyło się też bez... synchronicznego tańca! Niemniej, było w co pograć i z tego, co widzieliśmy konsole i retro sprzęty były jednymi z tych atrakcji, z których faktycznie dało się na Pyrkonie skorzystać.

Bartek: Ale nie samym prądem żyje człowiek. Pyrkon mocno działa w temacie klasycznych RPG, ale też bitewniaków czy planszówek. Najwięcej skorzystaliśmy ze wszystkiego, co związane z tymi pierwszymi. 

Stworzono całą Strefę Fabularną do grania oraz zaproszono mnóstwo prelegentów, dzięki czemu można było spotkać się z wyjadaczami od D&D, Warhammera, Świata Mroku czy Zewu Cthulhu (nam udało się pogadać z tymi ostatnimi). Nie zabrakło też LARPowców, który opowiadali, jak się robi RPG na żywo w teorii i pokazywali w praktyce.

Michał: Należy też wspomnieć, że prelekcje z tego bloku tematycznego stały na bardzo wysokim poziomie. Dobrze, że udało nam się na nie załapać!

Wbrew pozorom nie natknęliśmy się na dantejskie sceny opisywane przez naszą koleżankę po fachu z Newsweeka. Śmiem nawet twierdzić, że RPG-owa brać należała do najspokojniejszych uczestników całego konwentu. 

Bartek: No nie wiem, paru podejrzanych typków kręciło się w okolicy... Żart. O dziwo, jak piszą gdzieniegdzie, nie spotkaliśmy tych słynnych już dzięki pewnemu, bardzo “wiarygodnemu" artykułowi (cóż, każdy orze jak może, żeby przyciągnąć uwagę) zwyrodnialców i zboczeńców od “erpegie".

Popkultura

Bartek: Mocną reprezentację ma też tematyka filmowo - serialowo - komiksowa. Najważniejsza rzecz, którą powinniśmy pochwalić się już na starcie, to wywiad z legendarnym Stanem Sakai, twórcą Usagiego Yoijmbo i laureatem nagrody Eisnera. Stan to naprawdę fajny i pogodny gość, który mi zaimponował przede wszystkim swoim podejściem do pracy - każdą postać Usagiego od 35 lat rysuje od zera ręcznie.

Oprócz tego cieszył fakt sporej liczby spotkań, wykładów, prelekcji i paneli związanych z popkulturą audiowizualną. Mniej cieszy natomiast to, że na żadne z nich nie udało nam się wejść ze względu na ich ogromną popularność. Może innym razem. Niemniej wyrażam aprobatę.

Michał: Jako wieloletni fan Star Treka zawsze czułem się trochę samotny. Na Pyrkonie uświadomiłem sobie, że nie jestem sam. Ba! Zrobiłem sobie nawet zdjęcie z wszystkimi obecnymi w Poznaniu fanami Treka! 

Piszę o tym dlatego, że miłośnicy dowolnej popkulturowej franczyzy mogli znaleźć tam coś dla siebie oraz poznać bratnie dusze. Chyba nie było fikcyjnego uniwersum, które nie miało swojej reprezentacji - i nie mówię tu wyłącznie o cosplayerach.

Będąc już przy tych ostatnich - na Pyrkonie jak co roku odbyła się Maskarada, czyli konkurs dla najlepiej przebranych uczestników imprezy. Zwyciężczynią tegorocznej edycji została Małgorzata "Margaret" Janikowska, która przygotowała strój jednej z postaci z serii Diablo. Nie dowiedzieliśmy natomiast kto wygrał Maszkaradę, czyli wybory najlepszego z najtańszych cosplayów. 

Mamy nadzieję, że spotkany przez nas Sub-Zero z Mortal Kombat, który swoje przebranie zrobił z podkoszulka i zarzuconych na ramiona dżinsów wrócił z tej bezkrwawej bitwy z główną nagrodą.

Bartek: O, tak, fajnie, że o tym wspomniałeś. Dobrze i pieczołowicie przygotowany kostium budzi podziw, ale ja jestem fanem “taniego cosplayu" i nie zawiodłem się, bo wielu pyrkonowiczów poszło właśnie w tę stronę. Tak dla waszej informacji: mieliśmy nawet nawet z Michałem szansę stać się jurorami w amatorsko zorganizowanej Maszkaradzie, ale goniły nas czas i obowiązki...

Nauka

Michał: Ku naszemu zdziwieniu Pyrkon okazał się nie tylko fantastycznym miejscem spotkań, ale i prawdziwych naukowych wykładów. Posłuchać można było zarówno o historii militariów, jak i tajemnicach Układu Słonecznego. Dla spragnionych wrażeń przygotowano także prelekcję o tym, jak przetrwać katastrofę lotniczą!

Bartek: Racja - bardzo miłym zaskoczeniem (na wstępie: też nie udało nam się wcisnąć, ale odbijemy sobie!) był Blok Naukowy. Szczerze - temat praktycznie każdego spotkania brzmiał świetnie i gdybym miał tylko szansę, poszedłbym na każdy. Niestety, nie tylko ja tak pomyślałem...

Wystawcy, wioski i stoiska

Bartek: Kolejne zaskoczenie - myślałem, że w strefie artystów, Fantasium Creatium spędzimy najmniej czasu, a bywaliśmy tam nader często. 

Miejsce jest niby statyczne i niewiele się tam dzieje, jest za to co oglądać. 

Niezłe wrażenie robiły figurki z Transformersów, Marvela i G.I. Joe, fajnie prezentowały się modele statków ze Star Treka, a w wiosce klingońskiej i Kantynie z Gwiezdnych Wojen ciekawie było nawet po prostu postać. A propos - w strefie wiosek, Fantasium Suburbium też było na co popatrzeć, szczególnie przyjemnie wyglądała Wioska Tolkienowska.

Michał: “Zwiedzanie" wiosek było o tyle przyjemne, że były to jedne z niewielu miejsc, gdzie tłumy były jakby mniejsze. Do tego fantastyczne osady aż prosiły się o zrobienie sobie zdjęć na ich tle. Wszystkiego można było dotknąć lub wręcz założyć na siebie. Nic dziwnego, że szalało tutaj mnóstwo dzieciaków oraz... przynajmniej dwóch powszechnie znanych polityków.

Michał: Jedną halę w całości zajęli również wystawcy. Liczba stoisk sprawiała, że trudno było opuścić Poznań z pustymi rękami. Dla wydawców książek, komiksów i gier planszowych obecność na Pyrkonie była po prostu obowiązkowa. Należy też wspomnieć, że kilka nowości wydawniczych miało swoją polską premierę właśnie na konwencie.

Miłym zaskoczeniem były także stoiska mniejszych wystawców, na których można było zaopatrzyć się w geekowskie gadżety lub też dzieła wykonane własnoręcznie przez artystów nawiązujące do popkultury. Naprawdę nie sądziłem, że z Pyrkonu wyjadę z... kraftowym mydłem!

Organizacja

Michał: Na koniec jeszcze kilka pochwał pod adresem organizatorów. Dzięki ich staraniom ponad 50 tysięcy osób mogło czuć się bezpiecznie. Nie widzieliśmy, a nawet nie słyszeliśmy, o żadnej groźnej sytuacji, a trzeba zaznaczyć, że liczba broni białej na konwencie mogłaby zawstydzić niejedną armię. 

Tłumy nie przeszkadzały również w spokojnym zjedzeniu posiłku na terenie festiwalu.

Podchodząc do jednego z foodtrucków spodziewałem się, że na zamówienie będę czekał - niczym na prelekcję - przynajmniej godzinę. Danie otrzymałem po niecałym kwadransie i wiem, że nie byłem odosobnionym przypadkiem. Wielki szacun!

Bartek: Może to nudne, ale znowu się zgodzę, bo faktycznie organizacja całości zasługuje na pochwałę. Skoro już dotarliśmy na koniec do części gastronomiczno - rozrywkowej, to nie można nie wspomnieć o tym, że pojawił się tam jeden z wielkopolskich browarów rzemieślniczych, który serwował napoje przygotowane specjalnie na Pyrkon. To robiło fajny klimat. Dodatkowo obok działała pełnoprawna scena grająca do późnych godzin nocnych - super atmosfera i pełen luz.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy