Pacjent z pozytywnym wynikiem testu na dżumę. Pierwszy przypadek od dawna
Kalifornia potwierdziła pierwszy od czterech lat przypadek dżumy, który dotyczy mieszkańca okolic jeziora Tahoe. Według ustaleń osoba ta zaraziła się po ugryzieniu przez zainfekowaną pchłę podczas biwakowania w rejonie South Lake Tahoe.

Dżuma dymienicza, wywoływana przez bakterię Yersinia pestis, jest często kojarzona z historycznymi pandemiami, ale nie należy zapominać, że w niektórych częściach świata wciąż pozostaje dużym zagrożeniem. I chociaż przypadki w Stanach Zjednoczonych są stosunkowo rzadkie, o jednym pisaliśmy na początku ubiegłego roku, a dziś dowiadujemy się o kolejnym.
Myśleliście, że dziś już nikt nie choruje na dżumę? Owszem, przypadków jest niewiele, ale się zdarzają, dlatego warto zachować czujność i pamiętać o środkach zapobiegawczych. A mowa m.in. o uważnej obserwacji zwierząt domowych, szczególnie tych wychodzących - zakażony mieszkaniec stanu Oregon z ubiegłego roku najprawdopodobniej zaraził się chorobą od swojego kota, który wykazywał charakterystyczne objawy.
Dżuma wróciła do Kalifornii
W tym miejscu warto dodać, że dżuma dymienicza to najczęściej występująca u ludzi i zwierząt forma dżumy, a do zakażenia dochodzi zwykle w wyniku pokąsania przez pchły uprzednio zainfekowane w wyniku kąsania chorych szczurów, wiewiórek lub innych małych ssaków. Może być też wywołana spożyciem skażonego pokarmu lub wody, chociaż tego typu przypadki u ludzi są rzadkie.
A jeśli chodzi o samą infekcję, to zwykle zaczyna się ona od objawów grypopodobnych, w tym zmęczenia, gorączki, dreszczy i bólu głowy, w ciągu dwóch tygodni od ugryzienia. Na szczęście współczesna medycyna radzi sobie z dżumą, odpowiednio szybko podane antybiotyki skutecznie zwalczają infekcję - tak jest u pacjenta z okolic jeziora Tahoe, jego stan jest stabilny, więc nie trafił do szpitala i leczy się w domu.
Dżuma jest naturalnie obecna w wielu częściach Kalifornii, zwłaszcza w wyżej położonych rejonach hrabstwa El Dorado. Dlatego mieszkańcy i turyści powinni zachować ostrożność, szczególnie w trakcie wędrówek i biwaków w miejscach, gdzie żyją gryzonie
Monitoring i niepokojący sygnał
Kalifornijski departament zdrowia co roku bada populacje gryzoni pod kątem obecności bakterii. W tym sezonie w rejonie jeziora Tahoe odnotowano już cztery przypadki zakażonych zwierząt. Ostatni raz chorobę u człowieka potwierdzono tu w 2020 roku, a średnio w całych Stanach Zjednoczonych zgłasza się zaledwie kilka przypadków rocznie - głównie w wiejskich rejonach zachodnich stanów.
Eksperci przypominają proste zasady bezpieczeństwa: usuwać sterty krzaków i kamieni, stosować repelenty z DEET, używać preparatów przeciwpchelnych u zwierząt domowych i - co szczególnie istotne - nie wpuszczać pupili śpiących na wolności w rejonach endemicznych do łóżka.