Eko porno w obronie lasów
Nigdy pornografia nie była tak rewolucyjna i nigdy rewolucja nie była tak pornograficzna.
UWAGA! Artykuł zawiera treści, które niektórzy mogą uznać za obraźliwe lub niestosowne. Przeznaczony do lektury tylko dla osób dorosłych.
Dwoje młodych Norwegów, 21-letnia Leona Johansson i 26-letni Tommy Hol Ellingsen, hołdujących wartościom wolnej miłości i życia w zgodzie z przyrodą, pewnego dnia wpadło na taki oto pomysł: lubimy uprawiać seks, więc dlaczegóż by nie wykorzystać go w słusznej sprawie?
Posunęli się naprawdę daleko
Tak powstała organizacja non-profit "Fuck for Forest" (w nazwie podkreślają, że robią to dla lasów - przyp. red.), która tworzy i gromadzi krótkie formy pornograficzne, udostępnia je za 15 dolarów miesięcznego abonamentu użytkownikom strony internetowej, a zgromadzone pieniądze przeznacza na ratowanie lasów tropikalnych.
Norwegowie stali się głośni, gdy w lipcu ubiegłego roku na festiwalu rockowym w Oslo uprawiali seks na scenie. Wyszli przed kilkutysięczną publiczność w trakcie koncertu jednego z zespołów. - Jak daleko jesteście w stanie się posunąć w kwestii obrony środowiska? - zapytał Tommy, po czym para ściągnęła z siebie ubranie i błyskawicznie przeszła do rzeczy.
Żadna z obecnych na koncercie osób nie wniosła oskarżenia, ale ze względu na to, że scenę zarejestrowała tamtejsza telewizja, młodzi ludzie zostali ukarani. Dlatego między innymi przenieśli siedzibą swojej organizacji z Oslo do Berlina.
Ich strona przez kilka tygodni nie wytrzymywała obciążenia, od tej pory pieniądze płyną strumieniami i udało im się zebrać kilkadziesiąt tysięcy dolarów.
Pornogwiazdy z dredami i koralikami
Podejrzewamy, że większość z was widziała w swoim życiu film porno. Ale nie wielu z was taki, w którym aktorzy noszą dredy i koraliki. Eko porno to erotyka bez silikonu, bez golarek i z aktorami rodem z antyglobalistycznych manifestacji. Dodatkowo oglądając te filmy mamy świadomość, że pomagamy chronić przyrodę.
To są plusy, które sprawiają, że my jesteśmy za. Ale nie wszyscy reagują entuzjastycznie.
Działalność Norwegów spotyka się z niechęcią organizacji ekologicznych, które podkreślają, że te radykalne formy walki o planetę mogą zrazić do ruchu szerokie rzesze zwykłych obywateli.
- Nie dopuszczam możliwości, żeby w taki sposób ratować lasy tropikalne - powiedział norweskiej telewizji 2 Nettavisen Lars Lovold, szef Rainforest Foundation Norway tłumacząc, dlaczego jego organizacja odmówiła przyjęcia dotacji od "Fuck for Forest". Podobnie postąpiła holenderska organizacja ekologiczna.
Członkowie "Fuck for Forest" nie zrazili się i, nomen omen, wzięli sprawę w swoje ręce. Obecnie prowadzą własny program ochrony lasów w Kostaryce i Amazonii.
Polscy ekolodzy tego nie akceptują
Jacek Bożek, założyciel i prezes Klubu Gaja, nigdy o czymś takim nie słyszał. Ale gdy przedstawiamy mu krótko formę działalności 'Fuck for Forest", nie ma wątpliwości.
- Nie przyjęlibyśmy od nich pieniędzy. Jest bardzo istotne, w jaki sposób zbiera się fundusze, a słuszność sprawy nie uświęca środków - stwierdza w rozmowie z nami.
- To, co mamy do stracenia, to wiarygodność, więc zawsze bardzo dokładnie sprawdzamy, skąd pochodzą pieniądze, które nam są darowane. PR-owo ci ludzie docierają do grupy, do której my na pewno nigdy nie dotrzemy, ale etycznie jest to dla mnie nie do zaakceptowania - komentuje.
Klub Gaja też walczy o środowisko i im też można przekazać dotację. Na przykład 1 proc. z tegorocznego podatku.
Mateusz Lubiński