Zapomnijcie o antropocenie. Ludzie wpędzili Ziemię w „pirocen”
Ludzie w tak dużym stopniu zaczęli wpływać na Ziemię, że część środowiska naukowego apelowało, aby oficjalnie wprowadzić nową epokę – antropocen. Okazuje się jednak, że w przypadku intensywnego przekształcania krajobrazu jeden czynnik jest kluczowy. Ludzkość wykorzystuje ogień na skalę, która zmienia ziemię, wodę, powietrze i całe ekosystemy.
Kanada, Australia, Portugalia, Grecja, Wyspa Maui, a w ostatnim czasie Los Angeles. To przykłady miejsc trawionych przez ogień. Ludzie do tego stopnia zmieniają krajobraz, że Stephen Pyne, emerytowany profesor nauk biologicznych z Uniwersytetu Stanowego w Arizonie uważa, że „tworzymy ognisty odpowiednik epoki lodowcowej”.
Tysiące lat temu były lodowce, teraz są połacie ognia
Tak naprawdę ludzkość i ogień piszą historię Ziemi od zakończenia epoki lodowcowej 11,5 tys. lat temu. Przez długi czas była jednak zachowana równowaga. Przełom nastąpił wraz z hurtowym spalaniem paliw kopalnych. Ogrzewając w ten sposób atmosferę, przyczyniliśmy się do zmian klimatu, które z kolei stworzyły warunki dogodne do rozwoju kolejnych pożarów.
Według amerykańskiego przyrodnika Ziemia wkracza w nową epokę ognia porównywalną z epokami lodowcowymi plejstocenu i ognistymi odpowiednikami pokryw lodowych, jezior pluwialnych, peryglacjalnych równin sandrowych, masowych wymierań i zmian poziomu mórz. Tyle że zamiast lodu, jezior wypełnianych opadami i piaszczystych równin pozbawionych roślinności mamy połacie ognia, zniszczeń i dymu. Ziemia wkroczyła w epokę, w której „ogień jest zarówno siłą napędową, jak i głównym wyrazem”.
– Zsumuj wszystkie skutki, bezpośrednie i pośrednie: lód zniesiony przez ogień, obszary płonące, migracje biogeograficzne, gdy biota przemieszczają się, aby dostosować się do zmienionych warunków, skutki uboczne w postaci uszkodzonych działów wodnych i powietrznych, rozpad ekosystemów, wszechobecna siła zmiany klimatu, rosnące poziomy mórz, masowe wymieranie, zakłócenie życia i siedlisk ludzkich. Rezultatem jest pirogeografia, która niepokojąco przypomina epokę lodowcową dla ognia – pisze profesor w artykule, który ukazał się w The Conversation.
Patrząc na to, co dzieje się wokół nas, rzeczywiście można zgodzić się z prof. Pynem. Każda z tych epok lodowcowym odcisnęła piętno na naszej planecie, które możemy obserwować po dziś dzień, choćby w postaci ukształtowania terenu. Jak ostatecznie szalejące pożary zmienią krajobraz regionów, w których występują, a przez emisję dymów do atmosfery całą planetę? W tej chwili ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Pewne jednak jest to, że skutki już odczuwamy wszyscy.
Źródło: ScienceAlert, The Conversation