​Bomba kąpielowa - twoją łazienkę zamieni w prawdziwe piekło

Wystarczy kilka sekund, aby krystalicznie czysta woda, w której się kąpiesz zmieniła się w czarną jak smoła substancję. Internet oszalał na punkcie "bomby kąpielowej".

Bomba kąpielowa
Bomba kąpielowamateriały prasowe
Bomba kąpielowa. Chcesz zobaczyć co zrobi z twoją łazienką?
Bomba kąpielowa. Chcesz zobaczyć co zrobi z twoją łazienką?materiały prasowe

1,5 miliona. Tyle wyświetleń ma film umieszczony na Instagramie przez użytkowniczkę o pseudonimie toxicbitchcraft. Prezentuje ona na nim działanie czarnego krążka, który po wrzuceniu do wody zmienia wannę w magiczny kocioł czarnoksiężnika.

"To coś otwiera bramę do piekieł!" - pisze jeden z użytkowników Twittera. "Wreszcie znalazłem coś równie mrocznego, jak moja dusza" - dopowiada inny. Podobnych komentarzy w serwisach społecznościowych jest znacznie, ale to znacznie więcej. Przesada? Zobaczcie sami jak działa bomba "kąpielowa".

Robi wrażenie, prawda? Jest to również idealne narzędzie dla wszystkich "pranksterów" uwielbiających robić innym żarty i wrzucać je na YouTube. Sama "bomba" nie jest jednak niebezpieczna. To połączenie kwasu cytrynowego z węglanem sodu wykorzystywanym między innymi w proszku do pieczenia, czy tabletkach musujących. Stąd też gwałtowna reakcja po wrzuceniu krążka do wody.

Wszechobecna po kilku sekundach czerń jest oczywiście zasługą odpowiedniego barwnika. Wiele firm kosmetycznych produkuje "bomby" sprawiające, że woda, w której się kąpiemy nabiera kolorów. Tyle że żadna nie wpadła na pomysł, aby farbować ją na czarno. Aż do teraz.

Widoczna na filmie "bomba" to dzieło Bella Muerte, która to spółka pracowała nad nią od stycznia 2016 roku. Dzięki metodzie prób i błędów wreszcie się udało, a gotowy produkt stał się hitem dzięki Instagramowi. Co ciekawe, zmętnienie wody do absolutnej czerni okazało się trudniejsze, niż mogło się to wydawać.

"Bombie kąpielowej" wróżymy długą karierę i to nie tylko wśród nastoletnich żartownisiów. Coś nam podpowiada, że niejeden z czytających ten materiał już zdążył się za nią rozglądnąć w sieci...

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas