Co przebiło dach budynku w Rakowie? Sprawa robi się coraz ciekawsza
Na początku kwietnia na dom w Rakowie spadł tajemniczy przedmiot, który miał być częścią maszyny rolniczej. Kolejne tygodnie nie tylko nie przyniosły rozwiązania zagadki, ale jeszcze bardziej ją skomplikowały. Najnowsza wersja zakłada, że tajemnicze "coś" mogło spaść prosto z nieba.
Ta historia początkowo wydawała się banalna. Raków to mała miejscowość leżąca w Wielkopolsce. Był 4 kwietnia, kiedy dach jednego z budynków przebił na wylot zagadkowy przedmiot. Wewnątrz był jedynie syn właściciela domu, który przez dłuższą chwilę szukał przyczyn ogromnego huku. Początkowo myślał, że doszło do eksplozji pieca w kotłowni, ale nie było widać żadnych zniszczeń. Dopiero później jego ojciec zauważył leżącą na podwórku dachówkę. Kiedy spojrzał na dach okazało się, że jest w nim potężna dziura, która w najszerszym miejscu miała metr średnicy. Kiedy wszedł na strych zobaczył dwie metalowe części. - Była taka dziura, jakby po jakiejś bombie - relacjonował jeden z domowników.
Stało się jasne, że dach przebił około czterokilogramowy, zaokrąglony przedmiot, który następnie rozpadł się na dwie połowy.
Przedmiot "wystrzelił" z maszyny rolniczej?
O zdarzeniu poinformowane zostały policja i Żandarmeria Wojskowa. Sprawą zajęła się prokuratura w Koninie, które postawiła dwie hipotezy. Pierwsza zakładała, że jedna z maszyn rolniczych pracujących w pobliżu doznała awarii i po prostu tajemniczy przedmiot wystrzelił z niej jak z katapulty, po czym po krótkim locie przebił dach budynku. Próbowano dopasować tę część do znanych maszyn (kombajn, traktor itp.), ale bez rezultatów.
A może to "coś" zgubił samolot?
Druga hipoteza była ciekawsza. Zgodnie z nią tajemnicze "coś" spadło z nieba wprost na budynek w Rakowie. Prokuratura poprosiła ekspertów z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, aby ustalili pochodzenie przedmiotu. Pojawiło się podejrzenie, że to część przelatującego nad Wielkopolską samolotu. Polska Żegluga Powietrzna podała, że w czasie incydentu nad Rakowem przelatywał samolot do Irlandii. Udało się do niego dotrzeć i na lotnisku sprawdzić, czy przypadkiem "coś z niego nie odpadło". Okazało się, że maszyna była kompletna.
W sprawę włączyła się prokuratura w Koninie, która zleciła szczegółowe analizy. O pomoc poproszone zostały służby badające wypadki w lotnictwie cywilnym i wojskowym. Według najnowszych informacji miały one wykluczyć, że dziurę w dachu zrobił fragment samolotu lub śmigłowca.
Złom kosmiczny? Fragment wojskowej rakiety?
Przedmiot nie jest na pewno meteorytem, lecz częścią jakiejś maszyny. Śledczy muszą wziąć pod uwagę możliwość, że być może na budynek w Rakowie spadła część wojskowej rakiety. W grę może wchodzić także złom kosmiczny, który nagle spadł z ziemskiej orbity na wielkopolski Raków. Tu jednak budzi wątpliwości nie tylko ciężar tajemniczego przedmiotu (4 kilogramy), ale także jego nietypowy kształt. W sprawie "zagadki z Rakowa" nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na kolejne ustalenia śledczych i ekspertów.