Do ich domu wpadli saperzy. Za pomyłkę szybko przepraszali...
Porsmouth, Wielka Brytania. Michael Manton i jego partnerka, Joelene Grant byli w szoku, gdy nad ranem do ich domu wpadła ekipa saperów, poszukująca niewybuchów z czasów II Wojny Światowej. Specjaliści od materiałów pirotechnicznych musieli jednak szybko odwołać alarm bombowy, gdyż okazało się, że granat, który w swoim domu trzymał 77-letni mężczyzna i 43-letnia kobieta był w rzeczywistości... zapalniczką. Policja, która zawiadomiła służby otrzymała też doniesienie, że na posesji znajduje się broń palna. Po przeszukaniu pomieszczeń i tym razem konieczne były przeporosiny, gdyż rzekome strzelby okazały się legalnie posiadanymi przez gospodarza wiatrówkami. Wieści o pomyłkach stróżów prawa szybko rozniosły się po okolicy. Z kolejną wizytą do pana Stantona wpadli już nie saperzy, lecz dziennikarze. Odbyła się sesja zdjęciowa z użyciem "zakazanych" rekwizytów, a karuzela śmiechu nie miała końca...