​Dla złomiarzy nie ma rzeczy niemożliwych: 56-tonowy most dosłownie "wyparował"

Mierzył 23 metry i ważył 56 ton. Stalowy most po prostu zniknął i to nie za sprawą gniewu matki natury.

Północno-zachodnia Rosja, okolice obwodu murmańskiego przy granicy z Finlandią. Lokalne media opublikowały zdjęcia miejsca, w którym jeszcze do niedawna znajdował się sporych rozmiarów most kolejowy. Widać na nich... rzekę oraz pozostałości po rozebranym przez złomiarzy obiekcie. 

Najprawdopodobniej do tej zuchwałej kradzieży doszło jeszcze w maju. Data jest trudna do ustalenia ze względu na fakt, że most - na całe szczęście - od dawna nie był używany.

Za czasów świetności pobliskiej elektrowni był on częścią trasy przewozowej tak zwanych metali ziem rzadkich, czyli pierwiastków takich jak m.in. skand, lantan, cer, prazeodym, neodym czy samar. Zakład zamknięto w 2007 r., tory z mostu zniknęły jeszcze wcześniej.

Reklama

Z racji tego, że ocalały dwa pomosty na brzegach rzeki spekuluje się, że reszta konstrukcji musiała zostać siłą ściągnięta na ziemię i tam też rozebrana. 

Kradzieże dokonane przez złomiarzy stały się w Rosji dużym problemem. Nieistniejący już most w okolicach obwodu murmańskiego nie jest pierwszym takim przypadkiem.

Spekuluje się, że za części z rozebranego mostu przestępcy zainkasują około 600 tysięcy rubli, czyli równowartość 35 tysięcy złotych.

W tym miejscu warto wspomnieć, że dwa lata temu głośno było o skupie złomu, na którym wybuchła ukradziona przez złomiarzy... radziecka rakieta ziemia-powietrze. O sprawie donosiło nawet BBC.

Nic nie wskazuje na to, aby w przyszłości spektakularna działalność tamtejszych "miłośników metali ciężkich" miała się zakończyć...


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: złom | kradzież | most | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy