Cud zagraża porządkowi publicznemu

- Pomyślałem, że ten obraz mówi coś do nas. Na przykład, "Czuwam nad tobą i mam zamiar odpowiedzieć na Twoje modlitwy" i powiedział jeden ze świadków cudu na amerykańskiej autostradzie.

Nie wszystkie domniemane cuda przynoszą ludzkości korzyści. Takie zjawisko niesie czasem nieoczekiwane reperkusje. Za przykład mogą służyć tu zajścia, do których doszło we wrześniu 2010 r. w amerykańskim stanie Luizjana.

Cud na autostradzie

6 września wielu kierowców przemieszczających się autostradą nr 26 spoglądając w górę dostrzegło krzyż, a na nim ciało Jezusa. Niektórzy zatrzymywali się i robili zdjęcia niezwykłej formy. A było na co popatrzeć - winorośl porastająca przewody telefoniczne rozciągnięte na słupach ustawionych wzdłuż autostrady przyjęła formę krucyfiksu.

- To po prostu wpadło mi w oko. Powiedziałem sobie, że na pewno to, co widać na słupie telefonicznym, wygląda jak obraz Jezusa - oświadczył jeden z kierowców, Rickey Navarry, w wypowiedzi dla lokalnej stacji telewizyjnej KPLC. - Pomyślałem, że ten obraz mówi coś do nas. Na przykład, "Czuwam nad tobą i mam zamiar odpowiedzieć na Twoje modlitwy".

Reklama

Niebezpieczny krucyfiks

Inaczej to, że pojawił się krucyfiks z winorośli, ocenili lokalni urzędnicy. Jak podała gazeta Telegraph, pracownicy miejscowych urzędów nie popadli w religijny zachwyt. Postawili na pragmatyzm. Stwierdzili, że niezwykła formacja roślinna zagraża bezpieczeństwu publicznemu, bo obciążą przewody telefoniczne i może je zerwać. Z kolei zerwane przewody telefoniczne mogą zagrozić przewodom elektrycznym wysokiego napięcia, bo trakcja biegnie w pobliżu ciągu kabli telefonicznych. Założono, że jest zagrożenie wystąpienia poważnych szkód materialnych, a także zagrożenie dla ludzkiego życia gdyby przewody elektryczne zostały zerwane. Na tym problemy się nie kończyły, bo domniemany cud zakłócił ruch drogowy.

Kościół lepszy niż słup

W pobliżu miejsca, gdzie wisiał krucyfiks z winorośli, zbierała się coraz większa grupa ludzi. Na poboczach parkowały dziesiątki samochodów, pojazdy zwalniały bieg. W sumie na autostradzie zaczęły tworzyć się korki. Urzędnicy stwierdzili, że muszą rozwiązać ten problem. Poza tym okazało się, że trzeba też zadbać o zdrowie i życie tych osób, które z religijnej gorliwości zaczęły grupowo wdrapywać się na słup, by być bliżej Jezusa.

- Chcemy by dla dobra publicznego działało to, nad czym mamy czuwać - oświadczył w wypowiedzi dla mediów Mike Heinen, kierownik lokalnej służby nadzorującej trakcje elektryczne. - Rozgłos sprawił, że musimy natychmiast interweniować i oczyścić przewody z roślin. To sprawa bezpieczeństwa publicznego. Osobiście uważam, że kościół jest lepszym miejscem, niż słup telefoniczny, by szukać Jezusa.

Interwencja elektryków

Pomimo protestów sporej grupy pielgrzymów i gapiów, miejscowi elektrycy zdjęli domniemany cudowny obiekt. Krucyfiks z winorośli uznany za zagrożenie publiczne trafił do jednego z lokalnych kościołów.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: przykład
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy