NAJWIĘKSZE KRADZIEŻE I MISTYFIKACJE

Wystarczy kropla krwi, żeby zarobić miliardy i oszukać cały świat

Była nazywana następnym Stevem Jobsem i najmłodszą miliarderką, która sama zarobiła swój majątek, a kolejne prestiżowe magazyny nie nadążały z wymyślaniem podobnych nagłówków. Teraz wiemy jednak, że bliżej jej do największej iluzjonistki wszech czasów, bo Theranos po prostu nie mógł wypalić, a Elizabeth Holmes dobrze zdawała sobie z tego sprawę.

Była nazywana następnym Stevem Jobsem i najmłodszą miliarderką, która sama zarobiła swój majątek, a kolejne prestiżowe magazyny nie nadążały z wymyślaniem podobnych nagłówków. Teraz wiemy jednak, że bliżej jej do największej iluzjonistki wszech czasów, bo Theranos po prostu nie mógł wypalić, a Elizabeth Holmes dobrze zdawała sobie z tego sprawę.
Theranos obiecywał pełną diagnostykę na podstawie kilku kropli krwi /123RF/PICSEL

Theranos uleczy świat, czyli wielki przekręt Elizabeth Holmes

Po czym poznać, że mamy do czynienia z jednym z największych przekrętów naszych czasów? Jego główny bohater - a w tym przypadku bohaterka - żyje, nie skończyła jeszcze 40 lat, a już zdążyli o niej nakręcić film i kilka dokumentów. Elizabeth Holmes, bo o niej właśnie mowa, przez lata przekonywała, że chce zmienić świat za sprawą swojej rewolucyjnej technologii diagnostycznej. 

I miała do tego przekonywania wyjątkowy dar, dzięki czemu błyskawicznie znalazła się na szczycie, tyle że przez "zmienić świat" rozumiała najwyraźniej "zarobić miliony", bo gdyby nie śledztwo The Wall Street Journal, moglibyśmy do dziś nie wiedzieć, że Theranos to jedna wielka ściema

Reklama

Wszystko zaczęło się jednak wiele lat wcześniej, bo jak dowiadujemy się z różnych źródeł, Elizabeth Holmes od zawsze marzyła o pomaganiu innym i już jako 7-latka podejmowała swoje pierwsze próby jako wynalazca. Później pojawiły się plany studiowania medycyny, ale na drodze do zostania lekarzem stanął jej paniczny lęk przed igłami.

Studentka Stanforda rzuca szkołę, by zmieniać świat

To właśnie z tego powodu ostatecznie zdecydowała się na inżynierię chemiczną i postanowiła, że poświęci swoją karierę bezbolesnej i skutecznej diagnostyce. I jak pomyślała, tak zrobiła, tzn. jeszcze podczas pierwszego roku studiów na Uniwersytecie Stanforda podzieliła się pomysłem plastra testującego mikroskopijne próbki krwi pod kątem chorób zakaźnych i dawkowania antybiotyków - złożyła nawet wniosek o przyznanie patentu! 

Elizabeth Holmes przekonuje jednak, że w tym samym 2003 roku została na uniwersytecie zgwałcona, co skłoniło ją do rzucenia studiów  i wykorzystania środków przeznaczonych na ten cel jako funduszy do założenia własnej firmy. 

Narodziny Theranosa

Tak narodził się Theranos, którego nazwa wywodzi się z połączenia słów "terapia" i "diagnoza", co miało oddawać pomysł Elizabeth Holmes - łatwiejsze, szybsze, tańsze i niemal bezbolesne testy krwi. Firma obiecywała "demokratyzację" diagnostyki i podkreślała, że wielu pacjentów w amerykańskim systemie służby zdrowia nie stać na klasyczne badania. 

Na wyobraźnię najbardziej działało jednak co innego - pomysł zakładał wykrywanie szeregu różnych chorób, jak cukrzyca, podwyższony cholesterol, nowotwory i wiele innych, z zaledwie kilku kropel krwi pobieranych z palca za pomocą specjalnie zaprojektowanego długopisu, skąd trafić miały do opracowanego przez firmę mini-laboratorium o nazwie Edison.

Kropelka zamiast kilku fiolek i technologia nazwana na cześć słynnego wynalazcy? Biorę w ciemno! I z takiego samego założenia wyszło chyba bardzo dużo osób, bo inwestorzy pchali się do firmy drzwiami i oknami. Dowód? 

Firma zgromadziła zarząd określany "najbardziej znamienitym w historii amerykańskich korporacji" (zasiadał w nim m.in. George Pratt Shultz, czyli sekretarz skarbu w administracji Richarda Nixona i sekretarz stanu USA w administracji Ronalda Reagana), a jej wartość błyskawicznie rosła, by w 2014 roku osiągnąć 9 mld USD (Elizabeth Holmes była posiadaczką 50 proc. udziałów, więc jej majątek oszacowano ok. 4,5 mld USD).

Najmłodsza miliarderka świata zdobywa szczyt

Mniej więcej w tym samym czasie Elizabeth Holmes trafiła na okładki Fortune, Forbesa, T: The New York Times Style Magazine czy Inc., a jej nazwisko pojawiło się przy 18 amerykańskich i 66 zagranicznych patentach. Jak łatwo się domyślić, Theranos nabrał dzięki temu wyjątkowego rozpędu. 

Na początku 2015 roku głośno zrobiło się o kolejnych partnerstwach i umowach Theranos, m.in. z Cleveland Clinic, Pennsylvania AmeriHealth Caritas i Capital BlueCross, a kilka miesięcy później Agencja ds. Żywności i Leków zatwierdziła stosowanie firmowego urządzenia do badania krwi z opuszki palca na obecność wirusa opryszczki pospolitej (HSV-1) poza laboratorium klinicznym. 

Auć, zabolało! Upadek na dno musiał zaboleć

Normalnie amerykański sen pełną gębą i kto by wtedy pomyślał, że dosłownie chwilę później mit Theranos i jego genialnej założycielki legnie w gruzach? W sumie to były trzy takie osoby, a pierwszą był profesor Stanforda, John Ioannidis, który napisał w Journal of the American Medical Association, że żadne recenzowane badania przeprowadzone przez Theranos nie zostały opublikowane w literaturze medycznej.

Niedługo później prof. Eleftherios Diamandis doszedł do wniosku, że "większość twierdzeń firmy jest przesadzona", a dzieła dokończył dziennikarz The Wall Street Journal, John Carreyrou, który w październiku 2015 roku opublikował artykuł, w którym ujawniał, że Theranos używał urządzeń maszyn do badania krwi zamiast urządzeń Edison, a wszystko dlatego, że te ostatnie dają niedokładne wyniki. 

I lawina ruszyła... sygnaliści, tajne dokumenty, zeznania świadków, kontrole, groźby, próby ucieczki Elizabeth Holmes do Meksyku... i zatrzymała się dopiero w listopadzie ubiegłego roku, kiedy to sąd skazał założycielkę Theranosa na 11 lat więzienia, a cały świat dowiedział się, że przełomowa metoda diagnostyczna firmy działa tylko w 12 na 100 przypadków. Co prawda kilka dni temu świat obiegły informacje, że Elizabeth Holmes próbuje opóźnić swój wyrok, zasłaniając się drugim dzieckiem, ale nie wydaje się, by uciekła sprawiedliwości. 

Porażka idei czy wyrachowany plan?

Wiele osób zastanawia się pewnie, jak to możliwe, że Elizabeth Holmes przez lata mydliła wszystkim oczy i czy od samego początku wiedziała, że Theranos nie ma szans zadziałać, czy może dopiero gdzieś po drodze zdała sobie sprawę z porażki, ale nie miała zamiaru się do tego przyznać.

Jednoznaczną odpowiedź zna tylko sama zainteresowana, ale zdaniem części osób, które od początku próbowały przekonać kobietę, że buduje firmę na czymś bardzo wątpliwym, jak choćby dr Phyllis Gardner, ta była nieustępliwa i przekonana o własnym talencie. Jej zdaniem dawno temu założyła, że udowodni wszystkim swoją wartość i geniusz, a następnie uparcie dążyła do celu, a że idea pomagania ludziom i "inspiracje własnymi lękami" zawsze dobrze się sprzedają, zdołała przekonać do siebie inwestorów. 

I po drodze faktycznie pojawiały się sygnały, że ma "plan do zrealizowania". W pewnym momencie postanowiła w pełni wczuć się w rolę następnego Steve’a Jobsa, ubierając się tak samo jako założyciel Apple (licząc na działanie tych samych strategii biznesowych) i celowo obniżając tembr głosu podczas wystąpień publicznych, aby dodać sobie estymy. 

Co więcej, Theranos do 2013 roku działał w tzw. trybie stealth, czyli tymczasowym stanie tajemnicy, który teoretycznie chronić miał firmę przed konkurencją, ale w praktyce pozwolił jej długo ukrywać nadużycia. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Elizabeth Holmes i jej partner po ogłoszeniu wyroku kupili sobie bilety do Meksyku w jedną stronę, co zostało jednoznacznie odebrane jako próba ucieczki

W tym kontekście trudno uwierzyć w niewinność i mit ofiary, który Elizabeth Holmes próbuje wokół siebie stworzyć. I wydaje się, że prokuratorzy są podobnego zdania, nazywając Elizabeth Holmes osobą zaślepioną ambicją, która narażała i nadal będzie narażać innych ludzi, jeśli tylko się jej na to pozwoli

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Theranos | Elizabeth Holmes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy