ALTERNATYWNE WIZJE ŚWIATA

Polak, Niemiec i Amerykanin atakują Ruska w 1945. Wizja świata po operacji Unthinkable

W 1945 byli SS-mani walczą u boku polskich i amerykańskich żołnierzy niedaleko Warszawy, próbując przełamać rosyjski opór. W tym czasie światowe gazety donoszą o zrzuceniu potężnej bomby atomowej na Charków. Brzmi jak zwariowana powieść, ale to możliwy scenariusz operacji Unthinkable, którego plan powstał tuż po II wojnie światowej.


Gdy w maju 1945 roku upadła III Rzesza, Alianci wiedzieli, że to nie koniec konfliktu. Napięcia między USA i Wielką Brytanią a ZSRR narastały. Jak wiemy ze szkoły, przerodziło się to w Zimną Wojnę trwającą prawie do lat 90. Jednak mało się mówi o tym, że w 1945 istniało na Zachodzie silne przekonanie, że sprawę ZSRR należy rozwiązać tu i teraz, za pomocą czołgów. Głównym orędownikiem tej idei był sam Winston Churchill, który zlecił stworzenie planu ataku na ZSRR. Nazwany "operacja Unthinkable" był niezwykle zuchwały i niebezpieczny, mogąc doprowadzić do III wojny światowej. Jak potoczyłyby się losy świata, gdyby został zrealizowany?

Reklama


Pół Europy pod wpływem komunizmu

Churchill zdawał sobie sprawę z zagrożenia ze strony ZSRR. Po konferencjach w Teheranie i Jałcie był wręcz przerażony skalą ustępstw, na jakie zgodziły się Stany Zjednoczone i za którymi sam musiał się podpisać.

Churchilla szczególnie bolała sprawa Polski, która według niego powinna była znaleźć się w kręgu państw  demokratycznych i kapitalistycznych. Chodziło tu o względy strategiczne.

Wizja, że Stalin będzie miał pod władaniem pół Europy, oczywiście nie podobała się Zachodowi. Jednak jak prezydenci USA Roosevelt a później Truman zaciskali zęby, godząc się na ustępstwa, Churchill chciał je cofnąć. Jedyną szansą na to była inwazja.

Dlatego w maju 1945 zlecił brytyjskiemu Komitetowi Szefów Sztabów stworzenie planu ataku, którego nikt się nie spodziewał, którego nikt nie brał pod uwagę i który miała ocalić Europę przed sowietami. Stąd plan otrzymał kryptonim "Unthinkable".

Plan operacji Unthinkable i dlaczego nie mógł zostać wykonany

Brytyjski premier widział wojnę z ZSRR w 1945 roku jako szybką operację, mającą upokorzyć Stalina i zmusić go do ponownych rozmów.

Według instrukcji Churchilla atak miał nastąpić jak najszybciej. Wstępnie wybrano lipiec. Plan zakładał uderzenie siłą 47 dywizji, które do tego czasu byłyby gotowe do walki. Główne uderzenie miało pójść w kierunku Drezna i rozprzestrzenić się na całe wschodnie Niemcy.

Front miał ustabilizować się na linii Gdańsk-Wrocław. Zakładano, że osiągnięcie tego przed zimą 1945 jest możliwe, dzięki zaskoczeniu i przewadze w lotnictwie oraz technologii. Według najlepszego scenariusza po takiej demonstracji siły ZSRR zgodziłoby się na ponowne rozmowy pod dyktatem Wielkiej Brytanii i USA.

Jednak zdawano sobie sprawę z ryzyka. Zakładano, że jeśli ZSRR nie będzie chciało się poddać, Zachód będzie musiał iść dalej. Według szacunków wtedy jedyną możliwością zwycięstwa byłoby zajęcie kluczowych miast ZSRR i zniszczenie przemysłu. To oznaczało, że operacja Unthinkable rozpoczęłaby III wojnę światową.

Na papierze ZSRR miało ogromną przewagę w ludziach i sprzęcie. Jak Zachód mógł wystawić po pełnym przygotowaniu ok. 100 dywizji Brytyjczyków, Amerykanów, Kanadyjczyków, Francuzów i sił polskich na Zachodzie, tak samo ZSRR mogło rzucić do walki ok. 250 dywizji.

Tu pojawiła się też bardzo kontrowersyjna kwestia. Operacja Unthinkable zakładała bowiem, stworzenie nowej armii niemieckiej ze 100 tys. jeńców wojennych z brytyjsko-amerykańskim dowództwem. Biorąc pod uwagę świeże wspomnienia walk z III Rzeszą, nie byłoby to popularne rozwiązanie.

Kombinacja teoretycznej przewagi ZSRR, możliwych linii kontrataku i zmęczenia wojną sprawiła, że operacja Unthinkable wręcz nie miała prawa się ziścić. Od razu założono, że Ameryka go odrzuci, a bez niej nie było szans powodzenia. Próbowano jeszcze modyfikować plan, jednak ten nie ujrzał światła dziennego, a wraz z przegraniem reelekcji przez Churchilla, ostatecznie pogrzebano operację Unthinkable.

Jednak czy faktycznie ten niezwykle odważny plan był skazany na porażkę i czy przyniósłby III wojnę światową? Z perspektywy czasu można założyć, że niekoniecznie. Na pewno jednak zmieniłyby świat.

Marsz na Berlin. Początek operacji Unthinkable

Na potrzeby naszej alternatywnej wizji zakładamy, że jednak Churchill utrzymał się przy władzy, a zachodni Alianci poparli plan operacji Unthinkable. Na pewno spodobałby się części dowódców, chociażby sławetnemu generałowi George’owi Pattonowi.

Operacja więc rusza w lipcu i zaskakuje Rosjan. Ci nawet przewidując możliwe uderzenie, nie zdążyli się przygotować. Na lądzie trwają ciężkie walki, gdzie zachodni alianci próbują zdobyć Lipsk, Drezno i Berlin. Poznają wtedy, że Rosjanie mają w arsenale prawdziwego potwora, czołg IS-3. Maszyna ta trafiła na front dosłownie w ostatnich dniach walk z III Rzeszą i przechodzi swój chrzest bojowy na polach wschodnich Niemiec.

Jednak nawet nowe czołgi nie są w stanie sprostać zmasowanemu atakowi Zachodu, który od razu zdobywa dominację powietrzną. Sowieckie lotnictwo, mimo że ma więcej myśliwców czy samolotów szturmowych, nie może sprostać przewadze technologicznej amerykańskich i brytyjskich maszyn oraz większego doświadczenia ich pilotów. Przez to niebo należy do zachodnich aliantów.

Rosjanie poznają też jedną z najstraszniejszych broni Zachodu - bombowce strategiczne. Jak kiedyś na Niemcy, tak teraz dokonują one nalotów dywanowych na miasta w ZSRR, sięgając po Kijów, Charków, a nawet Moskwę. Wykorzystywane są do tego bombowce B-29 po raz pierwszy sprowadzone do Europy, z którymi Rosjanie nie są w stanie walczyć.

Sytuacja na początku kreuje się wyśmienicie dla połączonych sił zachodnich aliantów. Brytyjczycy, Amerykanie, Kanadyjczycy, Polacy, Francuzi i Niemcy ramię w ramię odbijają kolejne tereny. Ci ostatni są ważnym motorem napędowym. Zaprawieni w boju z Rosjanami byli żołnierze Wermachtu czy nawet Waffen SS często prowadzą natarcie. Mimo że z początku wielu nie podobał się ten pomysł, a część niemieckich żołnierzy sama zdezerterowała, jest to bardzo istotna pomoc.

Inne wsparcie przychodzi od strony Polaków... w sowieckiej armii. Trzymani wcześniej przeświadczeniem, że walczą z III Rzeszą, ich znaczna większość nie czuje już żadnego przywiązania do rosyjskiej armii. Nastroje defetystyczne zwiększają się, z czym Rosjanie radzą sobie starym sposobem, czystką. Na razie gasi to wzburzenie Polaków, odsyłając ich od frontu.

W ten sposób zachodni alianci zdobywają jesienią Berlin i zbliżają się do linii Odry. Jednak początkowy impet zwalnia, a machina wojenna Zachodu natrafia na pierwsze poważne problemy.

Sowieci kontratakują

Po pierwszym szoku Armia Czerwona zaczyna przechodzić do kontrataku. Do walki posyła nowe dywizje, ściągając nawet żołnierzy z Dalekiego Wschodu. ZSRR wznawia z Japonią pakt o nieagresji. Mając więcej żołnierzy, ZSRR chce przygnieść Zachód swoją potęgą.

Zaczynają się pierwsze ataki sowietów np. z kierunku Czech. Zachodni alianci nie chcą rozciągać swoich linii zaopatrzenia, więc hamują własne ataki. Pojawia się groźba, że wraz z zimą ofensywa całkowicie stanie i Rosjanie zaczną wykrwawiać sprzymierzone wojska na froncie.

Niemniej ZSRR nie ma odpowiedniej siły, aby przebić się przez pozycje zachodnich aliantów. Wojna z III Rzeszą sprawiła, że nawet potężna Rosja ze swoimi zasobami nie jest w stanie prowadzić cięższych walk. Według szacunków ZSRR straciło łącznie od 25 milionów obywateli, choć podejrzewa się, że ta liczba jest większa.

Wielkim problemem dla ZSRR jest także blokada morska przez flotę brytyjską i amerykańską oraz wstrzymanie dostaw zaopatrzenia z Zachodu. Teraz Rosjanie poznają, jak mocno polegali wcześniej na pomocy Wujka Sama.

Na froncie sytuacja jest patowa. Jednak naloty bombowe działają na korzyść zachodnich aliantów. Osłabiają logistykę Rosjan, prowadząc do katastrofy w zaopatrzeniu. Ponadto niszczą morale obywateli. Niemniej te są także niskie po stronie zachodnich aliantów. Ci muszą więc działać. Jeszcze zimą wznawiają ofensywę. Okupują ją ciężkimi stratami, jednak udaje im się przekroczyć linię Odry i wejść do Szczecina. Gdy rozpoczyna się wiosna, trwają walki o Poznań.

Opór jest jednak niezwykle silny. ZSRR wykorzystując w całości swoją armię w Europie, hamuje ataki w kilku punktach, ciągle grożąc kontrofensywą. Mimo bombardowań na razie nie ma mowy o rzuceniu na kolana narodu rosyjskiego i tym samym nie ma co myśleć o zmuszeniu Stalina do rozmów. Rozpoczynają się rozważania o użyciu tajnej broni. Bomby atomowej.

Atomówką w Hiroszimę czy Moskwę?

Churchill wiedział już wcześniej o programie Manhattan i próbował nakłonić Stany Zjednoczone do użycia bomby atomowej. Przez sytuację w Europie USA wstrzymywało się z jej użyciem w Japonii. Rozmowy na ten temat wracają wiosną 1946, gdy walki na froncie są najcięższe.

Użycie bomby atomowej na Rosję nie jest takie oczywiste. Na Pacyfiku trwa wojna z Japonią, a inwazja na główne wyspy może przynieść nawet milion ofiar. Nie ma więc tu dobrej decyzji. Ostatecznie jednak Amerykanie zgadzają się, że front w Europie jest ważniejszy.

Zachodni alianci debatują, na które miasto zostanie zrzucona bomba. Od razu odpada Moskwa. Celem wojny jest zmuszenie ZSRR do rozmów, a nie całkowite zniszczenie. Zamiast stolicy wybrane zostaje jedno z większych miast Rosji np. Kijów, Charków bądź Mińsk. Wiosną 1946 cały świat dowiaduje się o niszczycielskiej sile atomu. To decydujący moment wojny, od którego zaczyna się droga do jej końca.

Wymęczone zwycięstwo

Zrzucenie bomby atomowej jest ogromnym szokiem dla Rosjan. Stalin jednak dalej opiera się zachodnim aliantom. Rosjanie próbują robić to, co wychodziło im najlepiej w czasie wojny z III Rzeszą, czyli zaciskać zęby mimo najtrudniejszych warunków.

Jednak to nie 1941. Nawet wola Rosjan nie jest w stanie wytrzymać walki z zachodnim światem tuż po wyniszczającej wojnie z Niemcami. Wielu w Moskwie zaczyna zdawać sobie sprawę, że walka z USA, które nie doznało zniszczeń wojennych i ma największy przemysł na świecie, to samobójstwo.

W rosyjskiej armii morale są już na strasznie niskim poziomie. Ponadto sytuacja w oddziałach Polaków, jest na granicy buntu. Coraz trudniej kontrolować wojska za pomocą terroru.

Wykorzystują to zachodni alianci. Przekraczają ustaloną wcześniej linię i kierują się na Warszawę. Jednak dowództwo widzi, że Warszawa może być najdalszym miastem, do jakiego dotrze sojusz. Linie zaopatrzenia są coraz bardziej rozciągnięte i cierpią przez coraz gorszą infrastrukturę. Prócz Polaków walczących za wolną ojczyznę reszta narodowości jest coraz gorzej nastawiona do dalszej walki.

Prawie rok po rozpoczęciu operacji Unthinkable dochodzi więc do sytuacji, gdzie obie strony nie chcą już walczyć. W nerwach zarówno Zachód, jak i Rosja wyczekują, na okazanie słabości i zaproponowanie pokoju. W tej grze w cykora przegrywają Rosjanie, godząc się na ponowne rozmowy.

Radość Polaków w po operacji Unthinkable

Wszyscy z ulgą przyjmują wiadomość o rozmowach pokojowych. Polacy trochę mniej, bo liczyli na dojście aż na Lwów. Zachód jest zadowolony, że Stalin chce negocjacji, jednak wiedzą, że dalej może nie zgodzić się na większe żądania. A Zachód nie miał zamiaru walczyć dalej. Rozmowy to więc jedyna szansa na sukces operacji Unthinkable.

Zachód reprezentowany przez Wielką Brytanię, USA i Polskę żąda uznania polskiego rządu na Zachodzie, z możliwością wystawienia przez niego kandydatów w wolnych wyborach na terenie Polski. Wschodnie granice naszego kraju mają jednak pozostać takie same jak po ustaleniach z Jałty. Możliwym byłoby jednak wyciągnięcie dla Polski obwodu kaliningradzkiego.

Ostatecznie Stalin godzi się na warunki, wiedząc, że Polska wymknie się jego wpływom. Jest to jednak jedyna rzecz, którą daje Zachodowi. Ten przyjmuje je pozytywnie. Wielka Brytania i USA wiedzą bowiem, że w oczach świata udało im się upokorzyć ZSRR, nawet jeśli samemu ponieśli duże straty. A to ma ogromny wpływ na przyszłość.

Upadek ZSRR, czyli konsekwencje alternatywnego "nowego porządku świata"

Po udanej operacji Unthinkable i rzuceniu ZSRR na kolana wybucha radość w zachodnich stolicach. Nie może ona się jednak równać temu, co dzieje się w Warszawie. Po instalacji prozachodniego rządu wszyscy pozytywnie patrzą w przyszłość, wiedząc, że udało się uniknąć władzy z Moskwy. Mimo dużych zniszczeń plan Marshalla daje dużą pomoc w odbudowie kraju na wzór zachodnich państw. Polska staje się przykładem anglosaskiego porządku świata, gdzie USA i Wielka Brytania stają się dominującymi siłami na świecie.

ZSRR natomiast zostało obdarte z wizerunku pogromcy III Rzeszy. Upokorzenie po rocznej kampanii przeciw połączonym siłom Zachodu doprowadza do katastrofy. Kolejne zniszczenia przyczyniły się do jeszcze większej zapaści w kraju, prowadząc do powojennej fali głodu większej, niż znamy z naszej rzeczywistości.

Terror zaczyna się załamywać. Jak sami Rosjanie jeszcze słuchają się Stalina, tak Czesi, Słowacy Rumuni czy Bułgarzy od razu sprzeciwiają się Moskwie. Sytuację pogarsza odwrócenie się Jugosławii od ZSRR. Druga połowa lat 40. to dla Rosji ciężki czas, gdzie potwierdza się, że w powojennym świecie nie ma dla niej miejsca w panteonie supermocarstw.

W tym czasie USA i Wielka Brytania dyktują warunki, prowadząc akcje agitacyjne w państwach satelickich ZSRR, próbując wywołać prozachodnie rozruchy. A to w kolejnych dziesięcioleciach może prowadzić do szybszego rozpadu ZSRR.

To jeden ze scenariuszy naszego świata, gdyby Zachód w 1945 posłuchał Churchilla. Niemniej sytuacja mogłaby się rozwinąć inaczej. Jak w każdym przypadku historii alternatywnej, przewidzenie dokładnego rozwoju wydarzeń jest praktycznie niemożliwe. Równie dobrze operacja Unthinkable mogłaby faktycznie skończyć się III wojną światową, a nawet nuklearną zagładą. Pomimo więc wielu problemów naszej rzeczywistości, wypada się raczej cieszyć, że świat nie posłuchał Churchilla w 1945.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy