Groził nożem dla żartu. Postrzelony został z prawdziwej broni

Do tragicznego zdarzenia doszło w Stanach Zjednoczonych, gdzie 20-letni youtuber wyposażony w noże rzeźnicze w ramach żartu podchodził do przypadkowych osób, żądając od nich pieniędzy oraz nagrywając ich reakcje. Jeden z przechodniów nie zrozumiał intencji mężczyzny i postrzelił go ze skutkiem śmiertelnym.

Internetowy "prank" zakończył się realną tragedią. Chłopaka nie udało się już uratować...
Internetowy "prank" zakończył się realną tragedią. Chłopaka nie udało się już uratować...Twitter

"Pranki" to żarty polegające na wkręcaniu kogoś w improwizowaną sytuację. Twórcy internetowi często nagrywają takie praktyki i wrzucają w formie filmiku na swoje konta w mediach społecznościowych.

Swego czasu najpopularniejszym "prankiem" na świecie był "Mutant Giant Spider Dog" Sylwestra Wardęgi polegający na straszeniu w nocy ludzi psem przebranym za olbrzymiego pająka. Ostatnio głośno było również o "pranku" na Andrzeju Dudzie, który został wkręcony przez Rosjanina podszywającego się pod sekretarza generalnego ONZ.

Właśnie tego rodzaju żart postanowił zrobić 20-letni Timothy Wilks, jednak w tym przypadku pewna granica została przekroczona, bowiem Amerykanin symulował napad z nożem w ręce.

Zdarzenie miało miejsce na przedmieściach Nashville - stolicy stanu Tennessee. Youtuber wraz z przyjacielem podeszli do przypadkowego mężczyzny i odegrali wcześniej wspomniany scenariusz.

Biorąc pod uwagę fakt, że posiadanie broni w tym stanie jest legalne, nie trudno było przewidzieć, jakie reperkusje może przynieść taka sytuacja. Napadnięty 23-letni mężczyzna nieświadomy żartu wyciągnął pistolet i błyskawicznie postrzelił 20-latka.

Youtubera nie udało się uratować. Na ten moment 23-latek nie usłyszał żadnego zarzutu i bardzo prawdopodobne, że tak już zostanie. W internecie nie brakuje komentarzy o nieodpowiedzialności "prankstera".

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas