Chemtrails. Planowane morderstwo czy mit?

Dla większości ludzi białe smugi widoczne niekiedy wysoko na niebie nie są niczym niezwykłym. Jednak wiele osób sądzi, że sprawa jest dużo poważniejsza i nawet zagraża to ludzkości.

Na przełomie wieków za pośrednictwem pierwszych serwisów internetowych zaczęły się rozprzestrzeniać informacje o zjawisku nazwanym chemtrails. Według zwolenników teorii spiskowych, chemtrails to pewien rodzaj smug kondensacyjnych, a właściwie śladów chemicznych, które pozostawiają samoloty lecące na dużej wysokości.

Smugi te mają rzekomo zawierać wiele szkodliwych substancji, które opadając na ziemię, mają likwidować - w zależności od opcji politycznej, światopoglądu i miejsca zamieszkania - zwolenników danej teorii: Polaków, daną inną nację, rasę, zatruwać glebę czy nawet powodować powodzie...

Reklama

Początek mitu

Pierwszy raz szersze grono odbiorców o chemtrails usłyszało w 1999 roku na antenie stacji Coast to Coast AM, gdzie Art Bell przeprowadził wywiad z Williamem Thomasem - pierwszą osobą, która zaczęła publicznie mówić o śladach chemicznych.

Następnie informacja o tym zjawisku pojawiła się w oficjalnym dokumencie administracji Busha. Był to wykaz zabronionych typów broni i uzbrojenia. Jednak szybko zostało to z niej wykreślone, a dziennikarzy poinformowano, że był to niewybredny żart jednego z pracowników rządu. Mimo to zwolennicy teorii spiskowych uważają, że ten raport jest jednym z najważniejszych dowodów potwierdzających spisek.

Oliwy do ognia dolał niejaki Allan R. Buckmann, który twierdzi, że w latach 60. XX wieku pracował jako meteorolog w rządowym laboratorium, które miało opracowywać przynajmniej dwa typy smug. Twierdził, że zwykłe smugi kondensacyjne to prosta, biała linia na niebie, natomiast chemtrails są postrzępione. W dodatku przez to, że samolot musi kilka razy zawracać, aby pokryć większy rejon, to wyraźnie widać, jak smugi ze sobą sąsiadują.

Co kryją w sobie?

Najczęściej pojawiają się informacje, że samoloty rozsiewają substancje chemiczne szkodliwe dla organizmu. Mają one w różny sposób eliminować niewygodnych dla polityków ludzi. Na jednym z polskich forów internetowych można przeczytać, że: "Jeżeli opryskują, to opryskują wszystkich. Czyli muszą mieć jakąś 'szczepionkę - uodporniacz' dla wybranych". Wielu wtóruje tej opinii, uważając, że rząd światowy próbuje unicestwić niektóre narody.

Pojawiają się też opinie, że jakiś bliżej nieokreślony rząd ("oni") albo masoni, chcą zawładnąć umysłami ludzi i stworzyć z nich za pomocą rozpylanych chemikaliów bezwolne kukiełki.

W 2010 roku o. Stanisław Tomoń, rzecznik prasowy Jasnej Góry, pisał o sprawie chemtrails: "W świetle przeglądanego materiału filmowo-fotograficznego można twierdzić, że powstające smugi nie są normalnym efektem pracy działania silników samolotowych. Zdaniem wielu osób to, co pojawia się na niebie - owszem - jest czymś, co powstaje jako widoczny 'ślad' po przelatujących samolotach, lecz jest jednak nadto także dobrze widocznym śladem czegoś, co przez te samoloty jest w powietrzu... rozpowszechniane!".

Dalej sugerował, że substancje te są odpowiedzialne za powódź, która nawiedziła Polskę wiosną 2010 roku. I dalej:" (...) Czyje to są samoloty i do kogo one należą? Kto za taki stan rzeczy ponosi odpowiedzialność? I jak to w ogóle możliwe, by ktoś latał w polskiej przestrzeni powietrznej i rozpowszechniał jakiekolwiek środki bez powszechnego i publicznego informowania o tym wszystkich mieszkańców na danym obszarze?". A jaka jest prawda?

Smugi kondensacyjne

Smugi kondensacyjne powstają w wyniku skroplenia pary wodnej zawartej w spalinach samolotów lecących na dużych wysokościach. Jeśli temperatura wilgotnego powietrza spada poniżej punktu rosy, powstaje nadmiar pary wodnej. Wówczas powietrze nie jest już w stanie jej "zmagazynować" i w efekcie tego nadmiar pary wodnej kondensuje w postaci kropel wody lub kryształków lodu, które widoczne są w postaci mgły albo chmury. One zaś tworzą się, gdy pojawia się aerozol.  W tym przypadku spaliny samolotu.

Smugi utrzymują się w powietrzu w zależności od wielu czynników. - Czas utrzymywania się smug kondensacyjnych nigdy nie będzie jednakowy. Zależy od wysokości, na jakiej leciał samolot, wilgotności, temperatury, siły i kierunku wiatrów - tłumaczy fotograf lotniczy i chemik, Wojciech Płonka. - W zależności od warunków smugi kondensacyjne mogą się utrzymywać od kilku minut do nawet 14 godzin - dodaje.

Z badań NASA wynika, że najdłużej chmury utrzymują się nad morzami i oceanami. Nad Atlantykiem rozmyte smugi kondensacyjne widać nawet do 24 godzi.

Mimo naukowych tłumaczeń, dziesiątków dokumentów i wyjaśnień naukowców zwolennicy teorii spiskowych nadal nie są przekonani.

Szkodliwe substancje

Wspomniany o. Tomoń przekonywał, że "bardzo bliscy prawdy są wszyscy ci, którzy mówią, że to, co jest rozpowszechniane, to wysoce szkodliwe dla człowieka i organizmów żywych pierwiastki. Że są to: glin (Al), bar (Ba), bor (B), wapń (Ca), chrom (Cr), miedź (Cu), żelazo (Fe), potas (K), magnez (Mg), mangan (Mn), sód (Na), nikiel (Ni), ołów (Pb), krzem (Si), stront (Sr), wanad (V) i cynk (Zn). Że rozpowszechniane są wysoce szkodliwe pierwiastki, których stężenie jest wybitnie podwyższone i znacząco wykracza poza jakiekolwiek dopuszczalne normy".

- Każda praktycznie substancja "obca" rozpylona w atmosferze może przy odpowiednich warunkach temperatury i wilgotności wywołać kondensację. Do celowej kondensacji używa się najczęściej jodku srebra. Jednak żaden z wymienionych powyżej pierwiastków praktycznie nie występuje w dużych ilościach w lotniczych spalinach - tłumaczy Wojciech Płonka.

Czy zatem należy się obawiać dziwnych smug na niebie? Oczywiście, że nie. Choć naukowcy twierdzą, że dodatkowa warstwa chmur w wysokich warstwach atmosfery może powodować nieznaczne podwyższenie temperatury, to jednak nie jest to problem, który miałby wielki wpływ na środowisko.

W polemice do tekstu o. Tomonia prof. dr hab. Krzysztof Haman z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego pisał:

"Nie chcę tu podejmować poruszanego przez o. Tomonia zupełnie fantastycznego wątku tzw. chemitrails, zwłaszcza że żaden z wymienionych przez niego pierwiastków (w większości zresztą nietoksycznych) praktycznie nie występuje w spalinach samolotowych, a ich stężenie w normalnych zanieczyszczeniach przyziemnych jest zwykle wystarczająco duże, by trudno było je uzupełniać zrzutami z samolotów".

Po czym uspokajał: "Mogę go [o. Tomonia - przyp. SZ] (i jego korespondentów) też uspokoić, że wszystkie samoloty w polskiej (i nie tylko polskiej) przestrzeni powietrznej są pod ciągłą obserwacją cywilnych i wojskowych sieci radarowych, i że dla uniknięcia kolizji wszelkie ich manewry, w rodzaju np. zmiany kursu lub wysokości lotu, muszą być uzgadniane z kontrolą obszaru powietrznego".

Za kolejny dowód obalający teorię spiskową dotyczącą chemtrails uznać należy setki zdjęć z okresu II wojny światowej, na których widać liczne smugi kondensacyjne utrzymujące się godzinami w strefie walk powietrznych.

Czy naukowcy przekonają nieprzekonanych? Zwolenników teorii spiskowych trudno skłonić do zmiany stanowiska, choć wszystkie naukowe i logiczne dowody wskazują na to, że chemtrails należy traktować jako kolejną miejską legendę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy