POLSKIE DRAPACZE CHMUR

Kościół jak wieżowiec. To miała być Świątynia Opatrzności

Międzywojenna Świątynia Opatrzności Bożej mogła być największym w Polsce pomnikiem ku chwale Boga i narodowego wyzwolenia. Prawdziwym stumetrowym kolosem, który dominowałby nad panoramą Warszawy. Wojna rozbiła jednak projekt kościoła-wieżowca.

Dziś świątynia Opatrzności Bożej na Wilanowie jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych budynków w Polsce. Nie ma co ukrywać, że dla wielu bez względu na wiarę, stanowi przykład niecodziennej architektury, nieodpowiadającej jednemu z najważniejszych miejsc sakralnych w kraju.

Jednak Świątynia Opatrzności Bożej mogła być całkowicie inna. Tuż przed II Wojną Światową już rozpoczęła się jej budowa w projekcie, który miał zawstydzić wszystkie katedry w Europie. Górujący nad Warszawą kościół wyglądałby jak wieżowiec przeniesiony z amerykańskiej metropolii.

Reklama

Narodowa świątynia Polski

Pomysł powstania Świątyni Opatrzności sięga podpisania Konstytucji 3 Maja. Szlachta zgodnie podjęła wtedy decyzję, że tak wielki moment w polskiej historii należy godnie upamiętnić darem dla kościoła i wiary katolickiej, jako elementów zżytych z duchem polskiej narodowości.

Posłowie Sejmu Czteroletniego uchwalili koncepcję zbudowania specjalnej świątyni narodowej, będącej najważniejszym miejscem sakralnym w Rzeczpospolitej. Wtedy nazwano ją Świątynią Najwyższej Opatrzności.

Jednak jak wiemy z historii, Konstytucja 3 Maja nie uratowała I Rzeczpospolitej i pomysł Świątyni został pogrzebany na 123 lata. Jednak już w II Rzeczpospolitej wrócił z ogromnym zapałem. 17 marca 1921 roku posłowie ówczesnego Sejmu uchwalili specjalną ustawę, uznając, że należy kontynuować wolę przodków i zbudować świątynię pod wezwaniem "Opatrzności Bożej".

Projekt w II Rzeczpospolitej nabrał jeszcze większego znaczenia, gdyż miał być pomnikiem odrodzenia Polski i wszystkich, którzy walczyli za jej niepodległość. Przy tym świątynia miała stanowić miejsce pochówku najważniejszych osób w państwie.

Od razu założono, że złoży się na nią cały naród, gdyż pieniądze na budowę miały iść z budżetu państwa oraz publicznych składek. Wszyscy zakładali, że będzie to jeden z największych projektów architektonicznych odrodzonej Polski.

Architekci kontra episkopat

Do faktycznej realizacji powrócono dopiero po ustabilizowaniu sytuacji gospodarczej kraju. W 1929 roku Ministerstwo Robót Publicznych rozpisało publiczny konkurs na projekt Świątyni Opatrzności Bożej, o której zadecydowano, że powstanie na terenie Pól Mokotowskich. Skład sądu konkursowego stanowili zarówno posłowie, władze miasta, jak i episkopat.

Wymogi były niezwykle rygorystyczne. Oprócz wyniosłego charakteru narodowej budowli i wymagań katolickiego obrządku liturgicznego architekci musieli uwzględnić np. kwestie komunikacji. Wymogiem było, aby Świątynia mogła pomieścić aż 5 tysięcy ludzi i przy tym posiadać odpowiednie udrożnienie przy państwowych nabożeństwach.

Ostatecznie nadesłano aż 58 prac, z czego główne nagrody otrzymały 3 projekty autorstwa Bohdana Pniewskiego, Zdzisława Mączeńskiego i Jana Witkiewicza. To właśnie ten pierwszy przedstawił najbardziej znany projekt kościoła-wieżowca.

Niemniej żaden z tych projektów nie został wybrany po rozstrzygnięciu konkursu w kwietniu 1930. Problemem nie były drobne mankamenty, które mogły zostać łatwo poprawione. Było nim zdanie duchownych, którzy uważali, że żaden z nadesłanych projektów nie jest wystarczająco... katolicki.

Przedstawiciele episkopatu m.in. arcybiskup August Hlond twierdzili, że architekci zapomnieli, iż mieli stworzyć kościół. Dla duchownych nadesłane projekty wyglądały nieraz bardziej jak budynki świeckie czy świątynie innych religii. Ostateczną opinią było to, że w takich miejscach ludzie nie będą w stanie poczuć modlitewnego ducha.

Architekci wprost odrzucali te zarzuty, jednak koniec końców należało rozpisać już kolejny, tym razem zamknięty konkurs. Do rozpatrzenia dopuszczono 15 prac z poprzedniej edycji. Tę w 1931 ponownie wygrał Bohdan Pniewski i to jego Świątynia Opatrzności miała powstać na Polach Mokotowskich, górując nad panoramą Warszawy.

Kościół najwyższym budynkiem Polski

Projekt Pniewskiego był swoistym połączeniem gotyckiej katedry z amerykańskim wieżowcem. Architekt postawił w nim na klasyczny planu podłużny, gdzie znajdować się aż trzy ołtarze. Jedno główne prezbiterium wypełniało wielką przestrzeń w tylnej części budowli, zapewniając miejsce na najważniejsze uroczystości.

Oczywiście to, co rzuca się w oczy przy projekcie Pniewskiego to ogromna ażurowa wieża w głównej części Świątyni. Mieścić się w niej miały m.in. potężne dzwony. Według szacunków ta wieża miała sięgać aż 100-110 metrów wysokości, kończąc się hełmem architektonicznym z wielkim krzyżem. Ten religijny monumentalizm sprawiał, że Świątynia Opatrzności Bożej byłaby najwyższym budynkiem w II RP, wyprzedzając sławny Prudential House czy nawet wieżę Bazyliki jasnogórskiej.

Co ciekawe w konkursowym projekcie ważne miejsce zajęła kwestia miejsc specjalnych dla najważniejszych osób w państwie. Pniewski opisał dokładnie kto, gdzie, kiedy i nawet, w jakiej hierarchii miałby wchodzić na swoje miejsca podczas nabożeństw. Pokazuje to, jak istotne było zaprojektowanie Świątyni Opatrzności Bożej nie tylko jako najważniejszego budynku sakralnego w Polsce, ale co chyba ważniejsze, miejsca splendoru i autorytetu władz.

W Świątyni Opatrzności człowiek miał odczuwać potęgę tego miejsca. Już na wejściu przechodziłby przez zdobiony portal główny, wysoki na 20 metrów. W środku jednak otaczałyby go potężne kolumny, a nad głową rysowałaby mu się przestrzeń oświetlana przez aż cztery rozety, umieszczone we wszystkich kierunkach świata.

Początkowo Świątynia Opatrzności miała powstać na specjalnie zbudowanym placu w formie kolumnady na osi Alei Sejmowej. Dookoła budynku miały powstać tereny zielone z planowanym pasmem wielkich drzew stanowiących tło. Świątynia miała wyrastać z Pól Mokotowskich i przy mocnym oświetleniu elektrycznym, stanowić jej centralny punkt, skupiając na siebie widok jako swoistego diamentu Warszawy.

Niemniej jedno wydarzenie w 1935 roku zmieniło przeznaczenie Świątyni. Trudno to uwierzyć, ale ciężar jej idei jako jednego z najważniejszych projektów architektonicznych w historii Polski stał się jeszcze cięższy. Wszystko przez śmierć Józefa Piłsudskiego.

Świątynia ku czci marszałka

Po jego śmierci od razu władze uchwaliły projekt stworzenia specjalnej dzielnicy im. Marszałka Piłsudskiego. Był to projekt jedyny w swoim rodzaju na skalę Europy, mający stworzyć region reprezentacyjny miasta, jako pomnik w hołdzie ojca polskiej niepodległości. Powstać miał na Polach Mokotowskich wzdłuż arterii Al. Sejmowej, przemianowanej w 1935 na Al. Piłsudskiego.

W nowej dzielnicy miały znajdować się budynki ministerstw czy parlamentu i to w niej odbywałyby się najważniejsze parady wojskowe. Dzielnica Piłsudskiego miała więc być wyrazem kultu marszałka, potęgi narodowej oraz swoistą enklawą dla politycznych elit. W tym właśnie wielką rolę przypadała Świątyni Opatrzności, która miała być dominantą dzielnicy.

Wiedząc, że Świątynia Opatrzności Bożej nabrała jeszcze wynioślejszego znaczenia, Pniewski przystąpił do zmian w projekcie. Jego ostateczną formę zaprezentował w 1938 roku. Zmianie uległy rozety, które zniknęły z bocznych ścian Świątyni. Oddzieleniu uległy dwie partie frontowe, które podkreślały masywność konstrukcji, nadając jej jeszcze bardziej charakter nowojorskiego wieżowca.

Ostateczny projekt Świątyni Opatrzności został ciepło przyjęty przez politycznych dygnitarzy. W nowej dzielnicy Piłsudskiego miała stanowić dowód nieodłącznego powiązania silnej II Rzeczpospolitej z katolicyzmem. Gdy latem 1939 roku po prawie 10 latach od pierwszych projektów rozpoczęto prace nad budową Świątyni Opatrzności, wielu interpretowało ją jako zawierzenie całego narodu Bogu. Dla wielu też właśnie to miało zapewnić bezpieczeństwo ojczyźnie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: II Rzeczpospolita
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy